8 listopada 2017

Czy żałujemy naszych wyborów z młodości? cz.1

Służąc zdrowiu

Jarosław Kosiaty

Akcje protestacyjne i strajk głodowy koleżanek i kolegów  przypomniały mi ankietę zamieszczoną kilka lat temu na łamach portalu Esculap. Jej wyniki ukazały się w miesięczniku „Konsyliarz” nr 5/2005. W kolejnym numerze „Pulsu” opublikujemy odpowiedzi lekarzy na to samo pytanie zadane w połowie października 2017 r., w samym sercu lekarskiej głodówki.

Czy dzisiaj, po tylu latach oczekiwania na poprawę sytuacji i pustych obietnicach kolejnych ekip, zmieniło się nasze nastawienie? Aby godziwie zarabiać, pracujemy w kilku miejscach, bierzemy dodatkowe dyżury, a życie ucieka…

Nadzieja podobno umiera ostatnia. Na twarzach protestujących rezydentów widać jednocześnie determinację i zmęczenie. Czy uda im się wygrać z systemem? Czy za kilka, kilkanaście lat pozostaną w zawodzie? A jeśli tak, czy nie będą wówczas leczyli pacjentów w Anglii, Niemczech czy Stanach Zjednoczonych?

Przed 12 laty sobie i innym lekarzom zadałem pytanie: Czy żałujemy naszych wyborów z młodości? Czy gdybyśmy ponownie otrzymali możliwość wyboru kierunku studiów i rodzaju wykonywanego zawodu, zdecydowalibyśmy się jeszcze raz na długie i trudne studia medyczne oraz zawód lekarza?

W naszej ankiecie wzięło udział prawie półtora tysiąca lekarzy (1478). Ku zaskoczeniu wielu zwyciężyła wtedy medycyna (choć nie zdobyła większości). Oto jak wyglądał rozkład poszczególnych odpowiedzi.

Gdybym ponownie otrzymał/-a możliwość wyboru kierunku studiów i rodzaju wykonywanego zawodu, wybrałbym/-łabym zawód:

  1. lekarza – 677 odp. (46 proc.),
  2. prawnika – 250 odp. (17 proc.),
  3. inżyniera – 103 odp. (7 proc.),
  4. księgowego – 70 odp. (5 proc.),
  5. polityka – 61 odp. (4 proc.),
  6. inny (prosimy podać jaki?) – 317 odp. (21 proc.).

Najciekawsze komentarze dopisane przez lekarzy pod ankietą:

 „Kilka dni temu, gdy kolejny raz wróciłam zmęczona
z dyżuru, po raz pierwszy od dłuższego czasu przyjrzałam się sobie dłużej w lustrze. Zobaczyłam smutną, niewyspaną twarz, z podkrążonym oczami i »szklanym« wzrokiem. Gdzie mój młodzieńczy entuzjazm i radość z niesienia pomocy innym? Tony papierkowej roboty, złośliwy szef, nieuprzejmi, roszczeniowi pacjenci, próbujący naciągnąć na (nie zawsze potrzebne) badania i leki. Brak czasu dla męża i dzieci, bo ciągły bieg z dyżuru na dyżur. A przecież to jest najważniejszy czas dla rodziny, którego potem, na emeryturze, nie nadrobię. Dzieci będą duże, na swoim i zawsze będą pamiętały, że mamy nie było w domu albo była zmęczona, albo uczyła się i nie miała dla nich czasu. No, dobrze, ale jaki mam wybór? Firma farmaceutyczna i wyścig szczurów z »młodymi« po studiach MBA? Własny gabinet, kiedy ludzie nie mają pieniędzy na prywatnego lekarza (choć na wódkę i papierosy zawsze wygrzebią ostatnie zaskórniaki)? I tak, kobieto, jedziesz do końca, a znajomi mówili wcześniej, że masz talent muzyczny i plastyczny. Tylko co z tego? Praca w szkole? Granie w orkiestrze lub »do kotleta«? Wystawy prac, których nikt nie kupi, bo jest moda na plakaty gwiazd filmowych po 30 zł z supermarketu? W filmie »Dzień świra« Marka Koterskiego jest taki tekst: »Co za ponury absurd… Żeby o życiu decydować za młodu, kiedy jest się kretynem!«. Nie żałuję jednak wyboru z młodości. Zawód lekarza jest piękny, może być źródłem wielu pozytywnych emocji, choć nie dla odpowiedzialnej kobiety w Polsce, pragnącej mieć prawdziwą rodzinę i kochający dom”.

 „Byłam szczęśliwa w tym zawodzie, miałam sympatię
i wdzięczność pacjentów (nie w formie kopert!). Patrzyłam jak rosły »moje« dzieci, przypominałam sobie co dramatyczniejsze ich chorobowe przejścia, tylko… nie miałam zbyt wiele pieniędzy. Nie oponowałam, kiedy córka oznajmiła mi, że też będzie studiować medycynę. Myślałam, że przecież nadejdą zmiany w służbie zdrowia. Ale się nie poprawiało.
I kiedy syn dorósł do wyboru zawodu, wiedziałam już, że on całe życie nie będzie czekał na szczęśliwą przyszłość. On już nie jest lekarzem. Teraz wiodę życie ubogiej emerytki
i tylko dzięki emeryturze męża nie muszę być beneficjentką instytucji charytatywnych. Samą satysfakcją żyć się nie da”.

 „Urodziłem się na oddziale, w którym pracował mój ojciec. Dzieciństwo często kojarzę z obecnością w jego dyżurce. Żyłem wśród jego trosk o pacjentów, w domu zawsze było ich pełno, chodziłem na salę gimnastyczną do szpitala, brałem udział w walkach sportowych TKKF lekarzy, przesiąkłem tym zawodem od małego, a co najważniejsze – lubię leczyć i uczyć jak leczyć. Nie lubię polityków, którzy przeszkadzają lekarzom w wykonywaniu zawodu”.

 „W liceum chciałem wybrać zawód prawnika. Ale było to w latach 70. Mój o dwa lata starszy kolega studiował już wtedy prawo. Kiedy widziałem, czego uczyli się ówcześni studenci prawa (marksistowska filozofia i socjologia czy też ekonomia polityczna socjalizmu), to mi się odechciało. Dzisiaj, po tylu latach pracy (najpierw klinika, teraz ordynatura), nie żałuję, mimo ogólnego bałaganu w ochronie zdrowia, nieakceptowanego profesora w klinice, niskich płac, kilkunastu dyżurów w miesiącu. I chociaż mój przyjaciel adwokat zarabia o wiele więcej ode mnie, gdybym miał drugi raz wybierać, z całą pewnością wybrałbym zawód lekarza. Coś w tym jest”.

 „Kwiaciarką – kontakt albo z zakochanymi i wniebowziętymi, albo z przygnębionymi w żałobie…”.

 „Jestem młodym lekarzem, który dopiero wchodzi w życie zawodowe, i z przykrością muszę stwierdzić, że gdybym mogła, z pewnością nie wybrałabym ponownie zawodu lekarza. Mimo że zawodowo realizuję się w 100 proc. i przynosi mi to bardzo dużo satysfakcji, za wynagrodzenie, które otrzymuję, nie da się po prostu żyć i utrzymać rodziny, nie mówiąc już o dokształcaniu, kursach specjalizacyjnych. I, mimo że mam prawie 30 lat, nadal utrzymują mnie rodzice”.

 „Lekarza, ale z tą świadomością, że od ponad trzech lat wykonuję ten zawód z satysfakcją (nie tylko finansową) poza Polską. Gdyby jednak dane mi było nadal pracować w III RP, wybrałbym informatykę, biotechnologię lub zarządzanie”.

 „Przyjechałem z Ukrainy. Zarabiam ponad 3 tys. zł. Tam zarabiałem w przeliczeniu 150 zł”.

 „Weterynarz – zwierzęta są o wiele milsze od ludzi”.

 „Zdecydowanie wybrałabym zawód leśnika. Znam doskonale jego specyfikę i bardzo żałuję, że zdecydowałam się na studia pielęgniarskie. Bo jak można porównywać smród w polskich szpitalach z przebywaniem na łonie natury. Fakt, oprócz pięknej przyrody ma się również do czynienia ze złodziejami, kłusownikami, tam również są nieprzespane noce i to czasem kilka z rzędu (nie ma dyżurów), ale ten zawód wybierają ludzie z pasją, z miłości do natury (nie do pieniądza), a iluż lekarzy czy też pielęgniarek może pochwalić się prawdziwą miłością do człowieka?”.

 „Zawód jest piękny i w żadnym innym nie zobaczysz tyle radości i wdzięczności za powrót do zdrowia i rodziny. Trzeba tylko być człowiekiem i mieć troszkę szczęścia, aby starsi koledzy i koleżanki pomogli w zdobywaniu wiedzy i praktyki”.

 „Hodowałbym psy rasowe…”.

 „Nie zmienię zawodu, nie jestem wypalony, tylko napalony dalej na leczenie ludzi, chociaż im dłużej pracuję, tym mniej umiem, niestety”.

 „Wybrałbym zawód lutnika, bo to bardzo spokojna praca”.

 „Wykształcenie medyczne jest bardzo dobre. Jestem lekarzem z wykształcenia i naukowcem konsultantem z zawodu. Medycyna to bardzo dobra opcja, generalnie lepsza od innych zawodów, bo bardziej elitarna. Nie ma tysięcy nowych absolwentów, jak choćby po prawie czy jakiejś ekonomii. Jeśli ktoś się nie realizuje w praktycznej medycynie, w szczególności finansowo, niech zmieni zawód, a nie skomli”.

 „A ja kocham tę robotę, kocham pacjentów, szpital jest moim drugim domem… Jak widzicie, to zawód dla narwańców i szajbusów, którzy poświęcą wszystko, co mają i co mogliby mieć, w imię ideałów. Nawet jeśli nie stać ich na luksusy, a są dobrymi lekarzami, to pacjenci nie pozwolą im z głodu umrzeć”.

 „Zostałabym szamanką – bycie lekarzem w dużej mierze to też czary”.

 „Studia medyczne dają prawie nieograniczone możliwości zawodowe. A że u nas kiepsko z kabzą? No cóż, pech tego pokolenia. Przejdzie!”.

 „A ja myślałam, że jestem nieliczna z tych nienormalnych osób, które jeszcze chcą być lekarzami. Jestem mile zaskoczona. I właśnie to jest piękne, że nie jestem sama…”.

Tak było jeszcze kilkanaście lat temu. A czy teraz żałujemy naszych wyborów z młodości? Czy gdybyśmy mogli cofnąć czas, wybralibyśmy jeszcze raz zawód lekarza? Czekam na Państwa listy pod adresem jkosiaty@esculap.pl 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum