4 grudnia 2020

#Sprawdzam: Co z kadrami i pieniędzmi na ochronę zdrowia?

Małgorzata Solecka

Politycy Prawa i Sprawiedliwości powtarzają jak mantrę słowa o bezprecedensowym, historycznym zwiększaniu środków na ochronę zdrowia. Raport OECD, który uwzględnia dane z 2019 r., nie pozostawia złudzeń: choć nominalne nakłady rosną, nie rośnie – w ogóle!– udział wydatków publicznych na zdrowie w całości wydatków państwa.

Środki przeznaczone na ochronę zdrowia per capita w 2019 r. wyniosły w Polsce 1511 euro (z uwzględnieniem siły nabywczej), podczas gdy średnia dla UE przekroczyła 2,5 tys. euro. OECD podzieliła kraje pod względem wielkości wydatków na ochronę zdrowia na trzy grupy, Polska znalazła się wśród krajów wydających najmniej. W grupie średniaków są nie tylko Czechy (2,3 tys. euro), ale też Litwa i Estonia (odpowiednio 1788 i 1748 euro). Trzecią grupę otwierają państwa będące poza UE – Szwajcaria (5,2 tys. euro) oraz Norwegia (4505 euro). Na trzecim miejscu są Niemcy.

Polska nie tylko wydaje mało, ale też – i to jest chyba największy problem – wcale nie nadgania dystansu. Raport potwierdza tezę PiS, że wydatki na ochronę zdrowia w Polsce w ostatnich latach rosną szybciej niż za rządów PO-PSL (w okresie 2008–2013 średnio o 3 proc. rocznie, w latach 2013–2019 o 4 proc. rocznie), ale w tym samym czasie Rumunia zwiększyła je o niemal 8 proc., Łotwa – o 6,5 proc., Litwa – o 6,3 proc., Bułgaria – o 6,2 proc., Estonia – o 5,9 proc. Czechy, które od dawna zdecydowanie nas wyprzedzają w tym zakresie, uczyniły w ostatnich latach niewiele mniejszy wysiłek niż Polska, podnosząc nakłady średnio o 3,5 proc. rocznie. Zwraca uwagę, zwłaszcza w czasach pandemii, gdy Europa patrzy, jak dobrze – biorąc pod uwagę wskaźnik zgonów – radzą sobie Niemcy, stały (już od 2011 r.) wzrost publicznych nakładów na ochronę zdrowia w tym kraju o 2,5 proc. Wydając na zdrowie 11,7 proc. PKB (dla przypomnienia: Polska – 6,2 proc.), są liderem wśród krajów unijnych, a w Europie ustępują tylko Szwajcarii (12,1 proc.).

Jaki jest udział publicznych wydatków na ochronę zdrowia w ogólnej puli wydatków państwa? OECD porównała wyniki z dwóch wybranych lat: 2013 i 2018. W Unii Europejskiej wskaźnik wyniósł w 2018 r. około 14 proc., czyli nieznacznie wzrósł od 2013. W Niemczech aktualny wskaźnik sięga 20 proc. W Polsce wydatki na ochronę zdrowia nieco przekraczają 10 proc. ogólnych wydatków państwa i w stosunku do 2013 r. praktycznie ten wskaźnik się nie zmienił.

Nie zmieniła się też, praktycznie, sytuacja kadrowa w polskiej ochronie zdrowia. Jeśli chodzi o liczbę lekarzy na 1 tys. mieszkańców, ze wskaźnikiem 2,4 zajmujemy ostatnie miejsce w UE i przedostatnie wśród ujętych w raporcie państw, wyprzedzając tylko Turcję. Średnia dla UE wynosi 3,8. W ciągu dekady wskaźnik wzrósł w Polsce jedynie o 0,2 p. proc. Są kraje, którym udało się zwiększyć go nawet o 1 p. proc. (i więcej): Cypr, Portugalia, Malta. Znacząco wzmocniły kadry lekarskie również Rumunia, Słowenia i Chorwacja.

Jeśli chodzi o liczbę lekarzy dentystów na 1 tys. mieszkańców, Polska zajmuje ostatnie miejsce w UE, ze wskaźnikiem 0,4. Na przestrzeni 10 lat praktycznie się u nas nie zmienił (średnia dla UE wynosi 0,8; liderem jest Grecja ze wskaźnikiem 1,2).

Wskaźnik dotyczący pielęgniarek sięga w Polsce 5,1. Wyprzedzamy sześć krajów europejskich, zajmując w UE czwarte miejsce od końca. Od unijnej średniej – 8,2 – dzieli nas jednak przepaść. A jak nazwać dystans do krajów takich jak Finlandia (14,3) czy Norwegia (17,7) i Szwajcaria (17,6)?

Wątek kadr mocno wybrzmiewa również w rozdziale otwierającym raport, a poświęconym analizie, jak kraje europejskie radzą sobie z koronawirusem. Pandemia uwydatniła niedobory pracowników służby zdrowia w wielu krajach przed kryzysem, a także potrzebę stworzenia dodatkowych rezerw, które można szybko zmobilizować w czasie kryzysu – ocenia OECD. Analizuje też kroki, jakie podjęły poszczególne państwa, by zwiększyć zasoby kadrowe do walki z pandemią – od decyzji czysto administracyjnych przez mobilizację emerytowanych medyków (m.in. we Włoszech) albo studentów kierunków lekarskich i pielęgniarskich po próby ściągania lekarzy z zagranicy. Autorzy raportu podzielili kraje na cztery grupy:

 z dużą liczbą lekarzy i pielęgniarek (m.in. Norwegia, Szwajcaria, Niemcy),

 z dużą liczbą lekarzy i małą pielęgniarek (m.in. Grecja, Austria i Portugalia),

 z małą liczbą lekarzy i dużą liczbą pielęgniarek (m.in. Holandia, Finlandia, Belgia i Francja),

 z małą liczbą lekarzy i małą liczbą pielęgniarek.

 Nie trzeba dodawać, w której grupie znalazła się Polska. Uderza to, jak bardzo odstajemy od reszty.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum