8 lipca 2022

Zabiegi wizerunkowe – Zdrowe ciało, zdrowy rozsądek

Wakacje wiążą się z odpoczynkiem, ale również presją, której wiele osób ulega. To m.in. presja, by dobrze wyglądać na plaży, do urlopu „ogarnąć się”. Z drugiej strony coraz częściej mówi się o body positive. O tym, jak temat sylwetki w kontekście zdrowia przedstawiany jest w mediach, z Maciejem Orłosiem rozmawia Renata Jeziółkowska.

 

Chudość, nadwaga, otyłość a media i stereotypy. Jakie jest obecnie podejście do kwestii związanych z sylwetką i jak się zmieniało?

Ciekawym zagadnieniem jest trend body positive, ale mam wrażenie, że wątek ten trochę przycichł. Obecnie media odchodzą od promowania tego, co niezdrowe, czyli radykalnych diet i głodówek, ale również szkodliwych nawyków żywieniowych i braku ruchu prowadzących do otyłości. Oczywiście, pomijam tu uwarunkowania zdrowotne, na które nie mamy wpływu – wówczas akceptacja ma zupełnie inny sens. Odnoszę wrażenie, że podejście do ludzkiego ciała jest coraz bardziej zrównoważone, wynika z coraz większej świadomości zdrowotnej. Przesadna chudość, np. modelek na wybiegach, postrzegana jest obecnie jako zjawisko, które może razić, a nie jako wzór do naśladowania. Nie mówimy o szczupłej sylwetce, lecz o chudości. Dawniej w świecie mody czy w reklamach raczej nie widywaliśmy osób o przeciętnej figurze czy o okrągłych kształtach. Teraz to się zmieniło. Ale nadal wśród modelek są głównie kobiety, które nie wyglądają jak większość kobiet. Body positive w sensie niepromowania jedynie „idealnych” sylwetek jest zasadne, ale trzeba mieć na uwadze, by nie sprowadzało się do bezrefleksyjnej akceptacji ciała takim, jakie ono jest, bez brania pod uwagę aspektów zdrowotnych. Media powinny bardziej eksponować ten problem. Ważna zmiana stereotypów polega na tym, że pamiętając, iż otyłość może wynikać z poważnych problemów zdrowotnych, nie piętnuje się osób tęgich, coraz rzadziej używane jest słowo „grubas”, a częściej podkreślany aspekt zdrowotny i rola konsultacji z lekarzem.

Obserwując to, co dzieje się np. w mediach społecznościowych, mamy wrażenie, że mniej istotny jest cel w postaci sylwetki idealnej, a na znaczeniu zyskują „efekty uboczne”, czyli prowadzenie zdrowego stylu życia. Zbilansowane posiłki, sport…

Internet sprzyja na pewno zwiększaniu świadomości w kwestii np. nawyków żywieniowych. I wiele osób zmienia nawyki, ale należy zdawać sobie sprawę z istnienia „bańki medialnej”. Poza gronem osób faktycznie przechodzących metamorfozy mamy bowiem statystyki dotyczące przykładowo otyłości polskich dzieci, które są pod tym względem w europejskiej czołówce. Nie można więc mówić o powszechnym dążeniu do zmian nawyków przez Polaków. Ale rzeczywiście promowane są postawy prozdrowotne i bardzo dobrze, że celebryci chwalą się uprawianiem sportu, jedzeniem zdrowych produktów. Na szczęście jedzenie hamburgerów i leżenie godzinami na kanapie z wielką paczką chipsów nie należy do pokazywanych w Internecie zwyczajów ludzi chcących uchodzić za autorytety.

Ruch i zdrowa dieta coraz częściej leżą w obszarze zainteresowań influencerów.

Ogromnym powodzeniem cieszą się kanały i profile takich osób jak Anna Lewandowska. Instagram, YouTube, podcasty, programy kulinarne w telewizji to świetne narzędzia do rozpowszechniania postaw prozdrowotnych.

Coraz więcej lekarzy jest aktywnych w sieci.

I tak powinno być, bo dobrze prowadzone przez lekarza konto w mediach społecznościowych oznacza wiarygodny przekaz i dotarcie z prozdrowotnymi informacjami do dużej liczby osób. Odbiorców na pewno zainteresuje lekarz ze zdolnościami medialnymi, komunikacyjnymi, który swój przekaz potrafi atrakcyjnie „opakować”. Powinien wówczas pamiętać, by mówić w sposób prosty i zrozumiały, dostosować język do odbiorcy. Przemawiać do wyobraźni, podawać przykłady, przedstawiać ciągi przyczynowo-skutkowe – wyniki spożywania wartościowego produktu albo robienia codziennie 10 tys. kroków.

Nagrywanie tanecznych filmików na TikToku to dobry pomysł? Tego typu formy może nie przystoją?

Ja uważam, że cel uświęca środki. Trzeba zastanowić się, do kogo chcemy trafić z przekazem, i dostosować do tego narzędzia. Cóż złego jest w TikToku? Umożliwia przecież nagrywanie np. króciutkich porad zdrowotnych w interesującej formie. TikTok zmusza do stosowania atrakcyjnego „opakowania”, myślę, że można tam znaleźć dobrą formułę przekazywania ważnych treści. Tak samo jest z Instagramem, Facebookiem.

Wracając do kwestii cielesności w reklamie, w mediach: czy przekazy są bardziej subtelne, nie ma aż tak nachalnego epatowania seksualnością jak dawniej?

Tak sądzę. Zdarza się jednak, że trafię na coś zaskakującego i zastanawiam się, czy faktycznie tak wiele się zmieniło. Gdy jeżdżę po Polsce, widuję billboardy, na których np. zakład wulkanizacyjny reklamuje dziewczyna w stroju kąpielowym, stojąca przy oponach. Taki obraz ciągle gdzieś tam się pojawia, choć wydawałoby się, że te czasy minęły. W mediach głównego nurtu faktycznie jest inaczej, ale nie można powiedzieć, że mamy inną epokę pod tym względem.

Gdy martwimy się o czyjeś zdrowie, jak nawiązać do kwestii spadku czy wzrostu masy ciała?

To sprawy delikatne, wymagające wyczucia. Inaczej jest w przypadku relacji przyjacielskich, rodzinnych, inaczej, gdy nie mamy bliskiego kontaktu z osobą, której chcielibyśmy zwrócić uwagę. Łatwo wyciągnąć pochopne wnioski i kogoś urazić, trafić w jego czuły punkt. Waga ciała to też obszar, który musi być omawiany w rozmowie lekarza z pacjentem. W większości nie lubimy być oceniani, dlatego profesjonalna postawa jest tu kluczowa. Poza tym coraz częściej mówi się o tym, że lekarz powinien być doradcą zdrowotnym pacjenta.

Sezon plażowy to jeszcze jedno „wyzwanie”. Opalenizna…

Znam osoby, które sądzą, że muszą opalić się przed wyjściem na plażę… Coś oczywistego, czyli że ze słońcem trzeba bardzo uważać, bo może być niebezpieczne i niezdrowe, okazuje się nie przemawiać do wyobraźni. Niestety, wciąż zdarza się wystawianie się na słońce bez blokad i leżenie plackiem, smażenie się godzinami. W kwestii edukacji jest tu wiele do zrobienia.

Efekt opalenizny a wizerunek. Dawniej w mediach widywało się bardziej opalonych ludzi.

Pewnie wynika to z rosnącej wiedzy. Z troski o kondycję skóry, obaw przed konsekwencjami opalania się. W mediach promowana jest ochrona przed słońcem – unikanie go w newralgicznych godzinach, stosowanie kremów z wysokimi filtrami. Choć widok plażowiczów w upalne dni i istnienie solariów wydają się temu przeczyć… <

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum