2 czerwca 2017

Jak sobie radzimy

Wypalenie zawodowe

Jarosław Kosiaty

Nadzieja podobno umiera ostatnia. A co się dzieje, gdy tracimy wiarę w to, co robimy? Gdy praca przestaje nam dawać satysfakcję, czujemy się wyczerpani licznymi obowiązkami i nadmiernymi wymaganiami? Gdy stale towarzyszy nam znudzenie i zniechęcenie, często boli nas głowa, stajemy się drażliwi, nic nas nie cieszy, mamy kłopoty ze snem, łatwiej zapadamy na różne choroby?…

Jeden z kolegów napisał do mnie: „Mam propozycję, aby kolejny artykuł poświęcić wypaleniu zawodowemu lekarzy. Bo na czym dzisiaj polega w dużej części nasza praca, jak nie na wykonywaniu rutynowych czynności w celu »nabicia« jak największej liczby punktów dla NFZ?! System zmusza nas do tego, że dziennie przyjmujemy 30–50 pacjentów. Jak w tej sytuacji zapewnić jakość usług, znaleźć czas na rozmowę z pacjentem? Depresja łapie często także i nas. W tym aspekcie upodabniamy się do pracowników korporacji, z tą jednak małą różnicą, że otrzymujemy kilkakrotnie mniejsze wynagrodzenie”.

W amerykańskim podsumowaniu badań w tej dziedzinie, opublikowanym w „Medscape Physician Lifestyle Report 2015”, Carol Peckham zwraca uwagę, że ofiarami wypalenia zawodowego padają najczęściej lekarze pracujący na OIOM-ach (53 proc.) i na oddziałach ratunkowych (52 proc.), lekarze rodzinni (50 proc.), interniści (50 proc.) oraz chirurdzy (50 proc.). Na końcu zestawienia znaleźli się: dermatolodzy (37 proc.), psychiatrzy (38 proc.), patolodzy (39 proc.), gastroenterolodzy (41 proc.), okuliści (41 proc.), alergolodzy (43 proc.) i reumatolodzy (43 proc.), choć i w przypadku tych specjalizacji skala zjawiska jest szokująca.*

Rok wcześniej alarmujące dane opublikowane zostały w czasie Kongresu Europejskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ESMO), który odbywał się w Madrycie. Na zlecenie tej organizacji przeprowadzono badanie wśród blisko 600 onkologów z całej Europy, którzy nie ukończyli jeszcze 40. roku życia. Aż 71 proc. z nich przyznało, że czuje się wypalonych zawodowo (nie miała przy tym znaczenia płeć respondentów). Podobna sytuacja dotyczy koleżanek i kolegów po drugiej stronie oceanu. Ujawnione w czasie zjazdu Amerykańskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ASCO) rezultaty badań wykazały, że aż 35 proc. amerykańskich onkologów myśli nawet o zmianie pracy w ciągu najbliższych dwóch lat.

A jak wygląda sytuacja w naszym kraju? Kierownik Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Jacek Jassem w wywiadzie udzielonym PAP potwierdził, że praca onkologów należy do najbardziej stresujących: „Spotykamy się na co dzień z prawdziwymi ludzkimi dramatami, rozwiązujemy najtrudniejsze problemy medyczne, stawiamy czoła etycznym dylematom, często pomagamy chorym odnaleźć się w nowej życiowej sytuacji, którą pociąga za sobą ciężka choroba. Mimo to cały czas mamy poczucie, że nie jesteśmy w stanie spełnić wszystkich oczekiwań chorych i ich rodzin. To naturalne, bo nasze niepowodzenia, niestety nadal częste, budzą ich żal i gniew. Liczba nowotworów stale rośnie, a równocześnie mnożą się w geometrycznym tempie biurokratyczne obowiązki”. Czy istnieją zatem skuteczne sposoby radzenia sobie ze stresem i wypaleniem zawodowym w naszym zawodzie? To pytanie zadałem koleżankom i kolegom na łamach portalu dla lekarzy Esculap.com. W odpowiedzi otrzymałem wiele ciekawych listów. Oto niektóre z nich.

 „(…) Niebo bywa przygniecione ciężkimi jak ołów chmurami, przez które nie przebija się nawet garść promieni radosnego słońca. W codziennym zabieganiu niejednemu
z nas, lekarzy, taka zima życia zawodowego ukazała się na dobre. I może to być nawet w środku lata. Co zrobić, by kolega, którego mijam w pracy, nie był cieniem »mego pochmurnego ja«, aby pacjent, którego »bycie« nadaje niejako sens mojej misji medycznej, nie był zmorą, a dom mój był miejscem, które jeszcze znam. Szukając odpowiedzi, sięgam do własnego serca, które mówi na początku, że chłodno, zimno, pusto, bez sensu. Czy takie życie sobie wybrałam, ba, takiego pragnęłam, chciałam? Takiego pustego, zimnego… O nie! Wychodzę z domu lub pracy, idę w miejsca, gdzie cisza otula mnie wspomnieniami. Jednak gdzieś w głębi duszy zaczynam spotykać siebie i bliskiego człowieka. Wracam do »siebie«, przypominam sobie piękne chwile własnego życia, kiedy każdy dzień był pełen radosnych emocji i optymistycznych wyzwań, które spełnione, pozwalały szczycić się sukcesem i czuć w sobie wiatr mocy. Często odszukuję w pamięci i albumach twarze osób, które coś znaczą, bo współtworzyły moją egzystencję. Chcę wtedy słuchać nie tylko własnego serca, ale serca drugiego człowieka, jego myśli i trosk codziennych. Okazuje się, że kolega czy koleżanka z pracy mogą być wsparciem, głosem, że pacjent to nie zbiór chorób i problemów, ale ukryty za jego twarzą i sercem świat innych osób, równie ważnych jak jego szczęście, jak mój dom”. M.H.

 „Ten temat jest mi bliski, ponieważ jestem lekarzem psychiatrą i coraz częściej spotykam się z nim w swojej praktyce zawodowej. Wypalenie jest coraz częstszym zjawiskiem, rezultatem przewlekłego stresu, długotrwałego obciążenia i presji, a jednocześnie braku wytchnienia i odpoczynku psychicznego. Poza tym na zwiększenie poziomu stresu wpływają niepewność utrzymania pracy w dłuższej perspektywie czasu, restrukturyzacje, większa koncentracja na zyskach niż na wartościach, jakie może ze sobą nieść praca zawodowa. Nawet ambitne młode osoby nie mają siły dłużej uczestniczyć w »wyścigu szczurów«. Pojawia się narastające zmęczenie organizmu, aż do wyczerpania. Weekendy przestają wystarczać, aby odpocząć i z nową energią zabrać się do pracy. Potem nie chce się już angażować ani w sprawy firmowe, ani prywatne, dochodzi do degradacji kontaktów z innymi ludźmi, a nawet do depresji, uzależnień, zdarzają się samobójstwa. Moim zdaniem dużo zależy od nas samych, naszej samoświadomości – na ile jesteśmy w stanie nauczyć się rozpoznawać swoje potrzeby, stawiać realne cele, umiejętnie kierować sobą i organizować swoje życie, czyli zadbać o stan psychiczny. Ja staram się utrzymać »rozsądną« liczbę godzin pracy i snu, ale również zapewniać sobie komfort snu, czyli od lat sprawdzone warunki: ciszę, Pamiętam, że podczas aktywności fizycznej uwalniają się endorfiny poprawiające nastrój i podnoszące zadowolenie z życia. Podobno wystarczy 20 minut ćwiczeń trzy razy w tygodniu, aby lepiej radzić sobie ze stresem. Dlatego warto »pomachać nóżką« nawet między prasowaniem a pochłanianiem setek stron fachowej literatury. Nie tylko aktywność fizyczna pozwala oderwać się od codziennych problemów, również posiadanie hobby. Dzięki pasji zachowujemy poczucie sensu naszego życia, bo poza pracą i domem jest w nim coś jeszcze. Raz (a najlepiej dwa razy) w roku należy zadbać o urlop i koniecznie wyjechać z domu, bo inaczej spędzimy ten czas na załatwianiu zaległych spraw i nie odpoczniemy. Nie do końca mamy wpływ na to, z kim pracujemy, ale należy robić sobie regenerujące przerwy w pracy, śmiać się z innymi, to poprawia relacje. Nasze zaangażowanie w pracę napędza również chęć rozwoju. Szukajmy więc nowych wyzwań i jasno określmy swoje priorytety, bo jeżeli lubimy swoją pracę i ona nas interesuje, to ryzyko wypalenia zawodowego jest znacznie mniejsze. Profilaktyka jest lepsza niż leczenie, więc zadbajmy też o wypracowanie własnych technik radzenia sobie ze stresem, metod relaksacji. Szukajmy wsparcia w rodzinie, wśród przyjaciół, współpracowników. Rękaw partnera do wypłakania się, czy możliwość zadzwonienia o północy do przyjaciółki, by usłyszeć: »dasz sobie radę«, działają jak psychoterapia. Nie dajmy się kolejnej chorobie cywilizacyjnej XXI w.! Nie dajmy się wypalić. Wszystkim życzę, by to w nas płonął ogień zapału, twórczości, pasji, dobrej woli i satysfakcji!”. J.I.

 „Podobno dentyści są grupą bardzo narażoną na stres i wypalenie zawodowe. Pewnie tak jest, ale ja już od 33 lat jakoś sobie radzę. Może jest to związane z moim wrodzonym optymizmem, a może po prostu kocham to, co robię. Szczerze powiedziawszy, nie wyobrażam sobie dnia, kiedy ostatni raz przyjmę pacjenta. Staram się zawsze być uśmiechnięta. Traktuję pacjentów jak bliskie mi osoby (…). Poza tym lubię i potrafię wypoczywać. Uwielbiam planować podróże, a potem realizować te marzenia (najczęściej trzy – cztery razy w roku) :-)”. B.B.-T.

 „Piszę w chwili przerwy między karmieniem piersią córeczki a czytaniem bajek synkowi. Dzieci i rodzina to świetny sposób na wypalenie zawodowe, po prostu nie ma czasu o nim myśleć. Drugi sposób wart polecenia to stale się rozwijać zawodowo. Choć mąż w chwilach kryzysu marudzi, że tytuł dr n. med. chyba mi na nagrobku się nie przyda. Zatem lekturę prasy fachowej zaczynam po godz. 23.00. Trzeci sposób to rozwijać zainteresowania i pasje pozazawodowe. Jeśli się zastosuje dwa pierwsze sposoby, to na wypalenie zawodowe zostaje zaledwie 12 minut dziennie. O! właśnie minęło…”. A.Ł.-P.

 „Jestem dość młodym lekarzem pediatrą. Część czasu pracy spędzam w gabinecie POZ. Zjawiskiem, które mnie martwi, jest brak dbałości rodziców małych pacjentów o aktywność fizyczną. Sama bardzo lubię jeździć na rowerze. Nic mnie tak nie odstresowuje, jak pedałowanie na świeżym powietrzu. Wypalenie zawodowe rozwiewa natychmiast… spotkanie z moim pacjentem na wycieczce rowerowej”. K.B.-C.

* Źródło: www.medscape.com/viewarticle/838437

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum