6 grudnia 2004

Listy

Szanowna Redakcjo!

Dobrze się stało, że redakcja Pulsu opublikowała, w numerze 11, z listopada 2004 r., interesujący i – jak sądzę – pobudzający do dyskusji artykuł pt: „Opowieść o pewnej habilitacji”.

Najwyższy już czas przedyskutować efekty pracy Komisji ds. Stopni i Tytułów Naukowych (dawniej CKK). Poziom nauk medycznych w Polsce pomimo – jak widać z artykułu – surowych ocen szacownej Komisji jest, niestety, słaby. Zalewają nas publikacje niewnoszące nic specjalnego do rozwoju nauk medycznych. Ba, produkujemy doktorów habilitowanych (dawniej docentów) i profesorów systemem taśmowym (gdziekolwiek się człowiek odwróci, to natknie się na docenta lub profesora – tak tego dużo), i nie ma to żadnego przełożenia na polską naukę. Prace, które są cytowane w liczących się czasopismach medycznych (mających tzw. impact factor), można policzyć na palcach rąk, a te, które się pojawiają, są przeważnie pracami polskich lekarzy pracujących w zagranicznych ośrodkach naukowych.
Szwedzki lekarz, doktor Seldinger, nie miał nawet doktoratu, a opracował metodę cewnikowania naczyń, powszechnie stosowaną na całym świecie, pod nazwą cewnikowanie metodą Seldingera. Doktor Reinhold Seldinger cieszy się większą sławą niż niejeden doktor habilitowany,
pozytywnie oceniony przez Wysoką Komisję.
W moim przekonaniu, ciało zwane Centralną Komisją ds. Stopni i Tytułów Naukowych powinno być zlikwidowane ze względów finansowych, i nie tylko. Najwyższym stopniem naukowym powinien być stopień doktora. Praca doktorska powinna być broniona w środowisku naukowym doktoranta.
Np. praca z zakresu chirurgii – na posiedzeniu Towarzystwa Chirurgów, bo tylko koledzy „z tej samej branży” mogą prawidłowo ocenić dorobek doktoranta. CKK jest, w moim odczuciu, fikcją, no bo jak członek Wysokiej Komisji, dajmy na to dermatolog, może ocenić dorobek ortopedy, i na odwrót?
Media donoszą np., że jest taki doktor habilitowany, znający się na organizacji ochrony zdrowia (rzekomo autorytet w tej dziedzinie), który odznaczył się m.in. tym, że głosował w Sejmie za przyjęciem ustawy o ubezpieczeniu w NFZ – okazała się ona kompletną klapą, a Trybunał Konstytucyjny uznał ją za niezgodną z Konstytucją.
Chciałbym się dowiedzieć, jaki jest jego dorobek naukowy i jak Wysoka Komisja oceniła jego wkład w naukę polską, dając mu tytuł doktora habilitowanego? Ü

Łączę wyrazy szacunku
dr n. med. Jerzy BOROWICZ

Archiwum