17 lutego 2007

Mniej jesienny wieczór

W Klubie Lekarza przy ul. Raszyńskiej 54 w Warszawie odbyło się kolejne spotkanie z cyklu „A teraz Praga”. Uczestniczyli w nim poeci – lekarze OIL w Warszawie – zgromadzeni przy Staromiejskim Domu Kultury
oraz prascy poeci. Podobne spotkania zainicjowane kilka lat temu przez SZPZLO Warszawa Praga-Północ, dzięki wsparciu Domu i Klubu Lekarza oraz Okręgowej Izby Lekarskiej, weszły już na stałe do kalendarza imprez klubu. W wieczorze poetycko-muzycznym wzięli udział autorzy tekstów poetyckich: Maria MAŚLIŃSKA,
Tomasz DROŃ, Aneta BOREWICZ, Michał KASPRZAK, Iza FILIPEK (śpiew). Muzykę do tekstów Marii ŻYWICKIEJ-
-LUCKNER skomponował i wykonał Michał MARSZALIK (gitara, śpiew).
MŻa

Nie podejmuję się zrecenzować poezji zaprezentowanej w Klubie Lekarza w pewien listopadowy wieczór. Zostawię to profesjonalistom, byli przecież obecni. Mnie urzekła atmosfera spotkania. Poeci, bardziej lub mniej śmiało czytający swoje wiersze, przerywane piosenkami śpiewanymi przez przyjaciół. Z drugiej strony stłoczeni słuchacze: szczęśliwcy – na krzesłach, dżentelmeni -stojący, a zdeterminowani – siedzący na podłodze. Mimo tłoku – wszyscy skupieni, każdy próbuje zrozumieć, wczuć się w rytm, uchwycić nastrój.
Poezja tego wymaga – ciszy i refleksji. Jest to dobry moment, by „z poziomu podłogi” przyjrzeć się przybyłym. Można ich podzielić na trzy grupy: stali bywalcy klubowych wieczorów, goście okolicznościowi i sympatycy, wręcz fanatycy występujących. Ci ostatni czekają tylko na moment, aby po skończonym występie wyściskać, wycałować, zarzucić komplementami i kwiatami. Brawa są znakiem, że rozpoczęła się część mniej oficjalna, ale w mojej ocenie wcale nie mniej ważna.
Rozmowy: stałego bywalca – z poetką, wdzięcznego pacjenta – z mężem lekarki, emerytki – z dawno niewidzianą koleżanką, kolegi – z byłą już żoną przyjaciela itd. Każdy kąt, stół, stolik, bar zamienia się w miejsce spotkania. Gwar rośnie. Okazuje się, że mamy sobie tyle do powiedzenia. I nagle odkrywam, że najważniejsze, co zrobili nasi poeci (oczywiście poza pięknymi wierszami), to właśnie to – spotkanie. Bo w nim jest dobro i ciepło bycia z drugim człowiekiem.

Miłośniczka poezji i zapewne od tego
wieczoru stała bywalczyni
Maria Świąder

Archiwum