3 lipca 2020

Chirurgia zmieniała się na moich oczach

Jak postęp techniki wpływał na pracę chirurgów opowiada dr n. med. Adam Czarnecki w rozmowie z Anettą Chęcińską.

Dlaczego chirurgia?

Planowałem studia medyczne, a o wyborze specjalizacji z chirurgii zdecydował pobyt w szpitalu. W klasie maturalnej miałem ostre zapalenie wyrostka robaczkowego, byłem operowany. Rana długo się nie goiła, a ja pomagałem pielęgniarkom w robieniu opatrunków, obserwowałem pracę na oddziale. Wtedy uznałem, że chirurgia jest dziedziną medycyny, która daje satysfakcję, gdyż wynik działania lekarza jest natychmiastowy. Poza tym wymaga nieustannej aktywności, szybkiego działania i pracy rąk. Zaraz po studiach zacząłem pracować na oddziale chirurgicznym i rozpocząłem specjalizację. W tym samym czasie pracowałem jako lekarz rejonowy. Po trzech latach zdobyłem pierwszy stopień specjalizacji, później drugi. W naszym zawodzie człowiek uczy się długo, ale miałem zawsze dobrych nauczycieli chirurgii. Po 10 latach pracy zostałem starszym asystentem, a po 15 – ordynatorem oddziału chirurgii ogólnej i pełniłem tę funkcję przez 30 lat w Szpitalu Kolejowym w Warszawie.

Jak z wieloletniej perspektywy patrzy pan na rozwój chirurgii?

Chirurgia zmieniała się na moich oczach. Historia tej dziedziny medycyny jest fascynująca. Jeszcze pod koniec XIX w. chirurdzy w kieszonkach fraka nosili nitki, którymi zszywali ranę. Większość lekarzy operowała w strojach, w których chodzili na co dzień. Nie przebierali się do zabiegów, nie zakładali fartuchów. Ich głównym problemem było to, czy rana będzie krwawiła, czy zropieje. Dopiero odkrycia Louisa Pasteura i Ignaza Semmelweisa przyczyniły się do zmniejszenia liczby zakażeń. Na przełomie XIX i XX w. zaczęto stosować szerzej i z większym rozeznaniem antyseptykę i aseptykę. Właśnie stosowanie środków ochronnych zdecydowało o postępie w chirurgii.

Pan zaczynał pracę już w innych warunkach.

Obowiązywały oczywiste zasady. Przed przystąpieniem do operacji trzeba było założyć fartuch, rękawiczki, czapkę na głowę i maseczkę zakrywającą usta i nos. Maski były bawełniane i z gazy. Oczywiście, należało myć ręce przed zabiegiem. Fartuchy prano, wyjaławiano, ale też prasowano gorącym żelazkiem, na pewno były to stroje wielorazowego użytku. Z czasem strój ochronny zmieniliśmy na jednorazowy, ale to już pod koniec XX w. Rękawiczki początkowo były bawełniane, ale jak ja zaczynałem pracę na sali operacyjnej, korzystano już z rękawiczek z tworzywa sztucznego. Były talkowane, bo trudno się je wkładało. Po 10 latach uczuliłem się na talk i musiałem szukać innych rękawic,
w których mogłem pracować. Z czasem tworzywa do ich produkcji się zmieniały, stawały coraz lepsze. Podobnie rozpowszechniały się jednorazowe narzędzia, np. ostrza do przecinania tkanek. Gdy zaczynałem pracę, były wielorazowe, które się czyściło, gotowało. Pojawiły się też nici jałowe już przygotowane do szycia wraz z wtopioną igłą.

Zmiany dotyczyły również planowania infrastruktury szpitalnej. Zaczęto wydzielać i izolować od innych części szpitala nowoczesne bloki operacyjne, do których wejście miał tylko niezbędny personel. Dzięki takim rozwiązaniom wyniki operacyjne były coraz lepsze. Nie wszyscy jednak od razu akceptowali zachodzące zmiany, niektórzy nie chcieli stosować się do nowych zasad, uważając, że maski i rękawiczki wystarczą. Zasady antyseptyki przejęli od chirurgów inni specjaliści. W Polsce jest długa tradycja profilaktyki zakażeń, już przed wojną były opracowane i stosowane zasady bezpieczeństwa dla pracowników służby zdrowia. Dostrzeżono również, że od chorych zakaźnie zaraża się personel szpitalny, i zaczęto stosować lepszą odzież ochronną.

Czyli maseczki, ograniczenie kontaktu, izolacja. Obecnie doświadczamy obostrzeń na szeroką skalę.

Bywało, że podczas epidemii grypy obowiązywał zakaz wstępu do szpitala, był zakaz odwiedzania pacjentów. Proszono, żeby izolować tych, którzy mieli kontakt z chorymi. Jednak takie ograniczenia wprowadzano lokalnie, dotyczyły konkretnych miejsc, obowiązywały
w jednym szpitalu, przychodni. Pamiętam też epidemię ospy we Wrocławiu, kiedy pewne ograniczenia dotyczyły większej liczby ludzi. To, czego doświadczamy w przypadku koronawirusa, stan epidemiczny dla całego kraju i związane z nim obostrzenia, zdarzyło się po raz pierwszy.

Postęp w chirurgii to nowe techniki i rozwój wiedzy medycznej.

Wielu operacji się już nie wykonuje, np. operacji żołądka z powodu owrzodzenia, gdyż są inne metody leczenia. Żołądek wycina się tylko z powodu nowotworu, więc technika zabiegowa jest podobna, ale inna przyczyna. Wiele operacji trudno dziś obejrzeć, co może być problemem dla tych, którzy się chirurgii uczą, za to pojawiły się nowe rodzaje zabiegów, których dawniej nie wykonywano. Pamiętam, jak uczyłem się laparoskopii na kartonowym pudełku. W jego wnętrzu były narzędzia, a ja patrzyłem na ekran. Będąc już doświadczonym chirurgiem, musiałem się nauczyć nowych metod operacyjnych. Szybkość postępu w medycynie sprawia, że człowiek ani na chwilę nie może zwolnić tempa szkolenia. Zazdroszczę młodszym kolegom, którzy nabywają nowe kwalifikacje i operują, nie tylko wykorzystując techniki ręczne, ale też narzędzia elektroniczne i informatyczne. Działają już roboty operujące wspólnie z chirurgiem.

Ale chirurdzy są coraz starsi, a młodych nie przybywa.

Bo to ciężki zawód i fizycznie, i psychicznie. Kiedyś było trzy raz więcej chętnych na specjalizację niż miejsc. Młodzi być może wybierają inne specjalności, może lżejsze fizycznie, może bardziej dochodowe, bo chirurgia nigdy nie była źródłem dużego dochodu, jedynie satysfakcji. Pewnie nie zmieniło się to, że nie płacą chirurgom tyle, ile powinni zarabiać. Fizyczne starzenie się specjalistów zabiegowych jest szybsze niż innych lekarzy, gdyż są w stałym napięciu podczas operacji i często muszą być w gotowości także w domu. W ciągu 50 lat pracy w szpitalu byłem zapewne kilka tysięcy dni „pod telefonem”.

Gdyby miał pan ponownie wybrać specjalizację…

Wybrałbym chirurgię. Teraz ta dziedzina podzieliła się na wąskie specjalności, gdyż staje się coraz trudniejsza i coraz trudniej nauczyć się wszystkiego. Ale chirurgia ogólna jest podstawą naszej pracy. Najpierw trzeba nauczyć się wycinać, szyć, opatrywać i poznać patofizjologię, aby wiedzieć, dlaczego podejmuje się konkretne działanie. Zawsze powinniśmy wiedzieć, jakie mamy możliwości leczenia pacjenta i gdzie możemy go skierować, jeżeli czegoś nie damy rady zrobić sami. Lekarz uczy się całe życie.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum