9 października 2006

Sms z Krakowa – Rozczarowania

Nie ma co ukrywać, miny działaczy samorządu lekarskiego w Krakowie, podobnie chyba jak w całym kraju, po urlopach są mocno zwarzone. Zapowiedziany w exposé sejmowym premiera Jarosława Kaczyńskiego atak na korporacje zawodowe, uznane za jedno z głównych utrapień dręczących Rzeczpospolitą, przełożony przez ministra Zbigniewa Religę na język legislacji, rysuje groźbę totalnej marginalizacji samorządu. Co gorsza, popieranej przez część lekarzy, nierozumiejących skali strat wynikających z braku swojej reprezentacji. Czy Profesor gotów jest związać ze swoim nazwiskiem na zawsze miano Likwidatora Samorządu? – wątpię. Jak dotąd jednak, legitymizuje projekt zmian i oby w końcu przejrzał na oczy.
Zawierucha kadrowa objęła też w Krakowie niedawno mianowanego wojewodę, stawiając pod znakiem zapytania uzgodnione z nim szanse na odzyskanie w mieście przedwojennego majątku izby lekarsko-dentystycznej,
o czym pisałem w optymistycznym tonie przed miesiącem. Czy jego następca podtrzyma uzyskane przez Izbę obietnice – nie wiadomo.
Jakby powodu do zmartwień było mało, rozgorzał do białości konflikt
w Szpitalu Nowotarskim, którego stronami jest… dwójka delegatów na Okręgowy Zjazd Lekarzy w osobach pani doktor pełniącej obowiązki dyrektora szpitala z rekomendacji starosty (organu założycielskiego) i pana doktora ordynatora w tymże szpitalu, członka Okręgowej Rady Lekarskiej, zasłużonego dla całego środowiska lekarskiego w Polsce organizacją dorocznych igrzysk sportowych lekarzy w Zakopanem. Szpital ma ok. 50 mln długu, redukcja personelu stała się więc dla dyrekcji koniecznością ekonomiczną, natomiast forma jej wprowadzenia zaowocowała strajkami personelu, na których czele stanął wspomniany ordynator. Mediacja delegacji krakowskiej Rady na krótko wstrzymała konflikt, obie strony zgodziły się siąść do wspólnego stołu, ale wstały od niego niepogodzone.
Niepogodzone, bo za racjami stoją też odmienne opcje polityczne obu skonfliktowanych stron, którym kompromis wydaje się obcy. To jakby zminiaturyzowany obraz kraju, oglądany w mikrosoczewce. Ku czemu idziemy?
Jedno wiem, że medycyna, czy ściślej mówiąc ochrona zdrowia, tylko w teorii może być oddzielona od polityki, bo w praktyce na wschodzie i na zachodzie jest jej kanwą. I żadne zaklęcia nie pomogą. Tak było i tak będzie. Ü

Wasz Cyrulik z Krakowa

Archiwum