21 kwietnia 2017

Eksperci od cudzego cierpienia

O tym się mówi

Krystyna Knypl

Koniec ludzkiego życia bywa połączony z cierpieniem nierzadko ponad siły człowieka. Dlaczego ludzie cierpią? – zastanawia się wiele osób. Rozważania filozofa na ten temat to najczęściej przewaga teoretycznych dywagacji nad osobistym spotkaniem z cierpieniem. Dla wzmocnienia swojej pozycji w dyskusji publicznej niektórzy komentatorzy, mimo braku osobistego kontaktu z cierpiącymi, lubią tytułować się ekspertami.

Lekarz praktyk widzi nieporównanie więcej cierpienia, ale czy przychodzi mu do głowy tytułować się ekspertem? Nie spotkałam się z sytuacją, aby któryś z kolegów lekarzy uważał się za „eksperta” od cudzego cierpienia. Nawet nie słyszałam o takim przypadku.

O co proszą ciężko chorzy?

Zagadnienie sensu cierpienia ma wymiar filozoficzny. Najmądrzejsza wypowiedź na ten temat, jaką słyszałam, to słowa mojego wieloletniego pacjenta, doktora prawa kanonicznego. Padły w jednej z wielu rozmów, jakie toczyliśmy, o sensie cierpienia, szczególnie cierpienia małych dzieci. Odpowiedź owego księdza brzmiała: sens cierpienia jest znany tylko Panu Bogu. Inaczej ujmując tę myśl, możemy powiedzieć, że sens cierpienia jest niemożliwy do poznania przez człowieka. Skłonna jestem podzielić ten pogląd, w istocie bowiem nie wiemy, czy nasze cierpienie ma sens, czy jest go pozbawione. Tym bardziej nie możemy wyrokować o sensie lub jego braku w przypadku cudzego cierpienia. W ciągu dziesięcioleci mojej praktyki lekarskiej nie spotkałam się nigdy z prośbą pacjenta o skrócenie jego cierpień. Chorzy proszą o leki znoszące cierpienie, ale to nie oznacza, że proszą o zakończenie życia. Od kilkunastu lat pacjenci w Szwajcarii, Niemczech, Belgii, Holandii, Kanadzie, Japonii mogą prosić o skrócenie życia przez eutanazję. Najszerszy zasięg mają regulacje prawne obowiązujące w Belgii, gdzie eutanazji mogą poddać się osoby niepełnoletnie, a także pacjenci dorośli z takimi schorzeniami jak depresja.

Co jest prawem?

Ponadczasowym i najdoskonalszym zbiorem praw, których człowiek powinien przestrzegać, ciągle pozostaje Dekalog. Jest zrozumiały dla każdego, zwięzły i obejmuje najważniejsze dziedziny życia. Szóste przykazanie mówi „Nie zabijaj” i nie ma w nim dopisku „chyba że ktoś cię o to poprosi”! Nie czyńmy więc zabijania bliźniego prawem człowieka! Współczesny świat wariuje na tysiąc sposobów. Jedne pomysły są śmieszne, inne żałosne, ale nazwanie eutanazji prawem i propagowanie poglądu, że prawo to mają realizować lekarze, jest groźnym niehumanitarnym pomysłem. Zapewne promotorzy eutanazji mają różne powody, aby ją propagować. Filozofowie – bo lubią sobie pofilozofować, ale w praktyce to już niech lekarze zajmą się realizowaniem ich chorych pomysłów. Politycy – bo lubią sobie popolitykować i, żeby zadowolić gusty swoich wyborców, tworzą dziwne przepisy prawne. Tymczasem dr François Damas, autor książki „Śmierć z wyboru”, jak donoszą jej reklamy w Internecie: „w zgodzie z prawem swojego kraju dokonuje eutanazji na żądanie ciężko chorych pacjentów”. Czy pacjenci dr. Damasa mówią: „Żądam pozbawienia mnie życia”? Trudno mi to sobie wyobrazić. Raczej przekaz ciężko chorych pacjentów brzmi: „Już nie mam siły dłużej cierpieć”. Nie jest to jednoznaczne z prośbą o eutanazję, lecz pozostaje prośbą o zlikwidowanie cierpienia metodami terapeutycznymi, a nie przez pozbawienie życia. W państwach, gdzie eutanazja jest dozwolona, istnieje de facto kuriozalna sytuacja „sumienia upaństwowionego”. Czym zaś jest sumienie? Jest naszym wewnętrznym mechanizmem etycznym. To może banalne spostrzeżenie, że wszystko co jest w nas, zarówno w postaci materialnej, jak i niematerialnej, stanowi wyłącznie naszą własność. Tak jak nie można upaństwowić niczyjego serca, płuca, nerek, tak nie można uczynić własnością państwową niczyjego sumienia. Argument zgodności postępowania z doraźnie tworzonym prawem nie ma żadnego znaczenia deontologicznego. A już doczepianie wyświechtanego słowa „empatia” do kontekstów związanych z eutanazją wskazuje na totalne pogubienie się promotorów zarówno książki, jak i idei w niej zawartej.

Życie niewarte życia?

W historii ludzkości jest wiele haniebnych zdarzeń związanych z traktowaniem ludzi chorych lub niepełnosprawnych. Postawa Spartan wobec noworodków urodzonych z wadami na szczęście nie znalazła naśladowców. Eutanazja instytucjonalna prowadzona w Trzeciej Rzeszy jest i zawsze będzie największą hańbą dla narodu niemieckiego, niezależnie od tego, jakimi sztuczkami PR będą się posługiwać współcześni politycy. Nie wszystko w medycynie jest, nie wszystko powinno być na żądanie polityków, „autorytetów”, „ekspertów” i innych wmawiających lekarzom, co powinni robić. Współczesne czasy stwarzają nieznane wcześniej olbrzymie możliwości propagowania wszelkich poglądów i pomysłów z uwagi na rewolucję informacyjną, jaką przyniósł Internet. Dostępność kanałów przekazu powoduje, że każda bzdura, podłość i małość niesie się szybko, daleko oraz zdobywa zwolenników. Słowa „ekspert” i „autorytet” pojawiają się w takich przekazach częściej niż znaki przestankowe. To znana metoda manipulowania ludźmi. Dobitną ocenę terminu „ekspert” podał swego czasu Niels Bohr, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki: „Ekspert to taki człowiek, który popełnił wszystkie możliwe błędy w bardzo wąskiej dziedzinie”. Nie możemy być propagatorami cudzych błędów. Jako lekarze także jesteśmy poddawani różnego rodzaju manipulacjom. Obszarem szczególnie podatnym na manipulowanie są nasze powinności. Wszyscy wszystko na ten temat wiedzą, tylko my jesteśmy gapowaci i nie rozumiemy, że każdemu należy się nie tylko gwiazdka z nieba, ale i każdy zabieg medyczny. Żeby nie było wątpliwości – nie należy się! Placówki ochrony zdrowia nie są miejscami, w których za odpowiednią opłatą można sobie zamówić dowolny rodzaj usługi z długiej listy, na której eutanazja jest jedną z pozycji. Lekarz nie jest nikomu potrzebny do opuszczenia tego świata. Recenzje książki „Śmierć z wyboru” F. Damasa, zamieszczone w Internecie oraz na łamach prasy, przywołują „ekspertów” krajowych i zagranicznych od eutanazji. Zgłaszam stanowczy sprzeciw! Nie istnieją tacy! Wszystkim tym „ekspertom” i „autorytetom” sugeruję roczną praktykę w charakterze wolontariuszy w hospicjum, odbywaną w milczeniu, bez prawa do indoktrynowania ludzi cierpiących pomysłami o eutanazji. Proszę grzecznie, acz stanowczo, aby wszelkiej maści „eksperci” nie dopisywali do katalogu lekarskich powinności pozbawiania życia innych ludzi.

Medycyna i nasze powołanie

Życie ludzkie jest bezcenne w każdej formie, a to niesie nadzieję, że nikt nam nie nakaże działań niezgodnych z przysięgą Hipokratesa, tak chętnie przez wszystkich cytowaną. Przypomnijmy więc, co mówi ten ponadczasowy tekst: „Nikomu, nawet na żądanie, nie podam śmiercionośnej trucizny ani nikomu nie będę jej doradzał”. Współczesny świat, z formami szybkiego i masowego przekazu informacji, stawia nas, lekarzy, wobec wielu dotychczas nieznanych wyzwań i dylematów. Konieczne jest zatem szerokie opracowanie naszego lekarskiego credo, przez które rozumiem zbiór usystematyzowanych poglądów i systemu wartości wyznawanych i realizowanych przez nas od wieków, zbiór wolny od wszelkich doraźnych nacisków politycznych, pseudoetycznych i biznesowych. Medycyna to nie jest jeszcze jedna zbłąkana teoria polityczna ani cudzy biznes, lecz nasze osobiste powołanie.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum