18 sierpnia 2010

Na marginesie

Wakacje w tym roku obfitowały w zdarzenia w ochronie zdrowia komentowane nie tylko w prasie medycznej. Trudno więc, okres ten nazwać sezonem ogórkowym, chociaż w pewnym sensie ochrona zdrowia może być z ogórkiem porównywana. Ogórek bowiem zawiera głównie wodę i sole mineralne. Witaminy występują w ilościach śladowych, a najważniejszych dla człowieka substancji, takich jak: białka, węglowodany czy tłuszcze prawie nie uświadczysz.
Dlaczego ogórek i służba zdrowia? Otóż w polskiej służbie zdrowia – tak jak w ogórku – prawie brak podstawowych praw i zasad ekonomii, zdrowego rozsądku, a politycy leją głównie wodę zamiast konkretów.
Przykładem niech będzie kolejny (który to już w historii) biały stolik, czyli: politycy leją wodę ogórkową na temat reformy zdrowia (starsze pokolenie pamięta może jeszcze wodę po goleniu ogórkową).
Kolejnym tematem potwierdzającym słuszność hasła: ogórek a służba zdrowia jest sensacyjne obwieszczenie przez Najwyższą Izbę Kontroli, że szpitale bezprawnie pobierają opłaty za znieczulenie przy porodzie. Nikt w XXI wieku, kto jest przy zdrowych zmysłach i nie jest masochistą (a raczej masochistką), nie chce cierpieć. A skoro płatnik publiczny nie płaci w ramach „koszyka” za znieczulenie przy każdym porodzie, to jest chyba „oczywistą oczywistością”, że niemasochistka zapłaci za nie z własnej kieszeni. I kogo, poza urzędnikami, to dziwi?
Dziwić natomiast może nie tylko miłośników ogórka, że prezes NFZ dojrzewał prawie trzy lata do podjęcia decyzji, że po co płacić choremu wymagającemu butów ortopedycznych za dwa buty, skoro można tylko za jeden! Poza wykazaniem się geniuszem w szukaniu oszczędności, prezes pokazał także swoją niezmierną dobroć. Oświadczył oto, że nie pozwoli, by „zła” minister zdrowia skrzywdziła województwa, którym nowy algorytm zmniejszył ilość pieniędzy na przyszły rok. On, zbawca, wyrówna różnicę z funduszu zapasowego, który znajduje się w jego dyspozycji. Ot, ludzki pan.
Tematem, który można by nazwać ogórkowym jest też niewątpliwie przypomnienie o roli i zasadach działania spółek skupujących długi placówek ochrony zdrowia, i na tym się bogacących. A skąd te długi? Bo w naszym kraju większość placówek jest publiczna, czyli niczyja, często źle zarządzana, a system sprzyja bardziej powstawaniu patologii niż stosowaniu reguł ekonomicznych. Można przyrównać to do kwaszenia ogórków, które u nas są smakołykiem, a w większości krajów nazywane są po prostu zepsutymi ogórkami, których nikt nie je. Co kraj, to obyczaj.

Ewa Gwiazdowicz

Archiwum