28 lutego 2014

Górale z Tybetu

Jacek Walczak
Buddyzm, Lhasa, dalajlama – czy rzeczywistość jest zgodna z wyobrażeniami o tych nazwach podróżników przybywających do Tybetu? Na ogół największe wrażenie robi pierwsze spotkanie z mroczną świątynią Dżokhang w centrum starej Lhasy. Nieustannie napływający tłum pielgrzymów wędruje zgodnie z ruchem wskazówek zegara po najdłuższej z tras wokół najważniejszej świątyni. Pielgrzymi mieszają się z turystami, artystami i osobami przybyłymi w nieznanych celach. Wzdłuż całej drogi niezliczone stragany z miejscowymi dewocjonaliami. W ofercie kolorowe chorągiewki modlitewne, różnej wielkości młynki, wysadzane cennymi kamieniami czaszki jaków i masa dziwacznych przedmiotów o tajemniczym przeznaczeniu. Wędrówka kończy się przed głównym wejściem do świątyni, skąd dochodzi zapach kadzidełek. Ostatni fragment wierni pokonują, co rusz rzucając się na ziemię plackiem, bijąc czołem za każdym ruchem. Dla przybyszy spoza Azji to widok niezwykle egzotyczny.
Wstrząsający jest los narodu tybetańskiego i jego status mniejszości we własnym kraju po zaanektowaniu terytorium przez Chiny.
Przyczyny obecnej sytuacji sięgają bardzo odległych czasów. Potężny król Tybetu Songcen Gampo w VII w. podejmował odważne wyprawy wojenne. Opanował znaczną część północnych Chin, królestwa Żangżung i Tuyuhun. Dla uniknięcia zagrożenia cesarz Chin i król Nepalu oddali mu za żony swoje córki. Gampo pod ich wpływem przeszedł na buddyzm i nakazał budowę świątyni Dżokhang w Lhasie. We wnętrzu umieszczono posąg Budy (Jowo Rinpoche) – dar córki chińskiego cesarza. To miejsce jest do dzisiaj najważniejszym świętym miejscem dla Tybetańczyków. Choć nie od razu nowa religia została w pełni zaakceptowana. Niezbędna była pomoc mnichów przybyłych z Indii. Mimo królewskiego poparcia, buddyzm nie był religią dominującą, ciągle popularne były stare wierzenia. Lamaizm, nowa odmiana buddyzmu tybetańskiego, zawiera zatem liczne elementy, rytuały pierwotnych religii, koncepcji metafizycznych i doktryn filozoficznych. Dotyczy to zwłaszcza rozbudowanej liturgii, mającej też źródła w ezoterycznym tantryzmie pochodzącym z Indii. Stopniowo władza świecka ulegała osłabieniu, rosły zaś wpływy mnichów. Zawieruchy religijno–polityczne sprawiały, że okresy świetności przeplatały się z upadkami. Ogromne znaczenie dla umocnienia się buddyzmu w Tybecie miało panowanie Mongołów. Wtedy dopiero zebrano i uporządkowano teksty buddyjskie. Zrodziły się nowe szkoły, z których Gelugpa (cnotliwi) najmocniej zaznaczyła się w dalszej historii lamaizmu w Tybecie. Jej przywódca Congkapa (1357-1419) przywrócił surowe reguły życia klasztornego. Mnisi znowu zaczęli nosić tradycyjne żółte szaty. Szkołę tę nazwano „Żółtymi Czapkami”, w odróżnieniu od konkurencyjnej – „Czerwonych Czapek”. Wraz z epoką Gelugpa, za chińską protekcją, pojawiła się tradycja dalajlamy. Od tej pory Dalajlama jest najważniejszym przywódcą duchowym Tybetańczyków, choć od 1959 r. zmuszony jest przebywać na emigracji.

Po upadku cesarstwa chińskiego w 1911 r. Dalajlama odmówił posłuszeństwa Republice Chińskiej i ogłosił niepodległość Tybetu (1912 r.). Nie uchroniło to Tybetu od zapędów kolonialnych nie tylko Chin, ale także Rosji i Wielkiej Brytanii.
W wolnym Tybecie wszelkie próby reform niemal we wszystkich dziedzinach życia spotkały się ze zdecydowanym sprzeciwem buddyjskich mnichów. Zapanowała represyjna teokracja oparta na pańszczyźnie. Większość mężczyzn pozostała mnichami. Nie było świeckich szkół, administracji ani armii. Tybet nie był wtedy krajem liberalnej demokracji, jak sądzi wielu ludzi z Zachodu.
W 1950 r. przywódca chińskich komunistów Mao Zedong nakazał zajęcie Tybetu. Roszczenia terytorialne Chiny uzasadniały wysoce wątpliwymi argumentami. Do upadku chińskiej dynastii Qing Dalajlama był duchowym nauczycielem cesarza, który w zamian chronił Tybet przed wrogami zewnętrznymi i wewnętrznymi. Stąd tłumaczenie ochrony Tybetu i konieczności jego podporządkowania Chinom.
Szacuje się, że w wyniku chińskiej inwazji poniosło śmierć 1,2 mln Tybetańczyków. Niemal wszystkie klasztory (około 6 tys.) zostały splądrowane i zniszczone. Podczas rewolucji kulturalnej nie zatrzymano się nawet przed posągiem Jowo ze świątyni Dżokhang. Najcenniejszy dla Tybetańczyków przedmiot ze złota wywieziono do Pekinu i przetopiono. Propaganda chińska zarzuca Tybetańczykom brak wdzięczności za zbudowane drogi, szkoły, szpitale, lotnisko, fabryki…
Tybetańczycy ciągle uznawani są za najbardziej przyjacielski i gościnny naród na świecie, jak to buddyści i do tego górale.

Archiwum