8 stycznia 2003

Ciechanów – Kilka lat praktyki „na swoim”

Powiat ciechanowski i okolice należą do regionów, w których podstawową opieką zdrowotną w ponad 90 proc. zajmują się zakłady niepubliczne. Stan ten jest efektem procesu, który znacznie wyprzedził reformę ochrony zdrowia.

W Ciechanowskiem do zakładania niepublicznych zakładów podstawowej opieki zdrowotnej zaczęto nakłaniać lekarzy już w 1994 r. Tutaj bowiem powstało jedno z trzech istniejących w kraju konsorcjów zdrowia, na które pieniądze wyasygnował Bank Światowy, były więc środki na szkolenie kadr i doposażenie placówek. Intensywne propagowanie idei lekarza rodzinnego poprzez kursy, umożliwienie zdobywania tej właśnie specjalizacji w ramach tzw. krótkiej ścieżki, szkolenia pielęgniarek rodzinnych, które przecież uzupełniają pracę lekarzy – przyniosły pożądane rezultaty, choć początkowo inicjatywa spotkała się z dużym oporem środowiska. Lata 1994-97 był to czas przekonywania do pomysłu. Najodważniejsi byli lekarze z Płońska i niektórzy z Ciechanowa – pierwsi zdecydowali się na zmianę swojego statusu. Ich przykład podziałał zachęcająco, toteż w 1998 r. na kontrakty – wówczas z wojewodą – przeszli prawie wszyscy. W styczniu 1999 r., w momencie wprowadzenia powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego, zmienili jedynie kontrahenta – ich partnerem stała się kasa chorych. Dzisiaj w obszarze działania ciechanowskiego oddziału Mazowieckiej Regionalnej Kasy Chorych zarejestrowanych jest tylko 10 publicznych zakładów podstawowej opieki zdrowotnej (w tym 4 samorządowe) i aż 62 niepubliczne. Ciechanowskie też pierwsze w Polsce wprowadziło kontrakty stomatologiczne – w 1998 r., i obecnie prawie wszystkie świadczenia z zakresu stomatologii udzielane są przez gabinety niepubliczne.

Przez kilka ostatnich lat ciechanowscy lekarze podstawowej opieki zdrowotnej zdobyli sporo doświadczenia w prowadzeniu własnych firm. Większość z nich jest zadowolona z usamodzielnienia. Nie znaczy to oczywiście, że nie znajdują mankamentów we wprowadzonych rozwiązaniach. Narzekają np. na zróżnicowanie stawki kapitacyjnej – w tej samej – Mazowieckiej RKCh – jest ona wyższa niż w powiatach odległych od centrum. Oczekują, że zostanie zrealizowana zapowiedź ujednolicenia stawek po wprowadzeniu Narodowego Funduszu Zdrowia. Obawiają się jednak, że ujednolicenie to oznaczać będzie zmniejszenie stawek do najniższych, a nie podniesienie do najwyższych.

Inną wadą kontraktów jest ich krótkoterminowość. Zawarcie umowy zaledwie na rok nie pozwala myśleć perspektywicznie o rozwoju praktyki, o inwestowaniu w nią. Sprzęt medyczny zużywa się i starzeje bardzo szybko, nawet zwykłe szafki, kozetki czy biurka po 4-5 latach użytkowania są zniszczone. Lekarze nie mają własnych zasobów pieniężnych, aby inwestować, muszą zaciągnąć kredyt. A banki niechętnie udzielają kredytów zakładom, które nie mają gwarancji na wieloletnie kontrakty, oznaczające możliwość spłaty.

Jeszcze inny problem wiąże się z użytkowaniem lokali. Kilka ośrodków zdrowia i wiejskich przychodni w dawnym województwie ciechanowskim wybudowanych jest z typowo „gierkowskim” rozmachem – duże, nieszczelne, źle wykończone, o jakiejkolwiek oszczędności energii czy materiałów nie było mowy. W dobie liczenia kosztów ta rozrzutność odbija się na kieszeniach dzisiejszych użytkowników. Lekarze muszą więcej płacić za energię elektryczną, za centralne ogrzewanie itp. Dobrze przynajmniej, że nie muszą już dzierżawić ogromnych powierzchni, jakie w tamtych czasach zajmowały ośrodki zdrowia. Np. ośrodek zdrowia w Sońsku zaprojektowano tak, że mógłby obsługiwać 50 tys. ludzi, a we wsi i całej okolicy mieszka 4 tys. Inna przychodnia miała 900 m2 powierzchni. Negocjacje z właścicielami budynków doprowadziły do tego, że obecnie lekarze podnajmują już tylko tyle pomieszczeń, ile jest niezbędnych do prowadzenia działalności. Ale istnieje jeszcze jeden problem – wysokość czynszu. W przypadkach, gdy właścicielem budynków jest gmina – stawki nie są zbyt wysokie. Samorządowi zwykle zależy na jakości sprawowanej opieki zdrowotnej i jeżeli jest zadowolony z pracy lekarza, wspiera go na różne sposoby.

Ale są też przypadki, że właścicielem obiektu jest np. wojewoda mazowiecki, a zarządza nim ciechanowski szpital, który zainteresowany jest przede wszystkim uzyskaniem wyższych dochodów z dzierżawy. Lekarze pracujący w tych obiektach muszą płacić wysokie stawki za dzierżawę. Dobrym rozwiązaniem byłoby przejęcie tych budynków przez władze gminne. Gmina jako właściciel na pewno byłaby lepszym gospodarzem niż rezydujący o dziesiątki kilometrów od Ciechanowa wojewoda mazowiecki.

Generalnie jednak lekarze podstawowej opieki zdrowotnej w Ciechanowskiem są zadowoleni z wprowadzonego systemu, a pacjenci – z poziomu opieki.

Małgorzata Skarbek

Archiwum