7 czerwca 2007

Bez znieczulenia

Po raz pierwszy po 1989 r. pojawiła się szansa istotnego zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia, a przede wszystkim wyrównania dysproporcji między wynagrodzeniami lekarzy i specjalistów z innych dziedzin gospodarki. Wszak nigdy dotąd w ostatnich 18 latach nie mieliśmy tak korzystnych warunków ekonomicznych i społecznych. Gospodarka jest w szczytowym momencie ożywienia. Szybko rosną płace w przedsiębiorstwach. Większość Polaków popiera postulat znaczących podwyżek dla lekarzy. Ekonomiści i eksperci mówią, że są one możliwe i konieczne. Takiego splotu okoliczności sprzyjających naprawie finansów ochrony zdrowia nie miał dotąd żaden rząd. Czy obecny wykorzysta tę szansę? Niestety, dotychczasowe działania na to nie wskazują. Na dodatek protestujący lekarze są traktowani lekceważąco, a opinia publiczna wprowadzana w błąd.
Premier twierdzi, że służba zdrowia dostała w ubiegłym roku największą od wielu lat podwyżkę. To prawda. W szpitalach wojewódzkich i powiatowych, tj. w większości szpitali, wyniosła ona ok. 26%. Ale premier przemilcza fakt, że ubiegły rok przyniósł również rekordowe podwyżki w całej gospodarce. Wyniosły one blisko 10%. W tym roku podwyżki w służbie zdrowia ma nie być. Tymczasem w gospodarce presja płacowa jest coraz silniejsza i w br. może nawet przekroczyć 10%. W efekcie łączny bilans lat 2006 i 2007 pokazuje, że skala ubiegłorocznej „rekordowej” podwyżki dla służby zdrowia nie odbiega od skali podwyżek w gospodarce. Dysproporcje się utrzymały, a w przypadku lekarzy wręcz pogłębiły. Bowiem wzrost wynagrodzeń specjalistów w gospodarce znacznie przewyższa kwoty, które ostatnio otrzymali lekarze. I obiecywane na przyszły rok 15-procentowe podwyżki nic tu nie zmienią. Ich skala musi być zdecydowanie większa.
Dlatego konieczna jest zmiana polityki budżetowej. Nie wolno obniżać podatków lub obowiązkowych składek i narażać budżetu państwa na ubytek dochodów, gdy rząd nie jest w stanie zapewnić ludziom tak podstawowego dobra, jak opieka zdrowotna. A na tym polega rządowy projekt obniżenia składki rentowej. Wielu ekonomistów wskazuje, że jest on błędny i nieefektywny. Odstąpienie od projektu obniżenia składki rentowej pozwoliłoby przeznaczyć wygospodarowane środki na priorytetowe cele polityki państwa. W tym roku jest to 3,5 mld zł, a w 2008 r. ma być aż 18 mld zł. Są to kwoty znaczące. Warto przypomnieć, że ubiegłoroczna podwyżka w służbie zdrowia kosztowała ok. 4,5 mld zł w skali roku.
Zwiększenie publicznych nakładów na ochronę zdrowia powinno uzyskać priorytet. Są na to warunki i możliwości. Tylko znacząca podwyżka wynagrodzeń, wyrównująca istniejące dysproporcje, może uspokoić nastroje w służbie zdrowia na dłużej i zahamować wyjazdy lekarzy. Podwyżki powinny być połączone z realizacją koniecznych zmian systemowych. Szansa, przed którą stoi dzisiaj rząd, może się okazać niepowtarzalna w perspektywie najbliższych lat. Tak wysokie tempo rozwoju gospodarki nie będzie przecież trwać wiecznie.

Marek Balicki

Archiwum