3 kwietnia 2012

Piwem, winem i wódką słynący…

Kraków bezapelacyjnie wysunął się na pierwsze miejsce w kraju pod względem liczby punktów sprzedaży alkoholu.
W centrum jeden punkt przypada na 60 mieszkańców, a w skali miasta – na 296. Na tym tle stolica jest dwa razy gorsza.
W Krakowie nawet odległość punktu sprzedaży od świątyni jest mniejsza (50 m) niż w innych częściach kraju, co niewątpliwie wynika z liczby kościołów. Indagowany w tej kwestii radny dr Jerzy Friediger, przewodniczący Komisji Zdrowia, nie bez racji odpowiedział reporterowi „Gazety Krakowskiej”, że administracyjne ograniczenia w dostępności do alkoholu nijak się mają do jego konsumpcji, czego świadectwem choćby Finlandia. Nie wiadomo zresztą, ile alkoholu wypijają w Krakowie tubylcy, a ile np. goszczący tu Finowie.
Kraków nie ma natomiast swego Bliklego, przez co w dorocznym rankingu na najlepszego cukiernika od pączków co roku zwycięża kto inny. Po pączki więc nie przyjeżdżają. Miejscem nieoczekiwanie frapującym stała się Biblioteka Jagiellońska, w której świetną ekspozycję „600 lat medycyny Krakowa” zastąpiła wystawa „Bibliotheca Medica prof. Janusza Skalskiego”. Wybitny kardiochirurg z Instytutu Pediatrii w Krakowie, organizator koncertów charytatywnych Wiedeńskich Filharmoników, zgromadził kolekcję zabytkowych instrumentów medycznych, rycin, a przede wszystkim ksiąg. Czegóż tam nie ma! Można podziwiać księgi mędrców starożytności – Claudiusa Galena i Arystotelesa, bodaj pierwsze wydanie drukiem z 1539 i 1548 r. ich prac w renesansowej Europie, „Apophthegmatum” z 1560 r. Erazma z Rotterdamu, „Zielnik” z 1613 r. Sereniusza, „Physiologiae peripateticae” z 1642 r. Johannisa Magiriego, „L`Anatomie…” z 1698 r. de Saint Hilairego, „Theatrum anatomicum” z 1716 r. Jacobi Mengetiego, „A system of surgery” z 1788 r. Benjamina Bella, podręcznik z 1804 r. Jędrzeja Śniadeckiego, a także rysunek Rembrandta z 1634 r. Pełne wyliczenie zajęłoby całą stronę. Dlatego chwała Profesorowi, że powierzył swoje skarby w depozyt „Jagiellonce”, bo podobnych nie ma nikt w Polsce, a może i w Europie.
Natomiast z kroniki wydarzeń bieżących, prócz relacji ze stomatologicznych targów Krakdent, na które przyjeżdża połowa właścicieli gabinetów ze Słowacji (w Polsce jest taniej), warto przeczytać bulwersującą informację z Collegium Medicum UJ. Oto likwidacja stażu podyplomowego „owocuje” zmniejszeniem (o 17 proc.) liczby kandydatów, których Uniwersytet Jagielloński przyjmie w lipcu na studia medyczne. W konsekwencji zmian sześcioletniego toku studiów, ich dopełnienia zajęciami klinicznymi, brakuje dla tych właśnie zajęć bazy klinicznej. Jeśli nie chcemy kształcić konowałów, a chcemy – o czym mówił na Nadzwyczajnym Zjeździe Lekarzy w Warszawie były premier Jerzy Buzek – utrzymać pozytywny wizerunek polskiego emigranta, ukształtowany za sprawą lekarzy wykształconych na wysokim poziomie, to na niektóre reformy, de facto fiskalne, nie możemy przystać. I Uniwersytet Jagielloński właśnie powiedział: stop!

Wasz Cyrulik z Rynku Głównego

Archiwum