2 lipca 2008

SMS z Krakowa – Wydmuszki

Aleśmy się doczekali – mam na myśli miażdżący werdykt Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych, która odrzuciła wszystkich 210 wniosków o dotacje unijne złożonych przez młodych naukowców z polskich uczelni. Na liście znalazły się m.in. wnioski z Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Warszawskiego (21), o czym informowała „Polska – Gazeta Krakowska” (6 VI 2008). Jakby tego było mało, „Gazeta” zamieściła wywiad z rektorem AGH, prof. R. Tadeusiewiczem, który usiłuje wytłumaczyć niepowodzenie wymogami biurokratycznymi mnożonymi przez UE. Dziennikarz jest jednak nieubłagany – przypomina: „Ze względów formalnych odrzucono tylko 14 wniosków…”. Pozostałe natomiast upadły jako: „mało ambitne”, „niemające przełomowego charakteru”, „prowadzące do wyników o marginalnym znaczeniu”, „niewykraczające poza zastany stan wiedzy”.

Każdego miesiąca przeglądam tematy prac doktorskich naszej najlepszej w 2007 roku (wg rankingu „Rzeczpospolitej”) uczelni medycznej, czyli Collegium Medicum UJ, i wcale się nie dziwię. Temat za tematem to de facto statystyczne ustalenia reakcji pacjentów, głównie we własnej klinice, na określoną metodę leczniczą. Jeśli tak jest w „najlepszej” uczelni, to jak jest w „średnich”, nie mówiąc o „najsłabszych”? Uważam, że z wolna naszą narodową specjalnością stają się wydmuszki.
A to zadęcie profesury, z którym styka się dziennikarz, przychodząc na wywiad, ta bizantyjska procedura przyjęć, te bariery na drodze młodych do kariery naukowej czy klinicznej – lepiej nie mówić. I dopóki obowiązywać będzie „dożywocie” (nieusuwalność do 70. roku życia), miast kontraktów na uzgodniony limit czasu, tak pozostanie. Bo tu tkwi problem, a nie w obowiązywaniu czy zniesieniu habilitacji.

A w Krakowie święciliśmy niedawno VIII Wielką Paradę Smoków, organizowaną przez Teatr „Groteska” (dziecięcy). Gady z papieru, metalu, wikliny; pływające, latające, pełzające; zionące ogniem; małe i duże do 40 m – zmieniły miasto w park jurajski.

Sezon turystyczny już w pełni. Dzień w dzień „coś” się dzieje – i tak pewnie potrwa do października. Nowe są tu próby uczynienia przedmiotem zwiedzania dwóch dotąd plebejskich dzielnic: Nowej Huty i Podgórza. Zobaczymy, czy się uda.

Natomiast w medycynie krakowskiej bryndza. Padł drugi z sześciu posiadanych przez miasto SOPR-ów, dawny obiekt pogotowia poszedł w dzierżawę, w stan agonalny popadł Szpital Okulistyczny w Witkowicach, szykuje się też skok deweloperów na atrakcyjne, rozległe tereny Szpitala Psychiatrycznego w Kobierzynie (odpowiednik Tworek).

Jeśli zaś chodzi o samorząd, to po heroicznych bitwach – na wszystkich możliwych frontach – o powstrzymanie terminu wprowadzenia JGP przeszedł do ofensywy na zupełnie innym polu, powołując Radę Naukową organizowanego samodzielnego Ośrodka Kształcenia przy Izbie. Jego powołanie to swoisty test na przekroczenie bariery niemożności. Jeśli wszystko się powiedzie, na pęczniejącym od „edukatorów” rynku, będzie się czym pochwalić, jeśli nie – powstanie jeszcze jedna wydmuszka.

Wasz Cyrulik z Rynku Głównego

Archiwum