29 kwietnia 2024

Czym różni się wróbelek?

A konkretnie, czym różni się wywiad przeprowadzony przez farmaceutę i wystawienie przez niego recepty od konsultacji lekarskiej, zakończonej wypisaniem recepty? Pierwsze można nazwać „usługą farmaceutyczną”. Tym się różni, że wychodzi naprzeciw potrzebie politycznej. A w każdym razie politykom się tak wydaje.

 

autor: MAŁGORZTA SOLECKA

Wiosna to dla Ministerstwa Zdrowia niebezpieczna pora. Dokładnie rok temu Adam Niedzielski rozpętał krucjatę przeciw receptomatom, oskarżając – niekoniecznie przy okazji, bo wiele wskazuje, że taki był główny cel – samorząd lekarski o nieudolność i niezdolność do samooczyszczania się. Krucjata miała kilka punktów kulminacyjnych. Po rzuceniu oskarżeń minister przeszedł do czynów i w drodze ogłoszenia własnej woli, bez żadnego trybu, wprowadził limity na recepty. W imię poprawy bezpieczeństwa pacjentów i ukrócenia biznesu opartego na handlu receptami.

 

Żadnego z tych celów nie udało się osiągnąć. Receptomaty jak działały, tak działają. Pacjenci nie stali się bardziej bezpieczni. Ministerstwu nie udało się nawet podjąć próby określenia standardu teleporad, co było (i jest) jedyną metodą postawienia tamy patologicznym – choć na ogół zgodnym z obowiązującymi przepisami – praktykom. Ministerstwu (i ministrowi) udało się natomiast umocnić przekonanie – również wśród politycznych konkurentów – że wola polityczna wystarczy, by zmieniać rzeczywistość. Naruszono fundamentalne zasady państwa prawa, które stanowią, że instytucjom publicznym i osobom piastującym funkcje publiczne wolno tyle, na ile pozwalają regulacje prawne. Nikt nie poniósł konsekwencji. Adam Niedzielski, owszem, stanowisko stracił, ale tylko dlatego, że posunął się znacząco dalej, łamiąc kolejne przepisy.

 

Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że ścieżka prowadząca na manowce pozostaje otwarta i kusi. Jak bowiem inaczej wyjaśnić „plan B” Ministerstwa Zdrowia w sprawie dostępności pigułki „dzień po”, który sprowadza się do powierzenia farmaceutom, w ramach programu pilotażowego, zadania wystawiania recept farmaceutycznych i wydawania środka antykoncepcji awaryjnej kobietom, które ukończyły 15. rok życia? W polskim prawie osoby niepełnoletnie, by korzystać ze świadczeń zdrowotnych, muszą mieć zgodę rodzica/opiekuna prawnego.

O granicę wieku dostępności pigułki „dzień po” toczyła się bitwa w Sejmie. Z powodu granicy wieku ustawę zawetował Andrzej Duda i znaleźliśmy się, rzeczywiście, w martwym punkcie. Eksperci nie mają wątpliwości, że dla osiągnięcia celu, czyli zapobiegania niechcianym ciążom, jest ważne, by nastolatki również mogły korzystać z tego środka. Niekoniecznie za wiedzą rodziców/opiekunów prawnych, bo nie każda nastolatka ma na tyle dobre relacje z nimi, by w chwili kryzysu dzielić się swoim problemem. To jest stwierdzenie z kategorii „oczywistych oczywistości”, jednak sposób rozwiązania węzła gordyjskiego, jaki zaprezentował resort zdrowia, nie jest „rozwiązaniem nieidealnym, ale jedynym możliwym”, jak tłumaczyła Izabela Leszczyna, ale po prostu złym, psującym prawo, z głębi ducha „pisowskim”, bo abstrahującym od granic, jakie stawia politykom i urzędnikom konstytucja i kultura prawna (by przywołać tylko kwestię hierarchii aktów prawnych).

 

„Czym jest nazwa? To, co zwiemy różą, pod inną nazwą równie by pachniało” – pisał wieki temu William Szekspir w dramacie „Romeo i Julia”. Róża, choćby nazwano ją stokrotką, nadal pyszniłaby się takim samym zapachem, a porada farmaceuty, zwana przez panią minister usługą farmaceutyczną, nadal pozostaje świadczeniem zdrowotnym. Najmniejszych wątpliwości w tej sprawie nie mają sami farmaceuci. Owszem, z wielkim entuzjazmem powitali propozycję powierzenia im nowego zadania (wpisującego się w pożądany przez to środowisko model opieki farmaceutycznej), ale są jak najdalsi od bycia pionierami nowatorskiego podejścia do nomenklatury i nazywania rzeczy takimi, jakie chcą je widzieć politycy, a nie takimi, jakie są w swojej istocie. Farmaceuci mówią twardo: będziemy obsługiwać pacjentki, ale niepełnoletnie tylko w obecności lub za zgodą rodziców/opiekunów prawnych.

 

Realizacja programu pilotażowego ma się rozpocząć 1 maja, a konsultacje projektu rozporządzenia zakończą się na początku drugiej połowy kwietnia. Zwycięży polityka czy rozsądek? A może zwycięzcy po prostu być nie może?

 

©Copyright by OIL w Warszawie. Wszelkie prawa do przedruku są zastrzeżone.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum