27 lutego 2015

Depresja najdroższa choroba mózgu

Małgorzata Skarbek

Z pierwszego w Polsce raportu, opublikowanego w październiku 2014 r., pt. „Depresja – analiza kosztów społecznych i ekonomicznych”, wynika, że depresja generuje nie tylko wysokie koszty bezpośrednie, ale także znacznie wyższe koszty pośrednie. Narodowy Fundusz Zdrowia wydaje na świadczenia związane z jej leczeniem około 170 mln zł rocznie, na refundację leków około 110 mln zł, natomiast Zakład Ubezpieczeń Społecznych ponosi koszty pośrednie w wysokości 762 mln zł, czyli prawie trzykrotnie większe. Skutki depresji to utrata 25 tys. lat produktywności, spowodowana absencją, spadkiem efektywności pracy i przedwczesną umieralnością.

W 2013 r. w ZUS zarejestrowano około 290 tys. zaświadczeń o czasowej niezdolności do pracy z powodu depresji, które wydano 94 tys. pacjentów. Nic dziwnego, że depresja znajduje się w pierwszej dziesiątce chorób pociągających za sobą najwyższe wydatki na świadczenia związane z niezdolnością do pracy.
– Najwięcej zwolnień lekarskich z powodu depresji biorą osoby między 30. a 50. rokiem życia – mówi dr Piotr Wierzbicki z Łódzkiego Uniwersytetu Medycznego. – Ale absencja w pracy to tylko część problemu. Choroba ta dotyka także najbliższych pacjenta i jego otoczenie. Zmieniają się relacje z rodziną, współpracownikami i społeczeństwem. Depresja stygmatyzuje człowieka, toteż wiele osób nie przyznaje się, że choruje i leczy się.
Skrajnym objawem depresji są myśli samobójcze, które nierzadko kończą się próbą odebrania sobie życia. Według danych Komendy Głównej Policji w 2013 r. odnotowano 8579 zamachów samobójczych, z których 6097 zakończyło się zgonem. To znaczny wzrost w stosunku do 2012 r., kiedy zarejestrowano 5791 prób samobójczych, 4177 zakończonych śmiercią. Częściej na ten krok decydują się mężczyźni.
– 50-proc. wzrost liczby prób samobójczych to bardzo negatywne zjawisko – mówi dr Iwona Patejuk-Mazurek, ordynator Oddziału Ogólnopsychiatrycznego Szpitala Tworkowskiego im. prof. Jana Mazurkiewicza w Pruszkowie.
– Przyczyną tego kroku chorych jest często brak nadziei i wizji dobrego wyjścia z sytuacji. Chory gorzej ocenia swoje położenie niż jest faktycznie, nie ma zaufania do siebie i otoczenia, przestaje sobie wierzyć. Depresja to nie słabość, to choroba. Niezbędna jest pomoc lekarza specjalisty – farmakoterapia, a często również psychoterapia.
Leczenie farmakologiczne jest obecnie skuteczne i bezpieczne. Pod koniec lat 80. wprowadzono antydepresyjne leki drugiej generacji, które nie dają objawów niepożądanych.
W Polsce na depresję cierpi około 1,5 mln osób, tj. 10 proc. populacji między 20. a 40. rokiem życia. Choroba dwa razy częściej diagnozowana jest u kobiet niż u mężczyzn. Objawia się smutkiem, utratą zainteresowań, poczuciem winy, niską samooceną, zaburzeniami snu i apetytu, uczuciem zmęczenia i osłabieniem koncentracji, anhedonią (nieumiejętnością odczuwania emocji). Niejednokrotnie towarzyszą temu objawy somatyczne: bóle brzucha, głowy, pleców, mięśni, bóle w klatce piersiowej, drżenie rąk.
Stres, tempo życia, presja związana z pracą i koniecznością odniesienia sukcesu, zabieganie, brak odpoczynku przyczyniają się do zachorowań na depresję. Trudny dostęp do specjalistycznej opieki medycznej, także do psychiatrów, jest barierą, której nie mogą pokonać ludzie chorzy. Dlatego postulowane jest wprowadzenie systemowych rozwiązań, które przyczynią się do poprawy jakości życia pacjentów z depresją. Są to m.in.: opracowanie strategii prewencji, diagnostyki i leczenia depresji w Polsce, utworzenie krajowego rejestru pacjentów, uznanie depresji za jednostkę priorytetową w dziedzinie chorób psychiatrycznych.
W 2015 r. po raz dziewiąty zorganizowano „Forum przeciw depresji”.

Archiwum