9 stycznia 2017

Dla smakoszy. Kleinur, czyli islandzkie faworki

Islandia intryguje nie tylko naturą i krajobrazami, również oryginalnymi daniami: chlebem wulkanicznym pieczonym przez dobę pod ziemią, zupą rybną z mleczkiem kokosowym, kremem z homara czy baranimi łbami podawanymi jako delicje świąteczne. Kiedyś położenie wyspy i ograniczone możliwości transportu zmuszały Islandczyków do zjadania wszystkich części zwierząt żyjących na wyspie i w oblewających ją wodach. Oczywiście bazowano na rybach. By zgromadzić zapasy na długą i srogą zimę, ryby solono, suszono i wędzono. W XV w. suszona ryba była tam nawet walutą. W takiej formie doskonale smakuje łamana, jak chipsy, z odrobiną solonego islandzkiego masła.

Proponuję przepis na karnawałowy deser – faworki po islandzku. Grube i puchate, lekko chrupiące, nie „chudziutkie”, jak nasze. I równie dobre, a może nawet lepsze na następny dzień.

Składniki: – 250 g mąki pszennej – 20 g masła – sklarowanego i roztopionego – 1 płaska łyżeczka amoniaku – 1 średnie jajko – 1/3 łyżeczki sody spożywczej – 100 ml kwaśnego mleka lub maślanki (może być domowy kefir) – 2 łyżeczki cukru – 1 łyżeczka kardamonu świeżo utartego lub zmielonego – olej do smażenia lub smalec – cukier puder do posypania

Wykonanie: W jednej misce wymieszać wszystkie suche składniki, w drugiej wszystkie mokre, oprócz masła. Połączyć zawartość obu misek, wymieszać, na końcu dodać masło i leciutko rękoma wyrobić ciasto. Rozwałkować na posypanej mąką stolnicy na grubość 2–3 mm, pokroić na paski, w środku każdego zrobić nacięcie i wywinąć jak nasze faworki. Smażyć na rozgrzanym tłuszczu z dwóch stron na rumiano, wyjmować na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym i obficie posypywać cukrem pudrem. Podawać, kiedy dobrze przestygną i zapach amoniaku się ulotni. Pyszne i chrupiące są również następnego dnia.

Dariusz Hankiewicz

Autor jest specjalistą w dziedzinie otolaryngologii, członkiem NRL i ORL w Lublinie.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum