2 czerwca 2013

Z lekarza w pacjenta: przerażająca metamorfoza

Jest coś straszliwego w byciu chorym. Owo „straszliwe” to konieczność niechcianej metamorfozy: z człowieka o określonych cechach charakteru w pacjenta o określonym zespole objawów; z mężczyzny czy kobiety o określonym usposobieniu i zainteresowaniach w pacjenta opatrzonego międzynarodowym kodem rozpoznania; z osoby o wolnej woli w chorego, którego życiu i działaniom inni nadają kierunek.

Wielu lekarzy, dopóki sami nie przejdą tej wymuszonej przemiany, nie zdaje sobie sprawy z ogromu stresu i dyskomfortu, jakie przeżywa pacjent w tej sytuacji. Przy czym stres i dyskomfort wynikają tu nie tyle z choroby i naturalnego lęku o własne zdrowie i życie, ile z konieczności zmierzenia się z ograniczeniami narzuconymi przez system opieki zdrowotnej.
Oto fragment wspomnienia jednego z pacjentów:
„- Egzekucja jutro – powiedział lekarz w izbie przyjęć. Wiedziałem, że chciał powiedzieć »Operacja jutro«, ale poczucie, że idę na egzekucję, zmieniło jego słowa. Moja izolatka – Little Ease – była także celą skazańców. Widziałem wyraźnie – jak to bywa w halucynacjach, sławną rycinę przedstawiającą Fagina w celi. Mój wisielczy humor wspierał mnie, rozbrajał, pozwalał przebrnąć przez absurdalne formalności izby przyjęć (dopiero na oddziale pojawił się ludzki element). Na groteskowe fantazje nakładała się rzeczywistość przyjmowania do szpitala, systematyczna depersonalizacja, która towarzyszy przedzierzgnięciu się w pacjenta. Prywatne ubranie zastępuje biała koszula nocna, przegub dłoni otacza bransoletka identyfikacyjna z numerem. Człowiek poddany instytucjonalnym rygorom przestaje być wolny, zostaje pozbawiony praw, odseparowany od świata. Jest to dokładnie taka procedura, jaka towarzyszy zamykaniu w więzieniu, przywodzi na myśl upokarzające wspomnienia pierwszego dnia w szkole. Człowiek przestaje być sobą, staje się pensjonariuszem, rozumie, że chodzi tu o opiekę, ale i tak jest to przerażające”.
Te słowa napisał w fascynującej książce „Stanąć na nogi” brytyjski neurolog i psychiatra Olivier Sacks, znany przede wszystkim jako pierwowzór lekarza w nominowanym do Oscarów filmie „Przebudzenia” z gwiazdorską obsadą. Książka opisuje m.in. jak lekarz, po 15 latach wykonywania zawodu, staje się pacjentem wskutek urazu nogi. Dają do myślenia niektóre opisane w niej sytuacje. Na przykład próba rozmowy lekarza (w koszuli nocnej) z kolegą po fachu (w lekarskim fartuchu). Kiedy wreszcie po długim (w opinii Sacksa) oczekiwaniu pojawiła się na nią szansa, rozmowa praktycznie nie była możliwa, bo pacjent otrzymał już środki znieczulające i nie był w stanie zadać pytań, które go nurtowały. Lekarz zapytał jedynie o samopoczucie, następnie rzucił: „Głowa do góry! Zerwał pan ścięgno, ale je zszyjemy. Powiążemy pana. To wszystko! Drobiazg!”. I – jak pisze z żalem Sacks – już go nie było.
Niezbyt satysfakcjonujące rozmowy z kolegami po fachu doprowadzają Sacksa do konstatacji, że mają oni „głowy w gipsie”. Brak rozmowy prowadzi zaś do tego, że długo nie zostają w pełni rozpoznane rzeczywiste konsekwencje urazu. Pacjent-lekarz czuje, że coś jest nie tak, jak powinno być, ale zajmujący się nim lekarze nie wgłębiają się w jego odczucia. „Doprawdy nie będę tracił czasu na pana »odczucia«. Jestem zajęty, czeka na mnie robota” – słyszy Sacks od jednego z nich. Tymczasem okazuje się, że peryferyjny uraz wywołał niepokojące objawy w centralnym układzie nerwowym. Brak zrozumienia ze strony lekarzy i lęk o własne zdrowie powodują, że Sacks przeżywa katusze.
Kondycję pacjenta w szpitalu opisuje zaś tak: „Zachodziły tu na siebie dwa różne nieszczęścia, dwie przypadłości. Pierwsza to ułomność fizyczna […]. Druga związana ze zredukowanym statusem pacjenta, w szczególności z konfliktem i podległością »im«, czyli chirurgowi, całemu systemowi, instytucji”.
Pisze też o dojmującym poczuciu upodlenia i bezradności, kiedy okazuje się, że lekarz zaprzecza jego elementarnym spostrzeżeniom. Przy czym nie ma wątpliwości, że lekarze wykazują najlepsze intencje i są w gruncie rzeczy przyzwoitymi ludźmi.
Badania opinii publicznej pokazują, że pacjenci w Polsce wciąż, pomimo tego, co pisze się w prasie, mają bardzo duże zaufanie do lekarzy.

Wszystkie cytaty pochodzą z książki Oliviera Sacksa „Stanąć na nogi” w przekładzie Ewy Mikiny, Wydawnictwo Zysk i S-ka.

Justyna Wojteczek

Archiwum