28 maja 2015

SMS z Krakowa

Przypominanie starych dowcipów nie jest w najlepszym tonie, ale w tym przypadku historia o Icku i kozie nasuwa się nieodparcie.
Oto minister finansów Mateusz Szczurek wydał obowiązujące od grudnia 2014 r. kuriozalne rozporządzenie, w którym zakazał wprowadzania do jadłospisu barów mlecznych przypraw, w rodzaju majeranku, pieprzu, lubczyku, kolendry itp., pod groźbą utraty państwowej dotacji przysługującej jedynie daniom jarskim. Na niesfornych posypały się kary. Restrykcji uniknęła jedynie sól. Następnie na wniosek krakowskiej grupy inicjatywnej „Narodowy Bar Mleczny”, pod którym zebrano 2 tys. podpisów, 1 kwietnia 2015 r. uroczyście cofnął rozporządzenie. Żeby rzecz miała odpowiedni PR, minister osobiście pojawił się na Osiedlu Kazimierzowskim w Nowej Hucie, gdzie w blasku jupiterów telewizyjnych w barze mlecznym „Bieńczyce” skonsumował zupę pomidorową i stosownie „przyprawione” pierogi.
Pomysł jest kapitalny. Lista narodowych przywilejów, których można by przejściowo pozbawić obywateli, jest długa. Ot, można by zamknąć co drugą przychodnię, tworząc monstrualną kolejkę do specjalistów, a potem ku radości pacjentów wrócić do stanu wyjściowego. Poczują ogromną ulgę! Albo można zlikwidować co drugi przystanek tramwajowy, a potem jedną decyzją genialnie usprawnić ruch w mieście. Most na Trasie Łazienkowskiej jest jakimś przedsmakiem dla mieszkańców stolicy, by zdali sobie sprawę, ile zyskają, gdy znów będą mogli z niego korzystać. W Krakowie rysuje się podobne udogodnienie w postaci jednokierunkowego ruchu wokół Plant. Nie wiadomo tylko, czemu ma obejmować wyłącznie ruch samochodowy, pozostawiając ruch pieszy samowolnym decyzjom. To niesprawiedliwe.
A w medycynie wydarzeniem była przede wszystkim skromna uroczystość (na 800 gości) w Operze Krakowskiej z okazji 122. rocznicy powstania Zachodnio-Galicyjskiej Izby Lekarskiej, która to data zbiegła się nieprzypadkowo z 25-leciem Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie. A przypominam tę pierwszą, bo Sejm III Rzeczypospolitej nowelizacją ustawy o izbach lekarskich z 2 grudnia 2009 r. przywrócił ciągłość historyczną samorządowi lekarskiemu. Znaczy to ni mniej, ni więcej, że obchody 25-lecia właściwie w całej Polsce były kontekstu historycznego tylko cząstką. I za trzy lata powinniśmy obchodzić 125-lecie izb lekarskich. Czy będziemy, nie wiem. Przypuszczam natomiast, że niektórym bardzo by się podobała ustawa z 1921 r., o „ustroju i zakresie działania izb lekarskich”, która m.in. pozwoliła prezesowi Krakowskiej Izby Stefanowi Schoengut-Strzemińskiemu sprawować swoją funkcję przez sześć kadencji.
Wiosna w Krakowie przyniosła też w organizacji medycyny istotną zmianę personalną. Stanowisko dyrektora największego uniwersyteckiego szpitala w Polsce (3400 zatrudnionych) objęła mgr Barbara Bulanowska, od sześciu lat pełniąca obowiązki dyrektora Oddziału Małopolskiego NFZ. Tej ostatniej funkcji jeszcze nie obsadzono, ale ruchy kadrowe jak zwykle wywołują falę komentarzy. Ja tutaj powstrzymam się od jakichkolwiek, przypominając jedynie wszystkim zdobywcom nowych stanowisk jeden z aforyzmów Stanisława Jerzego Leca: „każda śmietanka na deser jest bita”.

Stefan Ciepły

Archiwum