27 lutego 2019

Lekarz po wiecznym dyżurze

Jarosław Kosiaty

Czy istnieje życie po śmierci? 54-letni Eben Alexander, neurochirurg, wykładowca Harvardu i naukowiec, 10 listopada 2008 r. zapadł w śpiączkę. Powodem było ostre bakteryjne zapalenie opon mózgowych wywołane przez pałeczkę Escherichia coli.

Specjaliści dawali mu 10 proc. szans, że wyjdzie z tego żywy, a jednak… Najbliższa rodzina była już przygotowana na najgorsze, tymczasem nasz kolega po fachu przez tydzień zwiedzał niebo. W dniu, w którym lekarze mieli odłączyć go od aparatury, wybudził się.

Po powrocie do krainy żyjących (na Ziemi) swoją podróż po niewidzialnej stronie istnienia opisał w książce „Proof of Heaven: A Neurosurgeon’s Journey into the Afterlife” („Dowód. Prawdziwa historia neurochirurga, który przekroczył granicę śmierci i odkrył Niebo”).

Niewielu jednak uwierzyło w „niezwykle skomplikowany charakter ultrarzeczywistych, interaktywnych przeżyć w Tunelu i Jądrze”, mających być dowodem na życie w krainie wiecznej szczęśliwości. Jedna z polskich czytelniczek napisała w serwisie lubimyczytac.pl: „Publikacja przypomina rozbuchane do granic możliwości halucynacje, spisane w nieskomplikowanym, amerykańskim stylu, które z wiedzą o zaświatach praktycznie niewiele mają wspólnego. (…) Opisy krain, w których bywał autor, brzmią momentami fantastycznie albo przypominają inne, publikowane wcześniej relacje z zaświatów. Widoczne są w nich wpływy New Age, wiary w reinkarnację, telepatię i jasnowidzenie”.

A dlaczego nieopartą na zasadach Evidence-Based Medicine publikację wykładowcy z Harvardu wspominam w tym miejscu? Otóż podobne przypadki powrotu ze śmierci do życia (a nawet pełnej aktywności zawodowej) zdarzają się teraz coraz częściej wśród lekarzy w kraju nad Wisłą. Wskazują na to wyniki ostatnich kontroli Narodowego Funduszu Zdrowia. Przykład: „Jeden z lekarzy, który miał przyjmować pacjentów, a placówka pobierała za to pieniądze, nie żył od 2015 r. Mimo to ośrodek zapisywał do niego chorych jeszcze w 2018 r.
W sumie po śmierci udało mu się zrealizować 16 wizyt. Jak wynika z danych NFZ, 23 placówki medyczne rozliczyły 131 wizyt u nieżyjących lekarzy”
.*

Umowy z funduszem zawarło łącznie prawie 70 podmiotów, które wykazały w dokumentach, że pracuje u nich lekarz nieboszczyk. Więcej niż połowa z tych medyków nie żyła od ponad roku.

Cudowne powroty do życia zdarzają się także wśród pacjentów. NFZ odkrył niedawno, że nieżyjącym chorym lekarze wypisali niemal 300 recept. W 72 placówkach medycznych wystawiono więcej niż dwie recepty na leki dla takich osób.

Mamy 2019 r., a powieść Nikołaja Gogola „Martwe dusze” sprzed 177 lat okazuje się wciąż aktualna…

Powróćmy na koniec do książki amerykańskiego neurochirurga. Wybitny polski biochemik i neurobiolog Jerzy Vetulani, zapytany o opinię na temat publikacji Ebena Alexandra, odpowiedział: – Cały problem z opowieścią autora polega na tym, że twierdzi on, iż jego mózg wtedy nie działał. Wszyscy twierdzą jednak, że to jest niemożliwe. Jeżeli niknie czynność kory i komórki umierają, to ona już nigdy nie wraca. Dopóki komórka nerwowa żyje, musi utrzymać różnicę potencjałów między wnętrzem a zewnętrzem. Od czasu do czasu jakieś potencjały w niej przebiegają. Nawet jeżeli ktoś jest wielkim profesjonalistą w jakiejś dziedzinie, to nie znaczy, że nie może ulegać halucynacjom tak jak wszyscy inni.

To, co halucynujący mózg może wymyślić, jest dość indywidualne. A uważam, że to były – nieco sterowane światem zewnętrznym – halucynacje. Osoby po takiej śpiączce mówią na przykład, że unosiły się ponad stołem operacyjnym, słyszały rozmowy lekarzy, widziały, co się dzieje.

My już wiemy, że zjawisko autoskopii (pseudohalucynacji wiążącej się z doznaniem, że jakiś nasz organ bądź całe ciało ulega podwojeniu – red.) możemy wywołać, drażniąc odpowiednie części mózgu. Wtedy właśnie ma się wrażenie, że widzi się siebie z drugiej strony, słyszy się rozmowy. Osoba znieczulona odbudowuje sobie strukturę, »widzi«. Nasz mózg bardzo łatwo potrafi takie rzeczy zrobić”.**

Cóż, opisane w książce „Dowód” wizje latania z piękną kobietą na tęczowym motylu są bardzo kuszące. Wolę jednak naszą polską łąkę w maju, nawet jeśli pobyt na niej związany jest z ryzykiem spotkania komarów lub czerwonych mrówek.

Naszym Szanownym Koleżankom i Kolegom życzę co najmniej 100 lat życia, niekoniecznie spędzonego tylko w przychodniach i na „wiecznych” dyżurach. 

* K. Klinger, Polski lekarz leczy nawet po śmierci, DGP, 29.01.2019.

** Ł. Głombicki, Eben Alexander odkrył Boga? „Piękne halucynacje, pozazdrościć. Ale żaden dowód”, gazeta.pl, 29.03.2013.

„Miesięcznik OIL w Warszawie Puls” nr 3/2019

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum