22 września 2023

O wyborach platonicznie

Z ostatnich kilku miesięcy szczególnie utkwiło mi w pamięci podważenie kompetencji Biura Legislacyjnego Sejmu przez przedstawiciela Ministerstwa Zdrowia. Sytuacja dotyczyła wydawania decyzji administracyjnych przez NFZ (mówi o nich ustawa o „jakości”), do których nie ma uprawnień, nie będąc organem administracji publicznej. Taką uwagę w konsultacjach publicznych zgłaszał samorząd lekarski, a na posiedzeniu komisji sejmowej Biuro Legislacyjne Sejmu. Przedstawiciel MZ (nota bene lekarz) stwierdził, że nie dostrzega kolizji w tym przepisie. I na bazie tej sugestii poprawka została odrzucona.

autor: PIOTR PAWLISZAK, prezes ORL w Warszawie

W dniu, w którym oddaję ten tekst do druku, do wyborów pozostał równo miesiąc. Jak wiele się po nich zmieni? Jak wiele rzeczy pozostanie niezmienionych? Odkładając na bok konkretne postulaty merytoryczne: chciałbym doczekać przede wszystkim profesjonalizacji procesów legislacyjnych w obszarze opieki zdrowotnej. Począwszy od zaprzestania wprowadzania zmian w systemach informatycznych, dla których w ogóle nie było podstawy prawnej, przez zaniżanie standardów kształcenia medycznego (wespół z MEiN) po samą merytorykę poprawek podczas posiedzeń komisji sejmowych.

Nie wdając się w rozważania dotyczące programów partii i poglądów politycznych, na wybory należy spojrzeć przez pryzmat ostatniej dekady, która przyniosła narastanie zagrożeń. Wynikają one z kilku czynników.

Po pierwsze – tzw. postprawda. Timothy Snyder w jednym z wywiadów powiedział, że serce demokracji wyrywa się przez ciągłe kłamstwo połączone z oskarżaniem mediów i pozostałych partii o to, że właśnie one kłamią. W takiej sytuacji wielu odbiorców traci orientację – zacierają się granice między tym, co prawdziwe, i tym, co fałszywe. A to zniechęca ludzi do stawiania oporu władzy.

Po drugie – media społecznościowe. Częściowo powiązane z pierwszym wątkiem, ale mające również swój (nie do końca mimowolny) wkład. Algorytmy mediów społecznościowych sprawiają, że bardzo łatwo wpadamy w bańki informacyjne – klikając określone linki, otrzymujemy sugestie wyświetlenia większej ilości podobnych informacji. W ten sposób uzyskujemy pewną dawkę wiedzy z danej dziedziny, która zaspokaja mniej dociekliwych internautów. Jedynym sposobem wyjścia z takiej bańki jest poszukiwanie informacji z danego zakresu na własną rękę, przejście od prostego konsumowania do aktywnego wyszukiwania danych.

Po trzecie – manipulacje informacjami wraz z kombinacją dwóch wymienionych wcześniej czynników. Dość przytoczyć przykład kampanii z wyborów prezydenckich w USA w 2016 r. lub kampanii brexitowej. Dane osobowe (w tym lokalizacja) i preferencje użytkowników Facebooka zostały pozyskane w niejasny sposób przez firmę Cambridge Analytica i udostępnione politykom. Miało to niewątpliwy wpływ na późniejsze wyniki głosowań.

Wobec tego mogę doradzić tylko dwie rzeczy. Uważne przyjmowanie do wiadomości informacji i krytyczną ocenę ich źródeł. I udział w wyborach – z założeniem, że warto wybrać osobę, w której racjonalność osądów wierzymy. Choć demokracja nie jest utopijnym systemem politycznym, trudno wyobrazić sobie dla niej alternatywę. Już Platon zauważył, że ludzie, którzy są na tyle mądrzy, by nie angażować się bezpośrednio w politykę, ponoszą za to karę w postaci rządów głupców. Mam nadzieję, że uda się tego uniknąć.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum