1 września 2005

Alfabet wspomnień Jerzego Borowicza

LESZEK CEREMUŻYŃSKI – profesor, znakomity kardiolog, były prezes ZG Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Pracowaliśmy razem u prof. Askanasa. Wyszedł z jego szkoły. Zawsze poważny, skupiony, rzetelnie (nie na pokaz) podchodzący do nauki. Opublikował bardzo dużo prac w liczących się (impact factor) obcojęzycznych czasopismach naukowych. W klinice prowadził studenckie koło naukowe. Jedną z uczestniczek koła była ładna studentka, Jola Makowska. Rzekłem kiedyś: – Leszku, dość starokawalerstwa. Spójrz na tę dziewczynę. Jej oczy zachodzą mgłą, gdy na ciebie patrzy. Widać, że jest w tobie zakochana. Potem był ślub i wesele w Żelazowej Woli. Swawolom końca nie było. Owocem miłości jest córka. Aliści nie trwało to długo. Leszek się rozwiódł i ożenił z Krysią Herbaczyńską-Cedro, również profesor i rozwódką. Razem stanowią doskonały seksualno-naukowy team. Mieszkają w ślicznym domu w starym Konstancinie.

ZBIGNIEW DARŻYNKIEWICZ – wybitny histolog. Uczeń profesorów Juliana Zwei-bauna i Kazimierza Ostrowskiego. Od kilkudziesięciu lat w USA. Mieszka w Chappaqua pod NY i jest bliskim sąsiadem byłego prezydenta Clintona. Jeden z najwybitniejszych znawców apoptozy (planowanej śmierci komórki). Dyrektor The Cancer Research Institute NY Medical College. Wybitny naukowiec. Opublikował ponad 250 prac naukowych w liczących się czasopismach. Gościł mnie w USA. Chwalił się, że Amerykanie nauczyli się poprawnie wymawiać jego nazwisko. Był członkiem komitetu przyznającego prestiżowe nagrody naukowe im. Doktora Jurzykowskiego. Zapytał mnie, kogo widzę jako kandydata z Polski do tej nagrody. Powiedziałem – Zbigniew Religa. Hania, żona Religi, dostarczyła mi całe dossier męża, i kiedy Zbyszek przyjechał do Polski na pogrzeb ojca, wręczyłem mu te dokumenty. Religa został laureatem nagrody. Nie usłyszałem słowa „dziękuję”. A o tym, że ją dostał, dowiedziałem się przypadkowo. Ale tak to już bywa z naszymi senatorami.

ARTUR DZIAK profesor, ortopeda traumatolog, wychowanek profesorów Łukasika i Grucy. Były kierownik kliniki w Szpitalu Bródnowskim. Obecnie konsultant w znakomitej prywatnej lecznicy „Carolina Medical Center”. W jakimś sensie ja zadecydowałem o jego wyborze zawodowym. Prof. Stefan Łukasik (pracowałem u niego jako technik rtg.) spytał mnie, czy znam jakiegoś młodego kolegę, który chciałby być ortopedą. Skierowałem do niego Artura. I tak już zostało. Ma żonę, Danusię, magistra farmacji, z którą go pośrednio połączyłem. Byłem świadkiem na ich ślubie. Mają śliczną córkę, lekarza stomatologa. Dziadek Artur ma też wnuki, poza którymi świata nie widzi. Przyjaźnimy się od dawna. Łączy nas zamiłowanie do jazzu (Artur grał na klarnecie w zespole Koła Medyków). Płodny autor. Wydał wiele książek popularnonaukowych.
A jego podręcznik „Badania radiologiczne w ortopedii”, napisany wespół
z Marią Borejko, jest do dzisiaj nieocenioną pomocą dla radiologów.

STANISŁAW FILIPECKI – profesor, internista. Jest wielu internistów, ale naprawdę dobrych niewielu. Do tej mniejszości należy Stanisław Filipecki. Jeżeli się o kimś mówi, że ma lekarskiego nosa, to trzeba myśleć o Stasiu. Potrafił ze stuprocentową dokładnością stawiać diagnozy (bez badań pomocniczych), korzystając z niesamowitego komputera, jakim jest jego mózg. Szybko kojarzył fakty i układał je jak puzzle. Dowcipny i wybitnie inteligentny, z poczuciem humoru, niestroniący od towarzyskich aspektów życia. Po doktoracie nieodżałowanego Zbyszka Rymaszewskiego zdrowo „daliśmy ognia”. Wypiłem wtedy ze Stasiem brudzia, z czego jestem dumny do tej pory.

ZBIGNIEW GACIĄG – profesor, internista kardiolog. Postawny, o ujmującym sposobie bycia, uprzejmy w stosunku do wszystkich, z namolnymi pacjentami włącznie. Pomimo stosunkowo młodego wieku przejął kierownictwo znanej kliniki, z tradycjami, po tak znakomitych poprzednikach, jak prof. Włodzimierz Januszewicz. Podjął to wyzwanie ze znakomitym skutkiem. Zaliczany jest do grona bardzo obiecujących polskich internistów. Klinika przeszła w dobre ręce. Ü

„Alfabet wspomnień Jerzego
Borowicza” drukujemy w „Pulsie”, począwszy od numeru 3/2005

Archiwum