19 marca 2024

Konsolidacja, która podzieliła

Grupa neurochirurgów dziecięcych z warszawskiego Szpitala Dziecięcego im. prof. Jana Bogdanowicza przy ul. Niekłańskiej zasiliła z początkiem roku WUM-owski Dziecięcy Szpital Kliniczny im. Józefa Polikarpa Brudzińskiego. zmiana Była zgodna z rekomendacjami konsultanta krajowego i wojewódzkiego w dziedzinie neurochirurgii, mimo to wywołała ogromne niezadowolenie dyrekcji placówki przy Niekłańskiej. Wydaje się jednak, że w istniejącej sytuacji nie było możliwości zadowolenia wszystkich.

 

autor: MICHAŁ NIEPYTALSKI

W grudniu i na początku stycznia sprawa przebiła się do ogólnopolskich mediów. „Szpital przy Niekłańskiej zawiesza działanie oddziału neurochirurgii, uczelnia podebrała im specjalistów” – grzmiały nagłówki. Szpital w przekazie do mediów zapewniał, że nie ma pretensji do swoich byłych pracowników. Adresatem wyrażanych publicznie pretensji była konkurencja (używam tego słowa z premedytacją, co wytłumaczę później). Chodziło o sposób, w jaki przeprowadzona została rekrutacja do DSK, bo przeszedł do niego niemal cały zespół lekarski. W drugiej połowie roku neurochirurdzy złożyli wypowiedzenia, których bieg kończył się 31 grudnia. – Poszukiwania nowej załogi zaczęły się następnego dnia po uzyskaniu przez nas informacji, że obecna planuje odejście, co nastąpiło w pierwszej połowie września – wyjaśnia rzecznik szpitala Mariusz Mazurek. Następców nie udało się znaleźć wystarczająco szybko, by oddział mógł funkcjonować po odejściu poprzedniego zespołu. Pod koniec roku dyrekcja złożyła do wojewody wniosek o zawieszenie działalności leczniczej neurochirurgii dziecięcej na trzy miesiące. Szpital zapewnia, że prowadzona intensywnie rekrutacja ma pozwolić na wznowienie działalności od kwietnia.

 

To trudne zadanie w związku z ogólnopolskim brakiem neurochirurgów z doświadczeniem w pracy z dziećmi, na co zwracają uwagę zarówno były ordynator tamtejszego oddziału Mikołaj Eibl, jak i konsultant wojewódzki w dziedzinie neurochirurgii prof. Przemysław Kunert. Prof. Kunert to postać kluczowa dla wyjaśnienia, dlaczego w ogóle doszło do exodusu kadrowego między dwiema placówkami, a jego głosu zabrakło w alarmistycznych doniesieniach prasowych z przełomu roku.

 

– Wiedziałem, że sytuacja personalna w DSK jest fatalna – większość pracowników w wieku okołoemerytalnym, młodzi dyżurowali z doskoku, był problem z obsadą dyżurów. Tymczasem zgodnie z normami europejskimi ten oddział w DSK istnieć musi. Inaczej nie mogłoby tam funkcjonować centrum urazowe – wyjaśnił prof. Kunert w rozmowie z „Pulsem”. Zaznaczył, że sytuacja jest delikatna, bo nie tylko pełni funkcję konsultanta wojewódzkiego, ale także pracuje w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym WUM. Jednocześnie jego zdaniem i nie tylko jego, ale także byłych pracowników neurochirurgii przy Niekłańskiej, szpital na Saskiej Kępie też miał swoje problemy.

 

Dr Eibl mówi chociażby o wyraźnej – w jego opinii – niechęci kierownictwa szpitala do przeprowadzania skomplikowanych operacji na rzecz dużej liczby prostszych zabiegów. – Usłyszałem kiedyś od szefostwa: „Wolę, żebyśmy zoperowali 20 przepuklin pachwinowych niż jeden guz mózgu” – wspomina. Kolejnym problemem miała być ograniczona dostępność bloku operacyjnego i trudne relacje z anestezjologami. – Uwagi były zgłaszane, ale nie odstawały od standardu, dotyczyły np. pomysłów na realizowanie dodatkowych usług. Nigdy jednak nie słyszeliśmy „jest nam tu źle, nie realizujemy się” – wyjaśnia Mariusz Mazurek w odpowiedzi na moje pytanie o ewentualne pretensje ze strony neurochirurgów.

 

Niemniej jednak z punktu widzenia konsultanta wojewódzkiego oba oddziały, WUM-owski i samorządowy (właścicielem szpitala przy Niekłańskiej jest samorząd województwa mazowieckiego), nie działały adekwatnie do lokalnych potrzeb zdrowotnych. A ponieważ w szpitalu przy Niekłańskiej centrum urazowego nie ma, jego zdaniem likwidacja neurochirurgii wyrządziłaby tej placówce mniejsze szkody. Prof. Kunert podjął więc rozmowy w sprawie konsolidacji zespołów właśnie w ramach DSK. Opinię mazowieckiego konsultanta wojewódzkiego o ogólnej potrzebie konsolidacji neurochirurgii podziela zresztą konsultant krajowy, prof. Tomasz Trojanowski z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, wiceprezes lubelskiego oddziału PAN. W całym kraju jest bowiem dziewięć oddziałów neurochirurgii dziecięcej, w tym aż trzy w Warszawie (trzecim jest Centrum Zdrowia Dziecka).

 

Zabiegam o konsolidację od bardzo dawna i nie dotyczy to wyłącznie neurochirurgii dziecięcej, ale w ogóle neurochirurgii – wyjaśnia w rozmowie z „Pulsem”. Jego zdaniem dane epidemiologiczne wskazują, że w Polsce wystarczyłoby około 40 oddziałów neurochirurgicznych, tymczasem jest ich około 90. – W ostatnich latach nastąpił gwałtowny wzrost ich liczby. Nie powstają moim zdaniem w związku z realną potrzebą zdrowotną społeczeństwa, ale jako próba wzbogacenia oferty leczniczej szpitali. Raczej ze względów ambicjonalnych, może prestiżowych – mówi prof. Trojanowski. Wypada jednak dodać, że oddział neurochirurgii przy Niekłańskiej istnieje od lat.

 

Wydaje się, że opinie konsultantów zaczynają potwierdzać liczby. – Lutowe statystyki dotyczące neurochirurgii w DSK w ujęciu rok do roku pokazują istotny wzrost liczby przeprowadzonych zabiegów – tłumaczy dr Tymon Skadorwa, jeden z lekarzy, którzy przeszli ze szpitala przy Niekłańskiej do DSK. Wprawdzie, jak informowała w styczniu „Gazeta Wyborcza”, liczba łóżek neurochirurgicznych dla dzieci na Mazowszu w wyniku konsolidacji zmniejszyła się, ale warto pamiętać, że to nie łóżka leczą, lecz kompletne zespoły medyczne. Co więcej, dla zdrowia publicznego korzystne jest oferowanie przez dany oddział jak najszerszego wachlarza świadczeń. Dlatego dopiero najbliższe miesiące pokażą, jak na konsolidacji wyszli pacjenci. Lekarze, którzy zdecydowali się na przejście do DSK, twierdzą, że argumenty konsultanta wojewódzkiego były przeważające dla ich decyzji. Mikołaj Eibl w rozmowie z „Pulsem” przyznał, że sam początkowo nie był entuzjastą takiego rozwiązania, zwłaszcza że jest jednym z twórców neurochirurgii przy Niekłańskiej, ale uzasadnienie przedstawione przez prof. Kunerta przekonało także jego.

 

Neurochirurgów dziecięcych jest niewielu, mimo że miejsc rezydenckich dla neurochirurgów jest dużo, według prof. Trojanowskiego nawet za dużo. Ale młodzi wybierają opiekę nad dorosłymi pacjentami, a to praca o kompletnie innej specyfice. Zdaniem dr. Tymona Skadorwy neurochirurgowi, który całe życie zajmował się dorosłymi pacjentami, może brakować odpowiedniego doświadczenia, by poradzić sobie z wieloma problemami dzieci. – Po prostu nigdy wcześniej nie miał z nimi do czynienia. Są bowiem dolegliwości, które u dorosłych nie występują. Nikt cierpiący na nie od urodzenia nie żyłby tak długo, żeby trafić do lekarza „dla dorosłych” – przekonuje. On i jego koledzy mają nadzieję, że ich praca w DSK pozwoli nie tylko na lepsze zaopiekowanie się pacjentami na Mazowszu, ale też na zwiększenie możliwości szkolenia nowych lekarzy dziecięcych.

 

Skoro zatem wybitni specjaliści byli zgodni co do tego, że konsolidacja jest słusznym krokiem, dlaczego dyrekcja Szpitala Dziecięcego jest tak bardzo niezadowolona? Powodów jest wiele. Szpital mówi o nieuczciwej konkurencji, o działaniu na szkodę pacjentów. Zapytałem też rzecznika placówki, czy oddział neurochirurgii dziecięcej finansowo był na plusie. – To był dochodowy oddział – usłyszałem.

 

I teraz wypada wrócić do użytego przeze mnie słowa „konkurencja”, co będzie moim osobistym komentarzem tej historii. Dobrze byłoby, gdyby w systemie publicznej ochrony zdrowia placówki konkurowały najwyżej jakością świadczonych usług. Tymczasem konkurują o lekarzy i na wielu innych polach. Ale trudno się dziwić, skoro dyrekcje szpitali są rozliczane z wyników finansowych, a jednocześnie uzależnione od arbitralnych wycen NFZ. Zatem nie może zaskakiwać, że nie są zadowolone, jeśli muszą zamknąć oddział, który utrzymuje inne. Ale ostatecznie pierwotnym źródłem problemów nie jest zła wola lekarzy, szpitali czy konsultantów. Niestety, nasuwa się konkluzja – już pewnie nudna i sztampowa – że jak zwykle powodem jest niedofinansowanie ochrony zdrowa.

 

Post scriptum 

Rzecznik prasowy Szpitala Dziecięcego odmówi autoryzacji swoich wypowiedzi. Zgodnie z przepisami prawa prasowego „w przypadku niedokonania lub odmowy dokonania autoryzacji (…) uznaje się, że dosłownie cytowana wypowiedź została autoryzowana bez zastrzeżeń”. Rzecznik Mazurek wraz odmową autoryzacji przesłał oświadczanie szpitala:

Stanowisko Szpitala

W wyniku działań Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, które noszą znamiona nieuczciwej konkurencji, Dyrekcja Szpitala Dziecięcego im. prof. dr. med. Jana Bogdanowicza zmuszona było zawiesić funkcjonowanie Oddziału Neurochirurgii na okres od 1 stycznia do 31 marca 2024 r.

W dniu 8 września 2023 r. miało miejsce spotkanie zainicjowane przez Dyrekcję i Władze WUM, podczas którego Dyrekcja Szpitala Dziecięcego im. prof. dr. med. Jana Bogdanowicza została poinformowana o konieczności przeniesienia całości Oddziału Neurochirurgii w struktury WUM.

Okazało się, że od lipca 2023 r. trwały rozmowy i spotkania zespołu neurochirurgów z przedstawicielami WUM na terenie naszego Szpitala bez wiedzy Dyrekcji. Ponadto zespół lekarski oraz pielęgniarski był zapraszany i uczestniczył w wizjach lokalnych, a także negocjacjach warunków przejścia również na terenie WUM.

Dyrekcja Szpitala Dziecięcego im. prof. dr. med. Jana Bogdanowicza stanowczo sprzeciwiła się takim działaniom oraz nie wyraziła zgody na przejęcie Oddziału Neurochirurgii. Wezwano Dyrekcję WUM do odstąpienia od przejęcia personelu, co znacząco by poprawiło dobre stosunki oraz możliwość współpracy w przyszłości – mając przede wszystkim na względzie przyszłą ewentualną współpracę we wspólnym kształceniu kadr.

Niecałe 3 tygodnie po spotkaniu z przedstawicielami WUM zespół lekarski neurochirurgów złożył wypowiedzenia ze skutkiem na 31 grudnia 2023 r.

Odtworzenie wyspecjalizowanej kadry w tak krótkim czasie było bardzo trudne, pomimo naszych intensywnych starań.

Na przestrzeni wielu lat Szpitala Dziecięcego im. prof. dr. med. Jana Bogdanowicza dokładał największych starań w odnawianiu luki pokoleniowej wykształconych lekarzy. Pozyskiwał młodych lekarzy, których szkolili wykształceni starsi koledzy, dzięki nawiązaniu współpracy z ośrodkiem posiadającym akredytację. Działania te były finansowane w systemie pozarezydenckim, czyli bezpośrednio z kasy Szpitala. Oddział i poradnia funkcjonowały bez zakłóceń do momentu inicjacji wrogiego przejęcia przez WUM.

Zdaniem Dyrekcji Szpitala Dziecięcego im. prof. dr. med. Jana Bogdanowicza WUM takim postępowaniem załatwił wyłącznie wewnętrzne problemy kadrowe. Powoływanie się przez WUM na zapewnienie lepszego dobra publicznego i bezpieczeństwa zdrowotnego, przy jednoczesnym doprowadzeniu do zmniejszenia liczby pediatrycznych łóżek neurochirurgicznych na Mazowszu o 1/3 jest nieporozumieniem.

W wyniku intensywnych działań rekrutacyjnych Szpital Dziecięcy im. prof. dr. med. Jana Bogdanowicza nawiązał współpracę z lekarzami specjalistami. Oddział Neurochirurgii Szpitala Dziecięcego im. prof. dr. med. Jana Bogdanowicza planuje wznowić swoją działalność od kwietnia 2024 r.

Dla zachowania równowago poprosiliśmy o stanowisko także DSK UCK WUM, które brzmi nastepująco:

Szanowny Panie

Pragniemy zapewnić, że nigdy nie prowadziliśmy intencjonalnych działań, które miałby na celu nieuczciwe przejęcie zespołu lekarzy neurochirurgów pracujących na Oddziale Neurologii Szpitala Dziecięcego im. prof. Jana Bogdanowicza w Warszawie. Niemniej jako Dziecięcy Szpital Kliniczny UCK WUM na mocy Ustawy z dnia 8 września 2006 roku o Państwowym Ratownictwie medycznym zobowiązani jesteśmy do utrzymania Centrum Urazowego dla Dzieci (CUD). Wobec powyższego staramy się nieustająco pozyskiwać specjalistyczną kadrę medyczną, która zapewni ciągłość pracy CUD. Jak wszystkie podmioty gospodarcze regularnie korzystamy w tym celu z dostępnych na rynku pracy narzędzi jakimi są ogłoszenia i konkursy adresowane do personelu medycznego.

O ile mi wiadomo lekarze pracujący w Szpitalu Dziecięcym im. prof. Jana Bogdanowicza tą właśnie drogą pozyskali informacje o nowych możliwościach zatrudnienia i złożyli ofertę konkursową. Zapewne w swoich wyborach kierowali się chęcią rozwoju zawodowego jakie oferuje Uniwersyteckie Centrum Kliniczne WUM W stosownym czasie w ramach dobrego obyczaju poinformowaliśmy dyrekcję szpitala na Niekłańskiej, jak i organy nadzorujące, o  zamiarach specjalistów, pracujących dotychczas w Szpitalu na Niekłańskiej o ich zamiarach zmiany miejsca pracy. Jednocześnie z całą mocą podkreślamy, że były to dobrowolne decyzje lekarzy, a ich realizacja przebiegała zgodnie z zapisami Kodeksu Pracy.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum