3 października 2018

Unia Hadziacka

Refleksje

Paweł Kowal

Małe miasteczko na środkowej Ukrainie, spokojna, deszczowa niedziela 16 września 2018 r. Z Kijowa, jak się okazuje, można dojechać w trzy godziny. Ilu spośród 24 tys. mieszkańców wie, że 360 lat wcześniej Hadziacz był miejscem wyjątkowo ważnego porozumienia politycznego? Może tylko ci, którzy wybiorą się na popołudniowy festyn, dowiedzą się o rocznicy. Obok trzech dębów, pod którymi stanął Jan Kazimierz, łopoczą flagi litewska, polska i ukraińska. Miasto szuka swojej tożsamości, lokalni dziennikarze porównują Unię z Hadziacza do Unii Europejskiej.

Wtedy, przed wiekami, do Hadziacza przyjechali m.in. król i Iwan Wyhowski. Jan Kazimierz dał się zapamiętać potomnym jako polityk chwiejny, niepewny swego. Był dobrze wykształcony w sztuce wojennej, szkolił się w Hiszpanii i Niderlandach, potem pojechał do Włoch, gdzie nawet otrzymał kapelusz kardynalski. Był synem Zygmunta III Wazy. Po śmierci Władysława IV przyjechał do Polski. 20 listopada 1648 r. został wybrany na króla Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Wstępował na tron podczas powstania Chmielnickiego, które stanowiło zagrożenie dla egzystencji państwa. Tak jak politykiem ponoć był słabym, tak jego silną stroną była wojna. Radził sobie na polu walki, szybko podejmował decyzje, zachowywał zimną krew w obliczu niebezpieczeństwa. Te właśnie cechy przydawały mu się bardzo nie tylko ze względu na konieczność gaszenia powstania na południowym wschodzie Polski. W 1651 r. odniósł zwycięstwo pod Beresteczkiem nad armią kozacko-tatarską, w latach 1655–1661 musiał bronić Polski przed Szwedami. Na samym początku tej wojny, w 1655 r., złożył w katedrze we Lwowie śluby przed obrazem Najświętszej Marii Panny.

Wracamy do Hadziacza. W 1658 r., we wrześniu, zawarł ugodę z przywódcą Kozaków Iwanem Wyhowskim, której sens polegał na tym, że Rzeczpospolita miała być odtąd Rzecząpospolitą nie obojga, ale już trojga narodów. Formalnie nie była to unia, nie był to traktat, ale zaledwie polityczna umowa. Faktycznie jednak zmieniała ustrój terytorialny państwa. Tkwi w tym pewien paradoks, że po dziesięciu latach na tronie, po latach krwawych wojen, co tu wiele pisać, wojen bratobójczych z Kozakami, Janowi Kazimierzowi udało się coś naprawdę wyjątkowego: z pomocą współpracowników wynegocjował rozwiązanie, które mogło dać Rzeczypospolitej dekady rozwoju i pomyślności. Ugoda z Hadziacza nie przetrwała jednak. Jeszcze w bitwie pod Konotopem w lipcu 1659 r. wojska polskie wspólnie z kozackimi pokonały armię moskiewską. Ale intrygi i obietnice Moskwy spowodowały, że część Kozaków stanęła po jej stronie. Przegrana Moskwa doprowadziła do kolejnych niepokojów, powstania tzw. czerni, czyli niższych warstw kozackich, rezultatem było usunięcie Wyhowskiego. Uznana przez sejm (w zmienionym kształcie) unia została ratyfikowana przez króla, nie weszła jednak w życie. Pytanie, czy czegoś nas nauczyła? <

 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum