8 listopada 2003

Odpowiedzialność zawodowa

Rzecznik odpowiedzialności zawodowej i sąd lekarski jako organy stojące na straży poszanowania prawa przez członków korporacji lekarskiej

Istniejący od 1989 r. model korporacyjny środowiska lekarskiego nadał członkom samorządu lekarzy szerokie uprawnienia, przejawiające się m.in. w możliwości kształtowania wizerunku lekarza wobec społeczeństwa, poprzez bezpośredni wpływ na dobór wysoko kwalifikowanej kadry (współdziałanie w sprawach doskonalenia zawodowego lekarzy, opiniowanie i wnioskowanie w sprawach kształcenia przed- i podyplomowego lekarzy oraz w innych zawodach medycznych, opiniowanie projektów ustaw dotyczących ochrony zdrowia i przepisów dotyczących wykonywania zawodu lekarza bądź występowanie o ich wydanie) . Uprawnienia te dają możliwość realizacji zadań samorządu, wśród których na czoło ustawodawca wysuwa sprawowanie pieczy nad należytym i sumiennym wykonywaniem zawodu lekarza oraz ustanawianie obowiązujących wszystkich lekarzy zasad etyki i deontologii zawodowej tudzież dbałość o ich przestrzeganie .

Zapis zapisem, życie codzienne zaś dokonuje jego weryfikacji. Jej efektem jest teza o przypadkach niedoceniania przez członków samorządu lekarskiego potężnej siły sprawczej nadanych im uprawnień, jak również odmiennej interpretacji celu wytyczonego przez ustawodawcę. Tymczasem zestawienie przepisów ust. 1 i 2 art. 4 ustawy o izbach lekarskich [dalej: u.o.i.l.] jasno wskazuje, że w ramach powierzonego mandatu i wykonywanych zadań członkowie samorządu lekarskiego zobowiązani są m.in. do oceny prawidłowości postępowania swoich kolegów – członków korporacji – w zakresie normowanym przepisami o odpowiedzialności zawodowej lekarzy. Ustawa posługuje się wprost pojęciem „sprawowania sądownictwa lekarskiego w zakresie odpowiedzialności zawodowej lekarzy” (pkt 9 ust. 2 art. 4). Oznacza to ni mniej ni więcej, tylko prawo, o bardzo szerokim zakresie, do weryfikacji zachowania każdego członka korporacji, jeśli wystąpią odpowiednie okoliczności. Oczywiście ustawa ceduje wykonywanie tego obowiązku na wybierany przez członków każdej izby lekarskiej organ: okręgowy sąd lekarski [OSL], a także – w zakresie pewnej kategorii spraw oraz jako instancja odwoławcza – na naczelny sąd lekarski [NSL] . Aby w ogóle mogło dojść do rozpatrywania sprawy przez sąd lekarski, wprowadzono także organ inicjujący i przeprowadzający postępowanie wyjaśniające co do zarzutu wysuwanego wobec konkretnego lekarza: okręgowego rzecznika odpowiedzialności zawodowej [OROZ] i naczelnego rzecznika odpowiedzialności zawodowej [NROZ] (ten ostatni jako organ Naczelnej Izby Lekarskiej, prowadzący, podobnie jak OROZ, postępowanie w sprawach odpowiedzialności zawodowej lekarzy , a zarazem organ II instancji – przełożony nad okręgowymi rzecznikami odpowiedzialności zawodowej ).
Jak zatem pozornie by się mogło wydawać, obligatoryjna przynależność do korporacji lekarskiej nie jest li tylko czystą formalnością związaną z opłaceniem składki korporacyjnej ani też – dla chętnych i wybranych w stosownym trybie – także delegacją do piastowania stanowisk w organach samorządu. Członkostwo w korporacji zawodowej wiąże się, przede wszystkim, z odpowiedzialnością za przestrzeganie norm obowiązujących każdego lekarza. Tym samym obejmuje obszar bardzo drażliwy, dotyczący relacji między lekarzami a ich pacjentami czy między samymi lekarzami.
Odpowiedzialność ta, o czym należy ustawicznie przypominać, znajduje odzwierciedlenie na kilku istotnych płaszczyznach: 1. indywidualnego poszanowania (niekoniecznie akceptacji) nadanego prawem systemu przez każdego członka korporacji, co oznacza, że nawet w sytuacji, gdy jakieś unormowanie mi nie odpowiada, to jednak muszę mu się podporządkować, gdyż taka była wola ustawodawcy ; 2. poszanowania instytucji stojących na straży przestrzegania prawa korporacyjnego, a zatem rzeczników odpowiedzialności zawodowej i sądów lekarskich; 3. czynnego udziału w pracach samorządu, w tym także jego organów, poprzez korzystanie z prawa wyboru do organów samorządu, zwłaszcza wymienionych w pkt 2.
Obserwacja realiów codziennego życia skłania do refleksji, iż nie wszyscy lekarze widzą we wskazanych wyżej organach swego samorządu faktycznego obrońcę dobrego imienia i wizerunku zawodu lekarza, postrzegając je albo jako zbędne, albo wrogo nastawione do środowiska. Sporadycznie zdarzają się nawet głosy wyrażające zdziwienie, dlaczego rzecznicy i sądy lekarskie nie bronią lekarzy. Nic bardziej mylnego. Tym osobom należy wskazać podobieństwo rzecznika odpowiedzialności zawodowej do prokuratora , a sądu lekarskiego – do sądu powszechnego, co skutkuje ogromem odpowiedzialności moralnej z tytułu sprawowanej funkcji. Jednocześnie trzeba podnieść, iż instytucje te diametralnie się różnią, gdy idzie o cele wyznaczone im w ustawie. Prokuraturze powierzono zadanie strzeżenia praworządności oraz czuwania nad ściganiem przestępstw . Z kolei na mocy stosownych przepisów Konstytucji RP oraz ustaw szczególnych – sądy wraz z trybunałami stanowią władzę odrębną, niezależną od innych władz (wymiar sprawiedliwości w Polsce) . Jest jednak oczywiste, że celem prawodawcy w poszczególnych dziedzinach życia było przekazanie rozstrzygania sporów o charakterze przewinienia zawodowego nie sądownictwu powszechnemu, lecz organom wewnątrzkorporacyjnym – w takiej formie, jak to nastąpiło w przypadku samorządu lekarskiego. Chodziło bowiem o jeszcze głębsze podkreślenie przyznanej ponownie, po kilkudziesięciu latach przerwy, autonomii zawodowej środowiska lekarskiego. A czyż znajdziemy coś bardziej delikatnego, a zarazem bardziej odpowiedzialnego niż dokonywanie etycznej oceny postępowania kolegi – lekarza, połączone z ewentualnym obowiązkiem wymierzenia mu stosownej kary za zachowanie niezgodne z wymogami stawianymi osobie wykonującej zawód lekarza?
Prowadzenie postępowania w przedmiocie lekarskiej odpowiedzialności zawodowej nie stoi na przeszkodzie rozpoznawaniu sprawy przez sąd powszechny, czy to na płaszczyźnie prawnokarnej, czy cywilnoprawnej. Przepis art. 48 u.o.i.l. sankcjonuje niezależność i rozdzielność postępowania korporacyjnego od postępowania karnego dotyczącego tego samego czynu lekarza. Jedynie z daleko posuniętej ostrożności w interpretacji intencji polskiego prawodawcy, jako zasadniczy i wyłączny cel funkcjonowania korporacyjnego sądownictwa lekarskiego, należy wskazać kształtowanie prawidłowych postaw w codziennym życiu zawodowym i prywatnym lekarzy wykonujących praktykę zawodową przez prewencyjne oddziaływanie wychowawcze – zarówno w znaczeniu indywidualnym (konkretne przewinienie konkretnego lekarza, wnikliwie rozpatrzone przez ROZ i sąd lekarski), jak i zbiorowym (to znajduje odzwierciedlenie choćby w modelu rozprawy przed sądem lekarskim, jawnej dla członków samorządu lekarskiego) . Wreszcie – pośrednio (przynajmniej w aspekcie danych liczbowych) – jest przedmiotem obrad naczelnego i okręgowych zjazdów lekarskich oraz zatwierdzanych przez te gremia sprawozdań z działalności NROZ, NSL, OROZ i OSL. Nie powinno się natomiast używać określenia „lekarski wymiar sprawiedliwości”, bowiem na mocy art. 175 ust.1 Konstytucji RP wymiar sprawiedliwości w Rzeczypospolitej Polskiej sprawują: Sąd Najwyższy, sądy powszechne, sądy administracyjne oraz sądy wojskowe.
Jak widać, ustawodawca nie wspomina ani słowem o sądownictwie korporacyjnym. Dlatego dobrze się stało, że u.o.i.l. wspomina o sprawowaniu sądownictwa lekarskiego, nie zaś o korporacyjnym wymiarze sprawiedliwości. Jakkolwiek postępowanie w przedmiocie odpowiedzialności zawodowej lekarzy może doprowadzić do ukarania sprawcy przewinienia zawodowego, nie wydaje się celowe upatrywanie w nim swoistej formy wymiaru sprawiedliwości. Postępowanie to zasadniczo nie służy wymierzaniu sprawiedliwości w potocznym rozumieniu tego wyrażenia (nie jest to mechaniczne przyporządkowanie konkretnego nagannego i zawinionego zachowania lekarza konkretnej normie prawa i zastosowanie na mocy ogólnych przepisów sankcji prawnej w postaci określonej kary korporacyjnej), lecz oczyszczeniu środowiska lekarskiego z niepożądanych przez społeczeństwo, w tym również samych lekarzy, zachowań narażających wizerunek owego środowiska na szwank. To właśnie dlatego samemu środowisku medyków winno zależeć na utrzymaniu silnego i mającego mandat kolegów – lekarzy aparatu, nadzorującego przestrzeganie norm korporacyjnych i niezwłocznie interweniującego w sytuacji ich naruszania. Im bardziej środowisko to będzie zdrowe od wewnątrz, tym silniejsza będzie nadana mu autonomia ustrojowa.
Prawnicy – na gruncie szeroko rozumianego prawa medycznego – nie wypracowali dotychczas jednolitej wykładni jednolitej wykładni pojęcia „przewinienie zawodowe”, teoretycznie zdefiniowanego w art. 41 u.o.i.l. . Bardzo nieostre, ogólnikowe sformułowania art. 1 Kodeksu Etyki Lekarskiej, w praktyce oznaczają to, że na organy samorządu lekarzy, na rzeczników odpowiedzialności zawodowej oraz na sądy lekarskie, spada cały ciężar oceny indywidualnego przypadku zachowania polegającego na działaniu bądź zaniechaniu działania pod kątem „poprawności” zawodowej. Z tego względu odpowiada mi definicja przewinienia, nazwanego – co również brzmi bardziej przekonująco – wykroczeniem zawodowym, zawarta w ustawie z dnia 18 lipca 1950 r. o odpowiedzialności zawodowej fachowych pracowników służby zdrowia (Dz. U. nr 36, poz. 332). Z uwagi na słuszny powrót do tradycji samorządu zawodowego – także pielęgniarek i położnych oraz aptekarzy – przepisy tej ustawy nie mają obecnie zastosowania do członków nowo powstałych korporacji zawodowych (z mocy art. 70 u.o.i.l. do członków samorządu lekarzy). W ust.1 art. 3 wspomnianej ustawy czytamy: „fachowy pracownik służby zdrowia, który narusza zasady etyki, godności bądź sumienności zawodowej przez działanie, zaniechanie lub zaniedbanie, popełnia wykroczenie zawodowe, za które ponosi odpowiedzialność zawodową według niniejszej ustawy niezależnie od odpowiedzialności wynikającej z innych przepisów”. Zgodnie z ustawą, za pracownika takiego uznawany był także, i przede wszystkim, lekarz. Mimo dokonanych zmian ustrojowych sama definicja wydaje się na tyle czytelna i uniwersalna, że de lege ferenda postulować by można zastąpienie art. 41 ustawy o izbach lekarskich w dotychczasowym brzmieniu – zmodyfikowaną wersją zacytowanej definicji, po zastąpieniu wyrażenia: „fachowy pracownik służby zdrowia” jednym określeniem: „lekarz”. Zwróćmy też uwagę na silniejszy wydźwięk słowa „wykroczenie”; primo – utożsamianego ze stosownym postępowaniem publicznoprawnym (obecnie przed sądem grodzkim, ale przez dziesięciolecia okresu PRL przed osławionymi kolegiami do spraw wykroczeń), secundo – w samej treści uświadamiającego przekroczenie jakiejś granicy, jakichś zasad czy wzorców postępowania. Ponadto w definicji podkreślono by bezpośrednio autonomię postępowania w przedmiocie odpowiedzialności zawodowej, a wobec powyższego uchyleniu podlegałby przepis art. 48 u.o.i.l., jako całkowicie zbędny. Wypada jeszcze zwrócić uwagę na kwestię jakości instrumentarium prawnego, jakim dysponują lekarscy rzecznicy odpowiedzialności zawodowej i sądy lekarskie. Oczywiście nie sposób przyrównać go do środków będących w posiadaniu prokuratora czy sądownictwa powszechnego. Niemniej z perspektywy czasu (istnienie tych organów samorządowych grubo ponad dekadę), a wskazuje też na to wciąż rosnące orzecznictwo sądów lekarskich, kładąc nacisk na kwestię nadanej lekarzom autonomii postępowania w omawianej materii, należy skonstatować, że istniejący model poza kilkoma wyjątkami sprawdził się i spełnia pożądane cele. Co prawda ani rzecznicy odpowiedzialności zawodowej, ani sądy lekarskie nie dysponują środkami przymusu dyscyplinującymi uczestników prowadzonych postępowań, jednak owa niedogodność z powodzeniem jest zastępowana znacznie uproszczonym sposobem procedowania, w tym także możliwością orzekania zaocznego. Wreszcie – organy te mają uprawnienia procesowe do przeprowadzania dowodów, których potrzeba wyniknie w toku wykonywanych czynności.
§23 ust. 1 przywołanego w przypisie 11 rozporządzenia MZiOS w sprawie postępowania w przedmiocie odpowiedzialności zawodowej lekarzy nakłada na rzecznika odpowiedzialności zawodowej obowiązek szczegółowego wyjaśnienia sprawy. W tym celu nadaje owemu swoistemu urzędowi oskarżycielskiemu prawo do przesłuchania lekarza, którego dotyczy postępowanie, świadków, biegłych oraz przeprowadzania innych dowodów. Nie można zatem negować istotnej roli, jaką ustawodawca wyznaczył rzecznikom odpowiedzialności zawodowej, tym bardziej że tylko z pozoru jest to organ wyłącznie oskarżycielski. Zarówno z praktyki, jak i ze statystyk wynika, że podstawą działań rzeczników jest obowiązek wyjaśnienia sprawy, nie zaś obowiązek przedstawienia komukolwiek w związku ze sprawą zarzutu popełnienia przewinienia zawodowego. Oczywiście w części przypadków wystąpi taka konieczność, nie jest to jednak cel pracy rzecznika i o tym krytycy tej instytucji winni pamiętać. Na marginesie można przez OROZ w Warszawie kończy się wniesieniem do właściwego sądu lekarskiego wniosku o ukaranie. Również dalszy przebieg postępowania w przedmiocie lekarskiej odpowiedzialności zawodowej (a więc nowe fakty, które stały się rzecznikowi znane w postępowaniu przed sądem lekarskim) niejednokrotnie powoduje występowanie przez rzecznika o uniewinnienie przez sąd lekarza, na którym ciążył zarzut naruszenia norm korporacyjnych.
Podobnie rzecz się ma, gdy idzie o sąd lekarski. §34 ust. 2 rozporządzenia obliguje ten organ do wszechstronnego zbadania wszystkich istotnych okoliczności sprawy. W tym celu uprawnia sąd do dopuszczenia z urzędu wszelkich dowodów, w sytuacji uznania potrzeby uzupełnienia o nie materiału dowodowego. W owym dążeniu do wyjaśnienia sprawy, realizując obowiązującą tutaj – podobnie jak w procesie karnym – zasadę prawdy materialnej, sędziowie sądów lekarskich są w pełni niezawiśli i podlegają tylko ustawom oraz obowiązującym zasadom etyki i deontologii zawodowej (dosłowny zapis art. 54 u.o.i.l.).
Model postępowania w przedmiocie lekarskiej odpowiedzialności zawodowej, który w zależności od etapu prowadzi rzecznik odpowiedzialności zawodowej bądź sąd lekarski, nie jest wolny od poważnych mankamentów i musi z czasem zostać znowelizowany (chodzi przede wszystkim o dostosowanie przepisów proceduralnych rozporządzenia do mających mieć zastosowanie – na mocy art. 57 ust.1 u.o.i.l. – przepisów kodeksu postępowania karnego, o ile niemożliwe będzie nadanie przepisom rozporządzenia rangi ustawy). Trzeba jednak podkreślić, że zasadniczą rolę odgrywają w nim dwa wskazane niezależne podmioty, prowadzące konkretne sprawy (niekoniecznie modelowe) dotyczące prawdziwych skarg na konkretnych lekarzy. Jednak tylko od poziomu świadomości środowiska zależy właściwe wykorzystanie modelu w praktyce.
Wypada wyrazić nadzieję, że powyższe uwagi – nawet najbardziej nieobeznanemu z terminologią prawniczą lekarzowi – uzmysłowią wagę obowiązków korporacyjnych spoczywających na kolegach sprawujących urząd rzecznika odpowiedzialności zawodowej czy sędziego sądu lekarskiego, a także wagę własnej, pożądanej odpowiedzialności z tytułu wykonywanego zawodu, stanowiącej element kształtujący wizerunek całego środowiska lekarskiego. Podkreślmy: to w interesie samych lekarzy leży sprawne funkcjonowanie istniejącego modelu odpowiedzialności zawodowej reprezentowanego przez wymienione organy .

Tomasz Malinowski
Autor jest sędzią karnistą.

Rys. Stefan Welbel

Archiwum