8 maja 2011

Język nasz giętki

Piotr Müldner-Nieckowski

Czytelniczka i zarazem koleżanka lekarka, zaniepokojona dużą częstotliwością używania wyrażeń dokładnie i tak naprawdę, pyta, czy są jeszcze poprawne. Odpowiedź może być tylko jedna: nadal są poprawne, ale z zastrzeżeniami właśnie co do owej częstotliwości, a także znaczenia.
Dokładnie w znaczeniu „tyle ile trzeba” nie nasuwa żadnych wątpliwości. Słowo to jest nie tylko poprawne, ale i bardzo pożyteczne. Jednak użyte jako zamiennik słowa tak lub oczywiście, jest odczuwane jako nieodpowiednie, manieryczne, bardzo potoczne, że nie powiem prostackie. To odpowiednik angielskiego exactly, a przecież wiadomo, że wielu słów angielskich podobnych znaczeniowo lub brzmieniowo do polszczyzny przenieść żywcem się nie da. Brzmią śmiesznie, sztucznie. Wyraz dokładny jest nadużywany przez osoby, którym się wydaje, że dzięki niemu mówią wykwintnie. Zwłaszcza w mediach, kiedy zobaczą przed nosem mikrofon:
– Ładną mamy dzisiaj pogodę – zaczyna dziennikarz.
– Dokładnie – pada odpowiedź.
I jest to odpowiedź pretensjonalna, nielogiczna, w sumie niepoprawna, ale niestety modna. A skoro modna, to niektórzy uważają, że dopuszczalna. W żadnym dialogu, nawet pozornie całkiem logicznym, nie jest naturalna, zawsze zabrzmi co najmniej ironicznie, jeśli nie obco, sztucznie:
– Jak zmierzono ten wymiar?
– Dokładnie.
Niby wszystko w porządku, a jednak czujemy, że jest tu zawarta jakaś kpina z pytającego. Bardziej naturalnie zabrzmiałaby odpowiedź: – Linijką.
Również tak naprawdę jest wyrażeniem poprawnym i znaczy: „w przeciwieństwie do tego, co się na dany temat sądzi”. Jest stosowane jako rodzaj wprowadzenia do sprostowania: „jest tak, jak teraz mówię, a nie tak, jak ktoś sądzi”. Wymaga zatem istnienia uprzedniego kwestionowania tego, co właśnie prostujemy, choćby domyślnego: „On [mimo że wygląda na osobę zdrową] tak naprawdę bardzo cierpi”. Lepszym wyrażeniem jest w rzeczywistości: „On [mimo że wygląda na osobę zdrową] w rzeczywistości bardzo cierpi”.
Wyrażenie to bywa nadużywane, a wtedy jest niepotrzebną wstawką, wtrętem albo po prostu przerywnikiem, i bynajmniej nie wprowadza żadnego sprostowania, np. „Ja to czasem lubię tak naprawdę pójść sobie do kina”. Równie dobrze ktoś mógłby użyć innego modnego a nonsensownego wtrętu, np. „Ja to czasem lubię jakby pójść sobie do kina”. Ludzie czasem celowo wymyślają takie dodatki i używają ich niczym wizytówek: „Ja to, panie tego, czasem, panie tego, lubię pójść sobie, panie tego, do kina”. Wtrętów takich znamy mnóstwo, pomysłowość w tym zakresie jest znaczna, choć najczęściej słyszymy standardy wulgarne, zwykle rozpoczynające się na literę „k”.
Takich dwuznacznych wyrażeń warto unikać. Lepiej powiedzieć (do wyboru, w zależności od oczekiwanego sensu): „On w rzeczywistości bardzo cierpi”, „On naprawdę bardzo cierpi” lub po prostu „On bardzo cierpi”.

Archiwum