2 kwietnia 2020

#W ETERZE

Świat jest i w najbliższym czasie będzie uzależniony od koronawirusa. Dlatego temat długo pozostanie najważniejszym w telewizji, radiu, prasie, Internecie. Doniesienia i dyskusje toczą się wokół epidemii i jej skutków, jak również odnoszą się do ogólnej kondycji systemu ochrony zdrowia. Dużo mówi się o bieżącej sytuacji, o problemach organizacyjnych, brakach, ale także o formach wsparcia dla lekarzy, oferowanych przez naszą izbę, i o samych lekarzach. Dziennikarze niemal codziennie zadają nam pytania i proszą o komentarze. W momencie, gdy pacjenci, czyli widzowie, słuchacze, czytelnicy, wobec wielu niewiadomych związanych z COVID-19, zalewani fałszywymi informacjami poszukują rzetelnych, zaufanych źródeł, zabieramy głos w imieniu środowiska. Jest to ważne dla pacjentów i dla wzmacniania zaufania do zawodu lekarza.

Epidemia, pandemia

W rozmowie w „Interwencji Extra” w Polsat News 27 lutego prezes ORL w Warszawie Łukasz Jankowski zapytany przez Michała Stelę, czy szpitale są proceduralnie gotowe na walkę z koronawirusem, powiedział: „Lekarze pytają, czy są jakieś przygotowane dla nich procedury, jaka jest ścieżka organizacyjna. Panuje duży chaos organizacyjny, ogromna niewiedza również wśród lekarzy: gdzie pacjenta kierować, gdzie dzwonić, jak się zachować. Myślę, że to kwestia najbliższych dni, po stronie władz leży obowiązek, żeby jak najszybciej do lekarzy dotrzeć z procedurami, które – mam nadzieję – są. Lekarze wciąż się do nas zwracają z pytaniami, jak pokierować pacjenta i jak się w danym przypadku zachować”.

 Do kwestii zapobiegania zakażeniom prezes ORL odniósł się 9 marca na antenie TVP Info w „Panoramie Opinii”: „Dziś zauważamy coraz więcej środków zaradczych, np. kontrole na granicy. I takich środków nigdy dość, ale nie zwalnia to nas z wnikliwego kontrolowania samych siebie. Musimy zacząć od nas samych. Przede wszystkim: mycie rąk, podstawowe zasady higieny, obserwacja”.

 3 marca w „Onet opinie – Renata Kim” o koronawirusie rozmawialiśmy m.in. w kontekście społecznym: „Czy my wszyscy w obliczu tego zagrożenia zdamy test jako społeczeństwo– jak zachowamy się, wiedząc, że jest pierwszy przypadek koronawirusa i on dotknął naszego sąsiada, który właśnie wrócił z Włoch, albo dziecka, które chodziło do przedszkola z naszym dzieckiem. Każdy z nas dziś musi zadać sobie takie pytanie i znaleźć odpowiedź, że zachowamy się po ludzku, będziemy spieszyć z pomocą, nie będziemy panikować, będziemy po prostu dążyć do tego, żeby zagrożenie nie rozprzestrzeniało się – przy zaufaniu do służb medycznych, do pracowników medycznych, którzy robią wszystko i będą robić wszystko dla bezpieczeństwa pacjentów (…)”.

W artykule „To nie są ćwiczenia. To jest wojna” na portalu tvn24.pl zwróciliśmy uwagę na naszą rozpoczętą we wrześniu kampanię społeczną: „Gdy kilka miesięcy temu na ulicach Warszawy pojawiły się czerwone billboardy z hasłem »Polska to chory kraj« i później, gdy okazało się, że za akcją stoi samorząd warszawskich lekarzy, część polityków i komentatorów nie kryła oburzenia. – Polska to piękny kraj – ripostowali współpracownicy ministra zdrowia. Akcja odbiła się szerokim echem, ale mam wrażenie, że nikt – ani politycy, ani społeczeństwo – nie przejął się tym, na co chcieliśmy zwrócić uwagę. Pielęgniarka, która pracuje w trzech miejscach, żeby utrzymać rodzinę, słyszała, że »każdy dzisiaj ciężko pracuje«. Spotykała się z niemą zgodą na brak normalności. Dziś się okazuje, że ta pielęgniarka dyżuruje w szpitalu, który właśnie został przekształcony w zakaźny, a z dyżuru biegnie do kliniki, w której leżą pacjenci po immunosupresji. I to kwestia dni, kiedy przeniesie wirusa. A gdy pójdzie na kwarantannę, w dwóch miejscach w grafikach będzie wyrwa. (…) Mówiliśmy, że sprzęt sklejamy na przylepiec, a monitory składamy z części kilku starych. Wtedy to nikogo nie obchodziło, a dziś perspektywa leżenia pod takim monitorem staje się realna”.

  W wywiadzie na portalu gazeta.pl, opublikowanym 14 marca, przytoczyliśmy sytuacje wskazujące na źle działający system: „Karetki i transport już, bez koronawirusa, były niewydolne. Szpitale ogólne nie mają bazowego zabezpieczenia. Przykład pierwszy z brzegu, stolica: na oddziale sześć maseczek, których – na wypadek pacjenta z koronawirusem – broni oddziałowa. Sprzęt ochrony osobistej to towar deficytowy. Na szkoleniu pokazuje się zdezelowany strój do obrony przed koronawirusem, bez gogli i maski. Lekarze są zaniepokojeni, że na dyżurze w każdej chwili może przyjechać chory z koronawirusem, co, wobec braku środków ochronnych, narazi nas wszystkich – lekarzy i pacjentów przebywających w szpitalu ogólnym. To jest problem i stąd są te wszystkie środki”.

  O telemedycynie w kontekście sytuacji epidemiologicznej wypowiadał się dla „Do Rzeczy” lek. Michał Gontkiewicz z ORL w Warszawie: „Wykorzystanie telemedycyny ogranicza ryzyko transmisji wirusów. Mogę na odległość zbadać pacjenta, przeprowadzić wywiad, zaordynować leczenie, wypisać e-receptę i e-skierowanie. Oczywiście nie w każdej sytuacji jest to możliwe, warto jednak korzystać z telemedycyny”.

 „Czas po epidemii koronawirusa będzie równie ciężki, jak teraz. Wielu pacjentów ma odroczone terminy operacji, ponieważ obecnie priorytetem jest leczenie zakażonych koronawirusem. Bardzo trudno jest określić, kiedy sytuacja się unormuje” – mówił 26 marca lek. Michał Gontkiewicz w Radiu dla Ciebie.

 Medycyna Praktyczna (26 marca): „Nie można tworzyć prawa, które szkodzi. Zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych, do jakich bez wątpienia należy epidemia. My lekarze nie boimy się koronawirusa, boimy się nieodpowiedzialnych decyzji – pisze Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie w komentarzu do rządowego projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw w zakresie systemu ochrony zdrowia związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19.

  Naszą izbę zaproszono do udziału w debacie redakcyjnej „Menedżera Zdrowia” i „Kuriera Medycznego” (24 marca) na termedia.pl: „Chociaż telemedycyna nabiera dziś szczególnego znaczenia, pamiętajmy jednak, że nie wszystkie procedury można wykonać w sposób zdalny, np. porady położnicze i ginekologiczne, leczenie ran, procedury chirurgiczne. W tej sytuacji, należy przyjąć pacjenta w gabinecie, zachowując wszelkie środki bezpieczeństwa”.

Wsparcie dla lekarzy

 Media pisały o apelu Prezydium ORL w Warszawie, skierowanym do centralnych władz państwowych (treść na str. 12) w związku z dramatycznymi niedoborami środków ochrony osobistej. Temat pojawił się m.in. w „Medexpress.pl”, w tygodniku „Wprost”, „Pulsie Medycyny”, na portalu „Wirtualna Polska”.

 W prasie pojawiały się także informacje o wspieraniu lekarzy w sprawach prawnych przez działające przy naszej izbie biuro „Prawnik dla lekarza”. M.in. dziennikowi „Rzeczpospolitej” mówiliśmy (publikacja 16 marca), z jakimi wątpliwościami zgłaszają się do nas lekarze: „Pary lekarskie, lekarsko-pielęgniarskie czy lekarsko-ratownicze nie należą do rzadkości i jeśli jedno pracuje, drugie musi zostać z dzieckiem. (…) Gdyby rodzice mogli się nim wymieniać, lecznice by tak nie pustoszały. Zasiłek dostajemy na opiekę nad dzieckiem od godz. 8 do 15 i po południu moglibyśmy pójść na dyżur. Tyle że świadczenie działa jak L4 – albo nie pracujemy w ogóle, albo nam się nie należy”.

Zainteresowanie mediów, w tym łódzkiego wydania „Gazety Wyborczej” (11 marca), wzbudziła zapewniana przez OIL w Warszawie pomoc psychologiczna (więcej o pomocy na str. 7). Na łamach tego dziennika cytowano nas i podkreślano: „W odpowiedzi na apele lekarzy rodzinnych i ze szpitalnych izb przyjęć, którzy – pracując w pierwszym kontakcie – zmagają się z obciążeniami związanymi z zagrożeniem epidemiologicznym, Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie uruchomiła linię telefoniczną i wsparcie psychoterapeutów”.

 „Medexpress.pl” pisał o wsparciu lekarzy w codziennych czynnościach, jakie zadeklarował ZHR (więcej o akcji na str. 9).

 Z kolei „Medycyna Praktyczna” opisała naszą pomoc w formie wykupienia ubezpieczenia NNW dla 100 lekarzy z naszej izby, u którzy potwierdzono by zarażenie koronawirusem w pracy (więcej w artykule na str. 7).

Narodowy Kryzys Zdrowia

O naszej kampanii społecznej, w kontekście akcji odwiedzania parlamentarzystów (rozpoczętej, ale ze względu na epidemię, odłożonej w czasie), pisały m.in. „Rynek Zdrowia”, „Polityka Zdrowotna”, „Medycyna Praktyczna”.

 Problemy w onkologii, wynikające z niewydolności systemu, o których alarmuje nasza kampania, poruszano na antenie radia TOK FM: – Dlaczego młodzi lekarze unikają specjalizacji onkologicznych? (…) sprawa jest taka, że już w czasie samej specjalizacji z onkologii część osób rezygnuje, nie wytrzymuje obciążenia psychicznego, ale nie wytrzymuje także też nawału pracy, który mamy. Tutaj nam jest szczególnie trudno, bo my nie możemy odmówić choremu szybszego przyjęcia, wiedząc, że ma aktywną chorobę nowotworową, czyli musimy go dopisać ponad limit do poradni, czyli pracować de facto ponad nasze siły. (…) Czasami mam wrażenie, że jest to taka studnia bez dna, ponieważ potrzebne są rozwiązania systemowe i oszczędzanie pieniędzy tam, gdzie jest to możliwe, a my tego nie robimy, często też mam wrażenie, że te pieniądze marnotrawimy (…), ponieważ potrafimy drogi czas pracy lekarza tracić na drukowanie 8 skierowań potrzebnych do zakwalifikowania chorego do radioterapii (…) A mógłby to robić asystent albo asystentka? Mógłby, ale niestety takich asystentów nie ma” – mówił lek. Mateusz Spałek, onkolog radioterapeuta. 

 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum