6 kwietnia 2018

W marcu jak w garncu

Wokół reformy służby zdrowia

Marzec przyniósł zmiany w kierownictwie resortu zdrowia. Ze stanowiskami pożegnali się wiceministrowie Piotr Gryza i Marek Tombarkiewicz, a pojawili się nowi współpracownicy i doradcy ministra zdrowia w gabinecie politycznym. W jakim stopniu roszady personalne spowodują realne zmiany w obszarze ochrony zdrowia?

Dymisja dwóch wiceministrów zbiegła się z akcją „odchudzania” rządu. Po nagłośnieniu przez opozycję i media informacji o wielotysięcznych nagrodach dla ministrów i wiceministrów rekordowo rozbudowany rząd postanowił się samoograniczyć. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział zmiany w przepisach, by docelowo większość wiceministrów przeszła do służby cywilnej, a sekretarze stanu mogli pobierać równocześnie część poselskiej pensji. Liczebnie kierownictwa resortów mają się jednak zmniejszyć – nawet o jedną czwartą.

Zmiany w resorcie zdrowia trudno uznać za techniczne. Zarówno Piotr Gryza, jak i Marek Tombarkiewicz odpowiadali za budzące wiele kontrowersji projekty: pierwszy – za sieć szpitali, drugi – za upaństwowienie ratownictwa medycznego. I choć część ekspertów przyjęła ich odwołanie ze zdziwieniem (sieć szpitali ciągle jest na początku wdrażania, nowelizacja ustawy o PRM czeka zaś na rozpatrzenie przez Sejm, w tle jest protest ratowników w związku z niewypłaconymi dodatkami), zwłaszcza w przypadku Piotra Gryzy trudno mówić o zaskoczeniu.

O ile bowiem Marek Tombarkiewicz, przeprowadzając najbardziej kontrowersyjne projekty (przypomnijmy, że przez pewien czas odpowiadał nie tylko za ratownictwo medyczne, lecz także za dużą część polityki lekowej, „pilotował” również poselski projekt „apteka dla aptekarza”), nie przyjmował postawy konfrontacyjnej, prowadził z posłami opozycji i ekspertami merytoryczne dyskusje, o tyle Piotr Gryza dał się zapamiętać jako polityczny fighter, niczym nieustępujący swojemu zwierzchnikowi Konstantemu Radziwiłłowi. Tak pamiętają go uczestnicy różnych dyskusji panelowych, podczas których prezentował założenia sieci szpitali, tak pamiętają go dyrektorzy szpitali, których obawy przed szczegółowymi zapisami dotyczącymi sieci próbował rozwiać szantażem: jeśli nie będzie sieci, publiczne placówki wystartują w konkursach ofert i je przegrają.

Można się spodziewać, że owe dwie dymisje to nie koniec zmian w ministerstwie, które czeka w najbliższych dwóch latach wiele pracy. Zarówno w zakresie porządkowania zaniedbanych obszarów (np. przegląd koszyka świadczeń i ich wycen), jak i fundamentalnych kwestii – przede wszystkim związanych z finansowaniem ochrony zdrowia.

Ustawa 6 proc. PKB na zdrowie po podpisanym 8 lutego porozumieniu musi zostać znowelizowana. Ministerstwo Zdrowia na nowo musi obliczyć koszty, jakimi obciąży ona system finansów publicznych. Już w tej chwili w rządzie pojawiają się obawy, czy ustawę, w której nie przewidziano źródeł finansowania (poza ogólnym zapisem, że dodatkowe pieniądze będą pochodzić z budżetu państwa), da się w tej formie zrealizować. A z nieoficjalnych informacji wynika, że pytanie jest zupełnie inne: kiedy stanie się jasne, że w tej formie ustawa jest niemożliwa do zrealizowania? W obecnym kształcie (wzrost finansowania do 6 proc. PKB, rozłożony do 2025 r.) krytyczny moment jest odsunięty aż do roku 2020. Czy wymuszone przez rezydentów skrócenie o rok dochodzenia do docelowych 6 proc. PKB ujawni podstawową słabość przyjętej ustawy i zmusi polityków do podjęcia dyskusji, np. o zwiększeniu składki lub przeznaczeniu na cele związane z ochroną zdrowia innych przychodów budżetu? Eksperci mówią np. o wyższym opodatkowaniu niezdrowej żywności, jako potencjalnym źródle dochodów NFZ.

Minister zdrowia Łukasz Szumowski deklaruje, że najważniejszym zadaniem na nadchodzące półtora roku (tyle dzieli nas od wyborów w 2019 r.), jakie przed sobą stawia, jest narodowa debata o kierunkach zmian w ochronie zdrowia. Ogłoszenie w połowie marca założeń tej dyskusji, wyznaczenie osób, które będą koordynować prace w zespołach programowych, to zaledwie początek. Dyskusje mają trwać przez cały rok, a co kilka tygodni w różnych miastach Polski będą organizowane większe, publiczne debaty.

Że to już było? Okrągły stół (Marek Balicki), biały szczyt (Ewa Kopacz), cykl spotkań problemowych (Marian Zembala) – to tylko niektóre przykłady, bo w międzyczasie powstawały białe i zielone księgi problemów ochrony zdrowia. Żadne z tych przedsięwzięć nie przyniosło efektów, czyli wypracowania strategii zmian, nie mówiąc o projektach ustaw i rozporządzeń. Gdy minister Łukasz Szumowski mówi, że ochrona zdrowia potrzebuje strategii odpowiedzialnego rozwoju (SOR), trudno uciec od skojarzenia, że system w tej chwili jest w stanie, któremu przede wszystkim potrzebny byłby swojski, szpitalny, oddział ratunkowy. A może wręcz OIT.

Czego, oprócz debaty, można się spodziewać w nadchodzących miesiącach? Na pewno korekt w sieci szpitali. P.o. prezes NFZ Andrzej Jacyna publicznie powiedział podczas III Kongresu Wyzwań Zdrowotnych, że „coś trzeba zrobić z nocną pomocą lekarską”. Sieć szpitali nie zlikwidowała kolejek na SOR (zmniejszyły się o około 10 proc., co trudno uznać nawet za znaczącą redukcję), a pacjenci przesunęli się – zgodnie z przewidywaniami ekspertów – do innej poczekalni. Jednocześnie w szpitalach zaostrzyły się kryzysy kadrowe, bo pojawiła się konieczność obsady dodatkowych dyżurów. Niewykluczone, że NFZ będzie dopłacał lekarzom POZ, których pacjenci nie korzystają ze świadczeń poradni NPL i SOR! To miałaby być premia za dobrą i efektywną opiekę.

Po podsumowaniu pierwszych miesięcy funkcjonowania sieci szpitali ministerstwo chce też przygotować bardziej zasadnicze zmiany. Na razie widać problemy: co prawda tylko 34 placówkom grożą większe cięcia ryczałtów (nie wykonały nawet 90 proc. przyznanego na ostatni kwartał 2017 r. ryczałtu), ale czy to na pewno mało? Jeśli w marcu NFZ obetnie tym szpitalom ryczałt o prawie jedną trzecią, można się spodziewać fali informacji
o możliwych zamknięciach placówek, a więc i fali protestów. Ale problemy mają również ci, którzy wykonali dużo więcej świadczeń, i nie zgadzają się na niewielkie korekty ryczałtu na kolejne okresy rozliczeniowe, ale chcą walczyć – również w sądach – o zapłatę za nadwykonania. To efekt polityki „zjeść ciastko i mieć ciastko”. A raczej – dać szpitalom ryczałt, twierdząc, że nadwykonań nie ma, i jednocześnie żądać sprawozdawczości z wykonania świadczeń na dotychczasowych zasadach.

Można się też spodziewać mniej lub bardziej punktowych protestów związanych z wynagrodzeniami. Przygotowana przez Ministerstwo Zdrowia nowelizacja ustawy o wynagrodzeniu minimalnym pracowników wykonujących zawody medyczne nie została przyjęta przez związki zawodowe ani z uznaniem, ani nawet ze zrozumieniem. Pod koniec marca, na kolejnym posiedzeniu Rady Dialogu Społecznego, może się okazać, że największe związki odmówią prac nad projektem, dopóki rząd nie zgodzi się choćby na odmrożenie kwoty bazowej (3,9 tys. zł brutto), na podstawie której obliczane są w tej chwili płace minimalne i związane z nimi podwyżki. 

Nowy skład gabinetu politycznego

Premier zapowiedział ograniczenia w gabinetach politycznych ministerstw. W tej chwili nowy gabinet ministra zdrowia tworzą: Przemysław Humięcki, Maciej Binkowski, Radosław Sierpiński i Jakub Berezowski.

Szefem gabinetu jest Przemysław Humięcki, rocznik 1992, absolwent prawa UW oraz finansów i rachunkowości SGH. Członek m.in. think tanku Klub Jagielloński. Pracował w Banku Zachodnim WBK, Ministerstwie Rozwoju, Ministerstwie Finansów i w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Maciej Binkowski był w gabinecie Konstantego Radziwiłła. Absolwent prawa i administracji publicznej na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz na Uniwersytecie Warszawskim, radny dzielnicy Wola miasta stołecznego Warszawy (PiS).

Radosław Sierpiński ukończył studia medyczne na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Specjalizuje się w kardiologii (Instytut Kardiologii w Aninie). Pisze doktorat. Autor publikacji naukowych, popularnonaukowych i wystąpień na międzynarodowych kongresach medycznych w zakresie kardiologii, telemedycyny i organizacji ochrony zdrowia.

Jakub Berezowski, prawnik, nauczyciel akademicki, jest prorektorem do spraw organizacji i rozwoju w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Raciborzu. Związany z Opolem, był m.in. prezesem Stowarzyszenia „Promocja Przedsiębiorczości” w Opolu. W przeszłości związany ze Stronnictwem Konserwatywno-Ludowym, od niedawna – z partią Jarosława Gowina.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum