28 lutego 2011

Rozterki Prezesa

Horror trwa. To realna ocena tego, co się dzieje. Kontraktowanie świadczeń zdrowotnych przez NFZ odbywa się w coraz gorszym i budzącym oburzenie stylu. Wiele podmiotów spośród tych, które do tej pory miały kontrakty – w tym roku ich nie uzyskało. To powoduje chaos wśród pracowników, a przede wszystkim – wśród coraz bardziej zagubionych pacjentów.
Kontraktowanie nocnej i świątecznej ambulatoryjnej pomocy lekarskiej w myśl nowych, genialnych zasad weszło na ekrany telewizyjne w postaci nowego dreszczowca straszącego głównie pacjentów, którzy będą musieli zacząć uprawiać turystykę zdrowotną, by zasięgnąć porady lekarskiej. Ale czego NFZ nie zrobi dla ukochanego społeczeństwa i kompromitacji rządu. Liczne stanowiska, protesty i apele wielu okręgowych rad lekarskich spływają po NFZ, jak przysłowiowa woda.
Na szczęście, rzeczowe dyskusje z Ministerstwem Zdrowia dotyczące ostatecznego kształtu pakietu ustaw zdrowotnych doprowadziły do uzgodnienia wielu punktów.
Pozostaje ich jeszcze kilka. Istnieje potrzeba, by lekarze i lekarze dentyści mogli zatrudniać innego lekarza w ramach własnej praktyki prywatnej i by, w zakresie odpowiedzialności za nieprawidłowo wypisywane recepty lub za kontakty z firmą farmaceutyczną, nie karać lekarza, jak pospolitego przestępcy, karą do 8 lat więzienia. Trudno w to uwierzyć, ale najwyższa zapłacona NFZ kara to 800 tys. zł (tak! osiemset tysięcy!). Panuje tu święta zasada monopolisty: dać jak najmniej, wymagać jak najwięcej, karać bezlitośnie i do bólu. Nie wiem, jak w demokratycznym kraju taki skandal może być tolerowany.
Rząd chyba nienawidzi własnej popularności, bo skutecznie ją traci. To przykre, ale liczyliśmy na coś zupełnie innego. Zwłaszcza pokolenie lekarzy, którzy przepracowali ponad 30 lat w zawodzie, nie widzi przed sobą poprawy, a za sobą równie licznego grona następców. Zastanawiają się, do czego dojdziemy za 5 czy 10 lat. W licznych rozmowach wykazują rozgoryczenie i żal. Wieczne niedofinansowanie sektora zdrowia rodzi frustrację, wieloletnie i utrzymujące się zadłużenie wielu placówek ochrony zdrowia, rozbudowana biurokracja wepchnięta w ręce lekarzy, rosnąca liczba pretensji i roszczeń finansowych ze strony pacjentów, przerzucanie odpowiedzialności bezpośrednio na lekarzy – tworzą w środowisku złą atmosferę, psują relacje międzyludzkie, przyczyniają się do nieustającej krytyki wobec izb lekarskich, przecież najczęściej bezradnych wobec tego, co się dzieje.

Mieczysław Szatanek

Archiwum