12 sierpnia 2010

Impresje z Kongresu

Krzysztof Schreyer, przewodniczący Komisji Współpracy z Zagranicą ORL

Jako przewodniczący Komisji Współpracy z Zagranicą ORL uczestniczyłem w obradach VII Światowego Kongresu Polonii Medycznej, który odbył się pod koniec czerwca w Toruniu.
Byłem zachwycony tym spotkaniem. Na moje wrażenie, a w krótkiej relacji trudno pisać o czymś więcej niż wrażeniu, wpłynęło przede wszystkim wielkie pozytywne zaskoczenie związane z niezmiernie bogatym i bardzo niekonwencjonalnym programem naukowym kongresu. „Zwykłe” kongresy naukowe zajmują się bowiem na ogół dość jednorodną tematyką, jak np. kardiologią, pulmonologią, diabetologią czy nawet kilkoma działami interny lub chirurgii na raz, i ma to oczywiście także sens. Spis tematów na Kongresie Polonii Medycznej w pierwszej chwili sprawił na mnie wra-żenie worka bez dna, do którego wrzuca się wszystko, co pod ręką, byle wypełnić go po brzegi. Tymczasem okazało się, że dzięki prof. Markowi Rudnickiemu z Chicago, który był mózgiem tego przedsięwzięcia, pogrupowanie i wybór tematów, jak również dobór referentów stworzyły niezwykłą okazję do poznania i dyskutowania o głównych problemach współczesnej medycyny – od autonomii zawodu lekarza, przez edukację, palenie tytoniu, model lekarza rodzinnego, problemy finansowe ochrony zdrowia itp., po aktualne, największe osiągnięcia w wielu dziedzinach. Polscy lekarze, częstokroć z wielką naukową renomą i sukcesami na Zachodzie, stykali się z lekarzami z krajów na dorobku, borykającymi się z codziennymi niedostatkami systemów zdrowia – systemów bardzo kulejących albo wręcz szczątkowych. Nie brak było tematów historyczno-społecznych. Nasz kolega, Andrzej Misiak, wygłosił referat o charytatywnej fundacji hrabiego Potulickiego.
Największym moim zmartwieniem, jak i wielu innych, była niemożność uczestniczenia w wielu odbywających się równocześnie ciekawych sesjach, ale mimo to każdy mógł znaleźć coś, co wzbogaciło jego wiedzę i spojrzenie na światową medycynę.
Niech przykładem będzie sesja o „samoleczeniu”, czyli o tym, jak chorzy potrafią się leczyć bez pomocy lekarza. Omawiano ten problem obiektywnie, bez pejoratywnego nastawienia, przedstawiając jakże różne motywy samoleczenia zarówno w krajach o wysokim stopniu zadowolenia z systemu ochrony zdrowia (Kanada), jak i tych, gdzie samoleczenie jest ekonomiczną koniecznością (Gruzja).
„Gwiazdą” kongresu, chociaż do tak skromnej osoby to określenie nie pasuje, była prof. Siemionow, której zespół po raz pierwszy w świecie dokonał pełnego przeszczepu twarzy. Trudno sobie wyobrazić, jak ta drobna kobieta mogła dokonać tak gigantycznej, trwającej lata pracy przygotowawczej, wiążącej się z wieloma dyskusjami w komisjach etycznych, pokonaniem zawiłości prawnych i wymogów organizacji zajmujących się transplantacją narządów, aby następnie zmobilizować do weekendowych ćwiczeń na zwłokach zespół siedmiu wybitnych chirurgów wraz z ogromnym zespołem pomocniczym, asystującym podczas trwającego ponad dwadzieścia godzin zabiegu. Prof. Siemionow była najlepszym, ale nie jedynym przykładem sukcesu i pozycji, jakie absolwenci polskich uczelni medycznych uzyskują w najlepszych ośrodkach medycznych na świecie.
Poza impresjami z części naukowej kongresu, chciałbym wspomnieć o spotkaniach z Polonią Medyczną na Wschodzie (p. zdjęcie) i o kontaktach z lekarzami. Wrośnięci, nieraz od pokoleń, w społeczeństwa swych krajów, pracują dla nich i dla osiadłych tam z wielu historycznych przyczyn Polaków, starają się także utrzymywać kontakty z macierzą. Przy okazji spotkania, które zorganizowała Bożena Pietrzykowska, kierowniczka podległego NIL Ośrodka Współpracy z Polonią Medyczną na Wschodzie, można było porozmawiać o ich problemach i o tym, czego oczekują od Polski. Ich oczekiwania nie są zbyt wygórowane – głównie chcą ułatwień w kontaktach z ojczyzną, w organizacji szkolenia w Polsce. Chcą też zapraszać przedstawicieli Izb Lekarskich na uroczystości rocznicowe swych organizacji, aby pochwalić się swą działalnością i umocnić wśród krajan swój autorytet.
Wnioskiem z kongresu, powtarzanym przez wielu uczestników, była sugestia, by uczestniczyło w nim jak najwięcej lekarzy z całej Polski, bo trudno o lepsze okno na wielki, skomplikowany świat medycyny niż takie spotkania wybitnych, ciekawych, wiele mających do powiedzenia kolegów z tak wielu krajów.

Archiwum