17 grudnia 2018

W oparach absurdu

Punkt widzenia

Paweł Walewski

Nowy kuriozalny pomysł wpadła Justyna Socha, przywódczyni Stowarzyszenia „Stop NOP”, gdy nie udało jej się przeforsować w Sejmie projektu ustawy o dobrowolności szczepień. Początkowy entuzjazm, kiedy tzw. większość parlamentarna skierowała go do Komisji Zdrowia (a niektórzy lekarze posłowie nawet osobiście wsparli), przygasł tylko na chwilę. Zamiar likwidacji obowiązku podawania szczepionek trafił do kosza, ale już kilka dni po tym (niespodziewanym jak na współczesne standardy) zwycięstwie rozsądku Stowarzyszenie „Stop NOP” wezwało do powołania… alternatywnych izb lekarskich.

Pamiętam dobrze, jak lekarze ofiarnie walczyli o przywrócenie istnienia swojego samorządu. Potem, gdy już się odrodził, jak niektórzy domagali się zniesienia obowiązkowej przynależności i zwolnienia z płacenia składek. Ale nigdy jeszcze z pomysłem utworzenia nowych izb lekarskich nie występowała grupa pacjentów, którzy zgłaszają pretensje do powszechnie obowiązujących standardów medycznych i naukowych. Trzeba mieć tupet, by – występując z takim pomysłem – uzasadniać go koniecznością „przełamania monopolu samorządu lekarskiego, by dać większe uprawnienia lekarzom, a także chorym, w doborze terapii”.

Według pani Sochy i jej zwolenników przynależność do izb lekarskich powinna być dobrowolna, co jak rozumiem pozwoliłoby uniknąć odpowiedzialności zawodowej
w sytuacjach, gdy ktoś leczy po swojemu, niezgodnie ze standardami czy nawet wbrew Kodeksowi Etyki Lekarskiej. Nowy projekt „Stop NOP” miałby dawać też większy wybór chorym. „W sytuacji, gdy pacjent wolałby zacząć leczenie od mniej inwazyjnej terapii, lekarz musiałby się nad tą propozycją pochylić” – wyłuszczyła w jednym z wywiadów pani Socha, której nikt nie poinformował, że przymusu leczenia w naszym kraju już teraz nie ma i nie trzeba bronić garstki lekarzy szarlatanów, tworzyć dla nich osobny samorząd, wyłączony spod jurysdykcji obowiązującego prawa oraz Evidence Based Medicine.

Bardzo mi się podoba odwaga, z jaką władze OIL w Warszawie i Wielkopolskiej Izby Lekarskiej zaczęły występować przeciwko tumanieniu chorych. Nie przez bioenergoterapeutów ani znachorów, lecz przez osoby z dyplomem lekarskim, które oferują wymyślne kuracje niemające podstaw naukowych. Najwyższy czas posprzątać własne podwórko, bo jeśli będziemy przymykać oko na szerzenie zabobonów i guseł, pseudospecjaliści ze wsparciem medialnym amatorów mącicieli urosną w jeszcze większą siłę. Już dziś dorobili się fortun kosztem zdrowia naiwnych pacjentów. 

Autor jest publicystą „Polityki”.

Twitter: @Walewski_P

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum