10 września 2019

doniesienia naukowe

Na stole operacyjnym się nie umiera

Największe ryzyko zgonu występuje w okresie pooperacyjnym, w szpitalu oraz w domu, a nie na stole operacyjnym. Nie pozostawiają co do tego wątpliwości badania kanadyjskich specjalistów. Na sali operacyjnej umiera zaledwie 1 proc. pacjentów, którzy byli operowani z powodów innych niż kardiochirurgiczne.

Specjaliści pod kierunkiem dr. P.J. Devereaux z McMaster University przeanalizowali ponad 40 tys. przypadków zgonów pacjentów w wieku co najmniej 45 lat, poddanych różnego typu zabiegom, z wyłączeniem kardiochirurgicznych, w 28 szpitalach w 14 krajach. Losy chorych śledzono przez 30 dni od operacji. Tylko 1 proc. nie przeżyło zabiegu, 70 proc. zmarło w szpitalu, a 29 proc. po wypisaniu do domu.

Odnotowano trzy główne przyczyny zgonów: masywne krwawienie, zaburzenie pracy serca oraz zakażenie krwi. Krwawienie i powikłania kardiologiczne dwukrotnie zwiększały ryzyko zgonu w okresie 30 dni po operacji. Sepsa okazała się najbardziej groźna: aż pięciokrotnie zwiększała ryzyko zgonu.

Dr Devereaux tłumaczy, że operacje stały się dużo bardziej bezpieczne niż w przeszłości dzięki znacznej poprawie technik zabiegowych i wprowadzeniu metod małoinwazyjnych. Za to pacjenci mają więcej obciążeń zdrowotnych i częściej są wypisywani do domu w gorszym stanie niż dawniej, krócej przebywają w szpitalu. Spośród badanych połowa miała nadciśnienie tętnicze, co piąty chorował na cukrzycę, a 13 proc. cierpiało na chorobę wieńcową.

(bit.ly/2LNohts „Canadian Medical Association Journal”, lipiec 2019)

„Zwykłe” szpitale nie są gorsze od topowych

Szpitale zajmujące czołowe miejsca w rankingach nie zawsze oferują zabiegi najwyższej jakości. Nie zawsze zatem należy kierować się rankingami. Znacznie lepszym kryterium wyboru miejsca poddania się operacji jest liczba wykonywanych w danym ośrodku zabiegów oraz doświadczenie przeprowadzających je chirurgów. Przyjmuje się, że powinni wykonywać co najmniej 50 takich samych operacji rocznie.

Wniosek nie jest zaskoczeniem, ale to, o czym zwykle wiedzą lekarze, potwierdziły badania przeprowadzone przez prof. Ninha Nguyena z University of California Irvine Medical Center. Specjalista wziął pod uwagę najczęściej wykonywane w USA małoinwazyjne zabiegi gastrologiczne, takie jak operacje bariatryczne, jelita grubego i przepukliny rozworu przełykowego. Przeanalizował te, które odbyły się w 2017 r.

Powikłań i zgonów w szpitalach, które nie znalazły się w rankingach, nie było wcale więcej niż w tych, które zajmowały czołowe miejsca. Prof. Nguyen stwierdził, że w „topowych” szpitalach operacje były jedynie droższe, a pacjenci przebywali w nich nieco dłużej. Prof. Albert Wu z Johns Hopkins Bloomberg School of Public Health w Baltimore w wypowiedzi dla Reutera podkreśla, że potrzebne są wiarygodne metody oceny jakości wykonywanych w szpitalach procedur oraz tego, jak szybko pacjenci mogą opuścić szpital i powrócić do pracy.

(bit.ly/313z4Do and bit.ly/2MyRack „JAMA Surgery”, lipiec 2019)

Ryzyko poronienia

Większej troski wymagają kobiety w ciąży z otyłością i cukrzycą, są bowiem bardziej narażone na poronienie. W przypadku cukrzycy ryzyko to jest od czterech do nawet pięciu razy większe – wykazały badania naukowców z University of Glasgow, przeprowadzone przez dr Sharon Mackin. W aż co trzecim przypadku do poronienia doszło dopiero pod koniec ciąży.

Zagrożone są zarówno kobiety z cukrzycą typu 1, jak i typu 2. Z tą różnicą, że w przypadku cukrzycy insulinozależnej ryzyko poronienia jest prawie czterokrotnie większe, a w przypadku cukrzycy dorosłych – prawie pięciokrotnie. Sugerują to badania przeprowadzone w Szkocji wśród 3857 kobiet cierpiących na cukrzycę, które od 1998 r. do 2016 urodziły 5392 dzieci. Wynika z nich, że na 1 tys. porodów zdarza się 4,9 poronienia, w przypadku kobiet z cukrzycą typu 1 – 16,1, a typu 2 – 22,9.

Seks po menopauzie

Spór na ten temat trwa od wielu lat, przeprowadzono wiele badań, zrobiono wreszcie ich metaanalizę i wniosek jest taki, że testosteron może być pomocny dla części kobiet po menopauzie, które chcą poprawić swoje życie seksualne.

Główną autorką metaanalizy jest Susan Davis z Monash University z Australii. Twierdzi, że męski hormon wzmagał libido i pobudzenie seksualne, pozwalał na głębsze przeżywanie orgazmu. Zdaniem specjalistki testosteron wpływa bezpośrednio na mózg oraz na funkcje seksualne, a także poprawia ukrwienie narządów płciowych, a to sprawia, że zażywające go kobiety bardziej odczuwają pożądanie i częściej przeżywają orgazm.

Testosteron nie jest wciąż akceptowaną terapią w leczeniu dysfunkcji seksualnych u kobiet po menopauzie. Dr Rossella Nappi z Uniwersytetu w Pawi zauważa w wypowiedzi dla Reutera, że należy rozważyć stosowanie testosteronu przede wszystkim u kobiet z niskim popędem seksualnym. Ma on jednak pewne działania niepożądane. Kremy oraz plastry z hormonem mogą powodować nieznaczne tycie, trądzik oraz owłosienie, a zażywanie go w tabletkach zwiększać we krwi poziom LDL.

(doi.org/10.1016/S2213-8587(19)30189-5, „Lancet Diabetes & Endocrinology”, lipiec 2019)

Zbigniew Wojtasiński

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum