3 września 2020

Choroba

Prof. Jerzy Bralczyk

Choroba to stan nienaturalny, nienormalny – normalne jest zdrowie. Tak potocznie myślimy, zwłaszcza kiedy jesteśmy młodzi. Wraz ze starzeniem się nieco zmieniamy zdanie, ale cóż – starość to właściwie też stan nienormalny, choroba jakaś.

Zwykle choroba przemija (starość raczej nie), wraca norma, dlatego skojarzenia słowa choroba są tylko dosyć umiarkowanie ponure. Łacińskie słowo mortus znaczyło nie tylko ‘choroba’, ale i ‘zmartwienie’. A nasza choroba to też ‘dziwactwo’, ‘wada’, jakaś ‘słabość’ (taka metaforyczna, do czegoś). Odnosi się głównie do ciała, ale i do duszy potrafi – zaburzenie myśli, uczuć sprawia, że bywamy chorzy z miłości, z nienawiści, z zazdrości… A przy zdziwieniu czyimś postępowaniem możemy zapytać coś ty, chory? Czyli ‘nienormalny’, chory na głowę…

Na ogół traktujemy ją jak stan przejściowy – ma swoje etapy, gdy myślimy, że je znamy, na ogół jesteśmy spokojniejsi. O, to kryzys, niedługo przeminie, a to przesilenie. Chyba że chorobę nazwiemy śmiertelną lub nieuleczalną – wtedy słowo jest groźniejsze. I ta groźba sprawiała, że chorobą nazywano też ‘diabła’, ‘licho’, a także ‘nieszczęście’. Idź do choroby! to jak idź do diabła! Jedna z chorób, cholera, dała formę przekleństwu (które zresztą łagodzono eufemistyczną w tym wypadku formą choroba). Złym duchem, takim diabłem choroby, był chorobnik (bodaj cię chorobnik porwał! – tak źle życzono, złorzeczono). I są choroby, o których myśli się z większą zgrozą, jak czarna czy wielka – co w nazwach widać. Dawniej takie nazwy dawali chorobom święci, np. Wit, Walenty, potem uczeni, m.in. Alzheimer, Parkinson, Heine wraz z Medinem. Nie wiadomo, które nazwy brzmią groźniej…

Słowo choroba ma paru starych słowotwórczych krewniaków, często poważnych, takich jak żałoba, groźba czy prośba. Dość naturalnie łączymy je z przymiotnikiem chory (był kiedyś i przysłówek choro, ale okazał się nieprzydatny) i z czasownikiem chorować (inny czasownik, chorzeć, jest jeszcze czasem używany jako wariant stylistyczny). Mamy i przymiotniki chorowity (o człowieku), chorobliwy (o jego stanie) i chorobowy (o urlopie), było też, na ogólne oznaczenie patologii, chorobiectwo. Słabo już łączymy z chorobą cherlawość i cherlaka. Nasz chory wziął się z prasłowiańskiego chwor, a to pewnie z praindoeuropejskiego rdzenia suor-/suer-, co podobno oznaczało ‘rżnąć, kłuć’, ale także ‘ropieć’, więc może dawny chory był przede wszystkim ‘ropiejący’, więc ‘zraniony’ i ‘obolały’. Ale w prasłowiańskim chwerti to było też ‘zasychać’, więc może i jakieś chore usychanie tam było.

Chorobę łapiemy, ale jej nie trzymamy. To ona nas trzyma (lub trzyma się) i puścić nie chce – widać jesteśmy jej potrzebni… Potem czasem wychodzi choroba z nas, a częściej my z choroby wychodzimy. I, oczywiście, walczymy z nią i albo ona nas pokona, albo my ją. Pokonując ją, często ją przechodzimy– kiedy ona nas pokonuje, kładzie nas i jesteśmy złożeni chorobą. Zwykle do łóżka – wtedy, gdy jest obłożna. Taka choroba jest raczej ciężka niż lekka. Ta związana z wagą przenośnia jest już niemal nieodczuwalna jako przenośna (tak jak rzeczownik przenośnia zresztą).

Nasi przodkowie wiedzieli, że chorób się nie da porównywać. Każda u każdego – inna. Mawiali już za Reja: „co choroba, to doktor” albo „jaka choroba, takiego jej lekarza potrzeba” i „każda choroba ma swoje lekarstwo”. Ale mówili też: „każdej chorobie w czas zabiegaj”, bo byli ostrożni.

I na wszelki wypadek o chorobie wielu do dziś woli mówić jako o niemocy, słabości, przypadłości, niedomaganiu czy niedyspozycji. Choroba jest zbyt poważną sprawą.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum