9 kwietnia 2018

Doniesienia naukowe

Ciekawe

Pacjenci przeceniają resuscytację

Lekarze o tym wiedzą, jedynie nie zdają sobie sprawy, że nie wiedzą o tym pacjenci i ich rodziny. Chodzi o resuscytację. Ze statystyk wynika, że w razie nagłego zatrzymania krążenia udaje się uratować 10,6 proc. pacjentów, licząc tych, którzy po przywróceniu akcji serca i leczeniu zostali wypisani ze szpitala do domu.

Przeciętne wyobrażenia są jednak inne. Z badań Lindsey Ouellette z Michigan State University wynika, że ponad 70 proc. osób sądzi, że po nagłym zatrzymaniu krążenia resuscytacja może uratować człowieka. Badanie polegało na tym, że ochotnikom pokazywano różne sfilmowane akcje reanimacyjne.

Podczas jednej z nich ratowano 54-letniego mężczyznę z zawałem serca, w drugiej resuscytacji poddano ośmioletnie dziecko. Odpowiednio 72 i 71 proc. uczestników badania uznało, że pacjenta będzie można uratować, a 65 i 64 proc. sądziło, że nie będzie odczuwał żadnych skutków neurologicznych.

Prawdopodobnie tak wypaczony obraz resuscytacji tworzymy sobie na podstawie filmów i seriali telewizyjnych, takich jak „Ostry dyżur”. Często pokazywana jest w nich akcja reanimacyjna i na ogół chorego udaje się uratować, ale z rzeczywistością niewiele ma to wspólnego. Do oglądania filmów o tematyce medycznej przyznało się 70 proc. osób uczestniczących w badaniach Lindsey Ouellette.

(„American Journal of Emergency Medicine”, luty 2018, bit.ly/2Chqt7N )

Antydepresanty skuteczne

Najnowsza metaanaliza rozwiewa wątpliwości co do skuteczności leków przeciwdepresyjnych. To największy dotąd przegląd. Uwzględniono w nim 522 badania, nawet te, które nie były wcześniej publikowane; objęto nimi 21 antydepresantów zastosowanych u 116 477 pacjentów.

Wniosek: antydepresanty mają większą skuteczność niż placebo, jednak różnią się efektywnością. Trudno jednak je porównywać w tych badaniach, ponieważ stosowano je
u pacjentów w różnym wieku i stanie psychicznym. Farmakoterapia trwała co najmniej osiem tygodni.

Z badań prowadzonych pod kierunkiem dr. Andrei Ciprianiego z University of Oxford wynika, że leki przeciwdepresyjne przydatne są w depresji umiarkowanej oraz ciężkiej. Pod uwagę wzięto takie preparaty jak: agomelatyna, amitryptylina, mirtazapina, paroksetyna oraz fluoksetyna, reboksetyna i trazodon.

W Polsce, podobnie jak w innych krajach, zwiększa się zapotrzebowanie na leki przeciwdepresyjne. W latach 2008–2016 ich sprzedaż wzrosła o 30 proc. Z pomocy psychiatrów w 2016 r. skorzystało 1,2 mln osób (w poradniach, które mają umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia). Według EZOP w Polsce 6–7,5 mln osób może cierpieć na zaburzenia psychiczne, głównie lękowe, uzależnienia i depresję.

(„Lancet”, luty 2018, doi.org/10.1016/S0140-6736(17)32802-7)

Cytologia – CIN2 nie wymaga leczenia?

Zaskakujące wyniki badań dotyczących cytologii opublikowała międzynarodowa grupa specjalistów. Sugerują one, że zmiana CIN2 nie zawsze wymaga natychmiastowego leczenia operacyjnego. Aż połowa niekorzystnych zmian komórkowych w pobranym wymazie z szyjki macicy może samoistnie ustąpić w okresie dwóch lat.

U jednej trzeciej pacjentek zmiana taka będzie się utrzymywać. Pogorszy się, co może prowadzić do rozwoju raka, jedynie u jednej kobiety na pięć. To wynik ogólnych badań, przeprowadzonych wśród ponad 3 tys. kobiet w różnym wieku. W przypadku młodszych, przed 30. rokiem życia, samoistne wyleczenia zdarzają się jeszcze częściej, bo u 60 proc. U 23 proc. zmiany się utrzymują, a zaledwie u 11 proc. rozwija się rak szyjki macicy.

Zmiana zaleceń? Być może, ale w przyszłości. Są to jedynie wstępne wyniki, które wymagają jeszcze weryfikacji. Za wcześnie zatem na zmianę wytycznych. Można jednak bardziej indywidualnie podchodzić do poszczególnych przypadków i nie spieszyć się z decyzją o radykalnym leczeniu, mając na uwadze, że operacja szyjki macicy grozi powikłaniami.

Niektóre kobiety po zabiegu odczuwają ból, mają krwawienia i nieregularne miesiączki. Większe jest również ryzyko powikłań ciąży, takich jak poronienie i przedwczesny poród.

(„Brititish Medical Journal”, luty 2018, doi.org/10.1136/bmj.k499 )

Otyłość brzuszna gorsza u kobiet

Otyłość brzuszna kojarzy się głównie z mężczyznami i jest zapowiedzią chorób sercowo-naczyniowych, jednak należy zwracać baczniejszą wagę na kobiety. Ten typ otyłości
u pań gorzej rokuje niż u mężczyzn.

Dr Sanne Peters z George Institute for Global Health i University of Oxford twierdzi, że wskazują na to badania prawie 500 tys. Brytyjczyków w wieku od 40 do 69 lat. U kobiet z otyłością trzewną zawały serca zdarzały się częściej niż u mężczyzn. Ma to tym większe znaczenie, że ryzyko choroby sercowo-naczyniowej jest u kobiet wciąż niedoceniane. Z innych badań, np. w Skandynawii, wynika, że są one gorzej diagnozowane oraz leczone.

Ryzyko zawału serca zwiększa także zbyt duży wskaźnik masy ciała BMI, jednak w tym przypadku nie zauważono większych różnic między płciami. W przypadku kobiet bardziej niekorzystny okazał się tłuszcz trzewny zaburzający metabolizm organizmu.

Otyłość brzuszna może występować nawet u osób z prawidłową masą ciała. Z badań specjalistów Mayo Clinic wynika, że wtedy prawie trzykrotnie zwiększa zagrożenie chorobami sercowo-naczyniowymi (bez względu na płeć). Na otyłość brzuszną wskazuje tzw. wskaźnik WHR określający proporcje obwodu talii do obwodu bioder. Wskaźnik ten jest prawidłowy, jeśli u kobiet nie przekracza 0,85, a u mężczyzn – 0,90.

(„Journal of the American Heart Association”, marzec 2018, doi.org/10.1161/JAHA.117.008507) 

Zbigniew Wojtasiński

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum