1 września 2007

Zawsze chciałem wygrywać – cz. II

Cz. I zamieściliśmy w „Pulsie” nr 7-8/2007

Zakład o kilo kawioru

Jest 11 kwietnia 1959 roku. Wojciechowi Noszczykowi brakuje jeszcze jednego egzaminu do dyplomu. Kuzyn Krzysztof Dryjski, który wrócił właśnie ze Związku Radzieckiego, wyciąga go do kina na „Krzyż Walecznych”. Po seansie kuzyn mówi, że podoba mu się dziewczyna grająca w tym filmie. Ta dziewczyna to Grażyna Staniszewska. Zagrała w „Zamachu”, przed nią rola Danusi w „Krzyżakach”. – To się załóżmy o ten kilogram kawioru, który przywiozłeś z Rosji, że dziś wieczorem ją przyprowadzę do Bristolu – proponuje Wojciech Noszczyk. Zakład stoi. – Biegnę do Szkoły Teatralnej, wpadam na Bożenę Kurowską. Mówi, że Staniszewska mieszka w Dziekance. To do Dziekanki. Spotykam Elę Czyżewską, ona twierdzi, że Grażyna się przeprowadziła do koleżanki na Langiewicza. Tam się dowiaduję, że jest właśnie w kinie „Śląsk” na Festiwalu Festiwali Filmowych, bardzo popularnej wówczas imprezie. I rzeczywiście, stała w zwartym tłumie wielbicieli. A ja prosto do niej: „Nazywam się Wojciech Noszczyk i przyszedłem po panią”. Gapiła się na mnie, nic nie mówiąc. Potem się przyznała, że ją zatkało, bo podobnie bezczelnego faceta w życiu nie widziała. Umówiliśmy się w Bristolu, ale dopiero następnego dnia. „To ta? – zdziwił się Krzysztof. – Fatalna!”.
Zakład uznano za wygrany, kawior zjedzono na przyjęciu rodzinnym. Cztery lata później Grażyna Staniszewska została panią Noszczykową. Ślub urządziły młodej parze zaprzyjaźnione elżbietanki. Odbył się w kaplicy bazylianów na Miodowej. – Dużo ważnych w moim życiu wydarzeń wiąże się z Miodową – uśmiecha się Grażyna Noszczyk.
– Zamieszkaliśmy na Saskiej Kępie, w domku o powierzchni 62,5 metra, z czego dużą część zabierały schody, zaprojektowane z wyjątkowym rozmachem. Kiedy urodziły się dzieci, trudno się tam było ruszyć. Ale na początku było wspaniale. Tuż obok nas ogródki działkowe i gospodarstwa, krowy skubiące trawę – czuliśmy się jak na wsi. Przeżyliśmy w tym domu 14 lat.
W tym czasie zagrała w kilku filmach, występowała w telewizji. Na scenie Teatru Narodowego odnosiła sukcesy jako Klara w „Zemście” i Aniela w „Ślubach panieńskich”. No i urodziła dwoje dzieci.

Droga do mistrzostwa

W 1960 roku Wojciech Noszczyk otrzymuje dyplom lekarza. Rozpoczyna pracę w Szpitalu Wolskim u prof. Józefa Dryjskiego – jako wolontariusz, później stażysta i asystent profesora. Jednocześnie zostaje stypendystą Zakładu Medycyny Doświadczalnej Polskiej Akademii Nauk. Popołudniami pracuje pod kierunkiem prof. Zbigniewa Semerau-Siemianowskiego w zakładzie prof. Ludwika Paszkiewicza. Pięć lat po dyplomie ma doktorat.
W latach 60. przechodzi kolejne szczeble kariery w Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego – od wolontariusza do docenta. W 1972 roku uzyskuje habilitację. – Opiekunem mojej pracy habilitacyjnej był prof. Henryk Rykowski – kolejny mój mistrz i nauczyciel. Przepracowałem u niego 10 lat w Klinice Chirurgii Ogólnej i Naczyniowej CMKP na Goszczyńskiego. W klinice tej pracowało dwóch wspaniałych chirurgów: doc. MieczysławTylicki, twórca polskiej proktologii, ranny w Powstaniu Warszawskim, oraz dr Bogusław Maliński, niezwykle sumienny lekarz, który pasjonował się nauczaniem młodszych kolegów. Bardzo jestem im wdzięczny za to, czego mnie nauczyli przy stole operacyjnym i podczas niekończących się rozmów na dyżurach. W 1980 roku rektor Akademii Medycznej prof. Jerzy Szczerbań zlecił mi zorganizowanie I Kliniki Chirurgii Ogólnej i Naczyniowej II Wydziału Lekarskiego w Szpitalu Bródnowskim. Rozpocząłem od tworzenia zespołu. Wraz ze mną przeszli z Goszczyńskiego: dr Hanna Bielska, dr Bogusław Maliński i dr Wiesław Stryga. Nowego ducha do zespołu wniósł dr Witold Orzeszko, syn chirurga, ordynator szpitala w Iłży, dzięki któremu nasza klinika zyskała akcenty chirurgii krakowskiej. Pozostałą dwudziestkę stanowili absolwenci warszawskiej Akademii z lat 1980-81.

W 1982 roku dr Noszczyk zostaje profesorem nadzwyczajnym. Nominację na profesora zwyczajnego odbierze w 1989 roku.
Kliniką bródnowską kieruje przez 25 lat. W ostatnim roku pracy prof. Noszczyka klinika zajmuje pierwsze miejsce w rankingu najlepszych w Polsce oddziałów chirurgii naczyniowej, organizowanym przez „Newsweek”.
Jego następca i uczeń, prof. Wiesław Stryga, umiera po roku. W tej sytuacji prof. Noszczyk, zobligowany przez rektora, wraca i pełni obowiązki kierownika kliniki – do września br.
Jako wybitny specjalista chirurgii naczyniowej prof. Wojciech Noszczyk w różnych okresach minionego ćwierćwiecza piastował wiele ważnych stanowisk i funkcji, m.in.: prodziekana Wydziału Lekarskiego, dziekana Wydziału Kształcenia Podyplomowego i członka Senatu AM; członka komitetów i komisji PAN; konsultanta krajowego ds. chirurgii naczyniowej i przewodniczącego Rady Medycznych Konsultantów Krajowych; prezesa Towarzystwa Chirurgów Polskich. Jest kanclerzem Kapituły Medalu Gloria Medicinae i członkiem Polskiego Związku Kawalerów Maltańskich.
Ma w dorobku ponad 300 publikacji naukowych, od 16 lat redaguje „Polski Przegląd Chirurgiczny”. Dwutomowa „Chirurgia” pod jego redakcją zdobyła główną nagrodę ATENA za najlepszą książkę akademicką 2006 roku. Jako redaktor zadbał o to, by poszczególne rozdziały pisali najlepsi specjaliści, zaznajomieni z nowymi technikami zabiegowymi. Jest redaktorem i autorem monografii, m.in. „Zakażeń w chirurgii”, „Chirurgii tętnic i żył obwodowych”. Pasjonuje się też historią chirurgii. Był inicjatorem, redaktorem i głównym autorem „Zarysu dziejów chirurgii”. Książka ta, autorstwa wielu chirurgów i historyków medycyny, ze wstępem prof. Aleksandra Gieysztora, stanowi pierwsze w medycynie tak obszerne opracowanie, poświęcone rozwojowi jednej specjalności – od średniowiecza do 1989 roku. Na podobnej zasadzie powstała książka „O chirurgii polskiej końca XX wieku”, której celem było m.in. ukazanie, jak chirurgia polska nadążała za światową.

Prof. Wojciech Noszczyk przeprowadził ponad 10 tys. operacji. Operował pisarzy, aktorów, ludzi sztuki, polityków, księży. „Każdy z nas byłby nieboszczyk, gdyby nie profesor Noszczyk” – podsumował lapidarnie jego osiągnięcia znakomity aktor Andrzej Szczepkowski podczas telewizyjnej „Godziny szczerości” z Profesorem w 1995 roku. – To był mistrz fraszki i kalamburu – uśmiecha się Profesor. – Na ślubie mojego syna rozległ się w kościele jego donośny szept: „Ślub z Beatą to beatyfikacja”. A co do Beaty, to wspaniała dziewczyna. I niezwykle uzdolniona. Jest prawniczką, prowadzi w Warszawie wielką angielską kancelarię adwokacką.
Na początku lat 90. z inspiracji Profesora powstała książka „Lekcja anatomii, czyli spotkania z chirurgią”. Zwrócił się do przyjaciół, znajomych i pacjentów, żeby opisali własne doświadczenia z chirurgią. O swoich doznaniach w związku z przebytymi operacjami opowiadali m.in.: Agnieszka Osiecka, Erwin Axer, Stefan Bratkowski, Bronisław Geremek, prymas Józef Glemp, Gustaw Holoubek, Tadeusz Konwicki, Krzysztof Zanussi.
Profesor bardzo sobie ceni książki, które napisał, zredagował, zainspirował ich powstanie. Ale za największe osiągnięcie w swojej pracy uważa wyszkolenie wielu znakomitych chirurgów. – Trzej moi uczniowie zostali profesorami: nieżyjący już Wiesław Stryga był moim następcą na Bródnie; Piotr Andziak prowadzi Klinikę Chirurgii w Szpitalu MSW, a Piotr Ciostek – Oddział Chirurgii w szpitalu przy ul. Barskiej. Wśród moich uczniów jest trzech docentów, wybitnie uzdolnionych chirurgów: Maciej Kielar, Piotr Myrcha, Piotr Szopiński, pracujących nadal na Bródnie. Jestem też bardzo dumny z pozostałych 37 doktorów medycyny, spośród których szczególnymi zdolnościami chirurgicznymi wyróżnia się dwóch Marków: Hara i Witkowski. Ogromny sentyment mam dla niezwykłej kobiety chirurga, wspaniałego operatora, bardzo cenionej przez pacjentów Hanny Bielskiej.

Tradycja górą

Obydwaj przyrodni bracia prof. Noszczyka są chirurgami, obydwaj mieszkają za granicą. Gdy starszy z nich, Jacek Dryjski, nie dostał się na medycynę w Warszawie, skończył ją w Belgii. Ożenił się z Belgijką, mają dwoje dzieci.
Młodszy brat, Maciej Dryjski, mimo zdania egzaminu wstępnego również nie dostał się na warszawską AM. Spróbował szczęścia na białostockiej, a potem się przeniósł i kontynuował studia w Warszawie. Po dyplomie wyjechał do Szwecji, ożenił się z polską lekarką. Po kilku latach zamieszkali w Buffalo w USA. Mają trójkę dzieci. – Często bywają w Polsce – mówi prof. Noszczyk.
Wciąż zatrzymują mieszkanie matki, rozważając możliwość powrotu. Wszystko wskazuje na to, że ich córka Oliwia zdecyduje się na studia medyczne.
Lekarzami są dzieci Grażyny i Wojciecha Noszczyków – Maria i Bartłomiej. – Rozmowy w naszym domu były najczęściej związane z medycyną, nigdy jednak nie próbowałem wpływać na dzieci w kwestii wyboru zawodu. One same, tak jak ja przed laty, wiedziały, że będą lekarzami.
Będąc na czwartym roku medycyny, Maria Noszczyk – za radą matki – idzie do szkoły kosmetycznej i kończy ją równocześnie z medycyną. Jako stypendystka PAN pracuje w Klinice Dermatologii u prof. Stefanii Jabłońskiej. Po obronie rozprawy doktorskiej zostaje szefową placówki naukowej w dużej firmie kosmetycznej, w której przepracuje kilka lat. Jest dermatologiem-kosmetologiem. Przyjmuje pacjentów w lecznicy, prowadzi wykłady w szkole dla kosmetyczek, jest znana z artykułów specjalistycznych w prasie kobiecej. Ma w dorobku dwie książki: „Medycynę piękności” – napisaną wspólnie z bratem – oraz „Cenę urody” – z Katarzyną Bosacką. Obecnie redaguje podręcznik kosmetologii na zamówienie PZWL.
Bartłomiej Noszczyk zrobił doktorat w Zakładzie Fizjologii AM już w dwa lata po studiach. Specjalizował się w chirurgii ogólnej, pracując z ojcem. Ostatecznie wybrał chirurgię plastyczną i rekonstrukcyjną. Jego mistrzem jest nestor polskiej chirurgii plastycznej prof. Michał Krauss. Dr Bartłomiej Noszczyk doświadczenie zdobywał podczas licznych staży specjalizacyjnych, m.in. w Klinice Chirurgii Plastycznej Szpitala Saint Louis w Paryżu.

Obecnie siostra i brat prowadzą własne lecznice, nawiązując do tradycji rodzinnej zapoczątkowanej przez dziadka, dr. Henryka Noszczyka.
Rośnie czwarte pokolenie: Antoś, syn dr Marii Noszczyk-Kostrzewy, oraz dzieci Bartka Noszczyka: Franek, Janek i śliczna Julia. Być może dopiszą kolejny rozdział sagi lekarskiej Noszczyków.

Ewa DOBROWOLSKA

Archiwum