22 marca 2024

Sympatyczny początek człowieka

Tak określał dzieci Don Herold, amerykański humorysta z I połowy XX w. Ile w tym racji, wie każdy rodzic. Wie o tym także dorosły, w którym jest trochę z dziecka. Takich dorosłych lubią dzieci, które szukają wszędzie innych dzieci.

 

Jednak wielu dorosłych się ich boi, bo każde dziecko – niczym szklana kula – prawdę ci powie. Nawet jeśli tego nie chcesz. A w zasadzie szczególnie wtedy. Szczerość i bezkompromisowość maluchów sprawia, że dorośli, żyjący w realiach wszechobecnej poprawności i gładkich słówek, po prostu czują niewyobrażalny dyskomfort. Nagle zwykle wygadany znajomy nie może znaleźć języka w gębie, bo nasze dziecko zwróciło mu uwagę, np. żeby nie siorbał. Słyszą i widzą więcej niż my, zaaferowani „wyższymi” sprawami. Dzieci są postrachem pozerów, wyczuwają ich bowiem doskonale. Jak kot mysz w ukryciu.

 

autor: KAMILA HOSZCZ-KOMAR, p.o. redaktor naczelna

 Kontakt z milusińskimi tym, którzy nie są przywiązani do swojego wypracowanego wizerunku, w który często sami uwierzyli, przynosi wiele korzyści. Może rozładować stres i poszerzyć horyzonty o dziecięcy obraz postrzegania świata: prosty, ale niebywale logiczny.

 

Dzieci to także szczególna grupa pacjentów. Obok kobiet w ciąży, osób niepełnosprawnych i starszych, należą do pacjentów uprzywilejowanych. Powinny więc mieć specjalne miejsce w systemie ochrony zdrowia. Ale czy tak jest? Czy system szczególnie dba o małych pacjentów? Czy skutecznie chroni ich zdrowie w obliczu swoistego prawa własności ich rodziców? Czy może przymyka oko i pozwala, aby stały się ofiarą niekompetencji opiekunów w zakresie zdrowia?

 

Mały pacjent w gabinecie to wyzwanie dla lekarza. Lekarz profesjonalista powinien w nim widzieć po prostu pacjenta. Owszem, specyficznego pod względem fizycznym, często trudniejszego w kontakcie, ale jednak pacjenta. Czy łatwo pozostawić za drzwiami naturalny odruch ochrony słabszego i bezbronnego istnienia, przejść z roli rodzica w rolę lekarza? Jak dobrze leczyć małego pacjenta, kiedy między nim a lekarzem jest jeszcze inny dorosły?

 

Kwietniowy numer „Pulsu” poświęcamy głównie dzieciom. Dzieciom w systemie ochrony zdrowia. Piszemy o (nie)kompetencjach zdrowotnych rodziców i ich wpływie na zdrowie dzieci, a w konsekwencji społeczeństwa. Poruszamy temat lekarzy rodziców i ich oddziaływania na własne dzieci. Przyglądamy się onkologii dziecięcej i opiece nad nieuleczalnie chorymi, a także emocjom temu towarzyszącym. Nie brak relacji z imprez izbowych, najnowszych informacji prawnomedycznych, ciekawych felietonów naszych stałych autorów.

 

Zapraszam do lektury wszystkie duże dzieci. W każdym z nas jest odrobina dziecka, nawet jeśli skrzętnie ukryta.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum