11 lutego 2004

Odpowiedzialność zawodowa – Postępowanie lekarza jako odzwierciedlenie modelu postępowania karnego a wybrane zasady procesowe

Mimo licznych odrębności związanych ze specyfiką zawodu lekarza, a co za tym idzie – szczególnym charakterem odpowiedzialności dyscyplinarnej lekarza, postępowanie w przedmiocie odpowiedzialności zawodowej członków tej grupy zawodowej jest znacząco podobne do regulacji prawa powszechnego normujących odpowiedzialność karną obywatela za popełnienie przestępstwa.

Już sama ustawa z dnia 17 maja 1989 r. o izbach lekarskich (u.o.i.l.) w przepisie ust. 1 art. 57, znajdującym się w jej Rozdziale 6, zatytułowanym „Odpowiedzialność zawodowa”, wprowadza obowiązek odpowiedniego stosowania w sprawach nią nieuregulowanych norm kodeksu postępowania karnego. Na dodatek na mocy delegacji zawartej w ust. 2 art. 57 wydano rozporządzenie regulujące postępowanie dyscyplinarne wobec lekarzy w ramach ich korporacji zawodowej . Problemy w stosowaniu owego rozporządzenia sprowadzają się głównie do kwestii licznych, odrębnych unormowań procesowych, zupełnie niespójnych z przepisami k.p.k., co w tym momencie i wobec braku właściwych zapisów w u.o.i.l. narusza tę ustawę, a konkretnie normę art. 57 ust. 1 . Nie ulega bowiem najmniejszej wątpliwości, że przyznany kodeksowi postępowania karnego mocą u.o.i.l. prymat musi być przestrzegany. Podstawowe podobieństwa między odpowiedzialnością karną a odpowiedzialnością zawodową (zamiennie: dyscyplinarną, korporacyjną) lekarzy sprowadzają się do wspólnych zasad procesowych postępowania, przy czym zasady postępowania karnego zostały mocą delegacji ustawowej włączone w schemat postępowania dyscyplinarnego lekarzy wobec braku odrębnych unormowań u.o.i.l. Oczywiście przepisy k.p.k. muszą być stosowane „odpowiednio”, co w praktyce sprowadza się do różnic terminologicznych (mówimy np. nie o lekarzu podejrzanym, lecz o lekarzu; którego dotyczy postępowanie; nie o oskarżonym, lecz o obwinionym lekarzu; nie ma aktu oskarżenia, lecz wniosek o ukaranie itp.). Jednak zasady procesu karnego pozostają tożsame na gruncie postępowania w przedmiocie lekarskiej odpowiedzialności zawodowej. Zasady te zarazem rzutują bezpośrednio na tok czynności procesowych, dokonywanych przez organy samorządu lekarskiego właściwe w tych sprawach, co koresponduje z rodzajem wykorzystywanych przez nie źródeł i środków dowodowych. Zgodnie z zapisami ustawy i niesprzecznymi z nią w tej materii regulacjami rozporządzenia, prowadzenie postępowania dotyczącego stwierdzenia, czy doszło do uchybienia przepisom normującym wykonywanie zawodu lekarza bądź etyki lekarskiej (a jeśli tak, kto ponosi za to indywidualną odpowiedzialność), powierzono rzecznikom odpowiedzialności zawodowej: naczelnemu i okręgowym [NROZ, OROZ, skrótowo: r.o.z.], jako odpowiednikom organu prokuratorskiego, oraz sądom lekarskim: naczelnemu i okręgowym [NSL, OSL], jako odpowiednikom organów sądowego wymiaru sprawiedliwości na gruncie korporacyjnym . W miejscu tym istotne jest przybliżenie najistotniejszych zasad, jakimi rządzi się każdy proces karny, a w związku z tym postępowanie w przedmiocie odpowiedzialności dyscyplinarnej lekarzy w powiązaniu z procesowymi uprawnieniami i obowiązkami wyżej wskazanych instytucji oraz lekarza, któremu przedstawiono zarzut popełnienia przewinienia zawodowego.
Punkt wyjścia do rozważań stanowić będzie pytanie: jaki cel mają osiągnąć organy powołane do rozstrzygania spraw z zakresu odpowiedzialności zawodowej lekarzy? Fragmentaryczną odpowiedź zawiera treść §19 oraz ust. 1 §23, a także ust. 2 §34 i ust. 1 §35 rozporządzenia. Z zestawienia przepisów tych bowiem wynika, iż r.o.z., jeżeli dysponuje wiarygodną informacją o przewinieniu z zakresu lekarskiej odpowiedzialności zawodowej, wszczyna postępowanie wyjaśniające (§19). Powinien dążyć do szczegółowego wyjaśnienia sprawy, w związku z czym może przesłuchać lekarza, którego dotyczy postępowanie, świadków, biegłych, jak również przeprowadzić inne dowody (§23 ust. 1). Z kolei sąd lekarski ma – w sposób wszechstronny – zbadać wszystkie okoliczności sprawy. W tym celu może dopuszczać z urzędu wszelkie dowody, jeśli uzna, że są potrzebne do uzupełnienia materiału (ust. 2 §34); sąd ten może wzywać i przesłuchiwać świadków oraz biegłych (ust. 1 §35). Do tego dochodzą przepisy ust. 1 i 2 §2 rozporządzenia. Wynika z nich, że r.o.z. i sąd lekarski muszą badać i uwzględniać okoliczności przemawiające zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść lekarza, którego dotyczy postępowanie (odpowiednio: obwinionego lekarza). Powyższe przepisy nawiązują wprost do skodyfikowanej w k.p.k. naczelnej zasady procesowej polskiego modelu procesu karnego – zasady prawdy materialnej (zwanej też zasadą prawdy obiektywnej bądź zasadą prawdy). Otóż art. 2 §2 k.p.k. stanowi, iż podstawę wszelkich rozstrzygnięć powinny stanowić prawdziwe ustalenia faktyczne. Dopełnia to treść pkt 1 §1 art. 2 k.p.k. stanowiąca, że przepisy k.p.k. mają na celu takie ukształtowanie postępowania karnego, by sprawca przestępstwa został wykryty i pociągnięty do odpowiedzialności karnej, a osoba niewinna tej odpowiedzialności nie poniosła (to ostatnie zdanie kodeksu pięknie oddaje paremia: Tertium non datur). Wreszcie, art. 4 k.p.k. nakłada na organy prowadzące postępowanie karne obowiązek badania oraz uwzględniania okoliczności przemawiających zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść oskarżonego [odpowiednio w myśl art. 71 §3 k.p.k. – podejrzanego]. Zestawienie treści Rozdziału 6 u.o.i.l. i przepisów rozporządzenia z wyżej przytoczonymi przepisami k.p.k. daje podstawę do stwierdzenia, że również w postępowaniu w przedmiocie odpowiedzialności zawodowej lekarza jako naczelną zasadę procedowania prowadzących je organów należy wskazać zasadę prawdy materialnej. Innymi słowy – celem postępowania będzie zasadniczo odtworzenie stanu faktycznego w sprawie, tzn. rzeczywistego przebiegu zdarzenia, co do którego wszczęto postępowanie wyjaśniające, a ponadto, o ile złamano przepisy prawa powszechnego bądź wewnątrzkorporacyjnego (tu: KEL oraz wiążące uchwały samorządu), wskazanie konkretnej, winnej temu osoby. Nadrzędne w owym postępowaniu będzie niedopuszczenie do pochopnego postawienia osobom niewinnym zarzutu złamania stosownych norm, a ponadto obiektywne, tj. nietendencyjne prowadzenie procesu. Ten ostatni wymóg oznacza obowiązek przeprowadzania wszelkich dowodów – przemawiających zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść lekarza obwinionego (odpowiednio lekarza, którego dotyczy postępowanie). Tym samym ustawodawca nakazuje organom prowadzącym postępowanie -wykazywanie inicjatywy dowodowej, bowiem tylko ona pozwoli uniknąć tzw. omyłki sądowej. Każdy r.o.z. i sąd lekarski winny korzystać z uprawnienia, jakie przewiduje dla organu procesowego art. 167 k.p.k., dający możliwość, a w związku z zasadą prawdy – obowiązek dopuszczania w sprawie dowodów z urzędu. De lege lata wydaje się zatem, że użyty w §34 ust. 2 rozporządzenia zwrot: „jeśli uzna, że są potrzebne [wszelkie dowody] do uzupełnienia materiału”, jest niezręczny. Jeśli organ postępowania ma jakiekolwiek wątpliwości dotyczące sprawy konkretnego lekarza, to nawet w sytuacji, gdy dysponuje już przekonującymi dowodami co do winy bądź niewinności tego lekarza, nie może pozostawić owych wątpliwości bez wyjaśnienia. Niefortunnie ust. 2 §34 rozporządzenia, adresowany tylko do sądu lekarskiego, wspomina też o wszechstronnym zbadaniu wszystkich istotnych okoliczności sprawy, co może okazać się niebezpieczne w codziennej praktyce – choćby w sytuacji ujawnienia, na kanwie jakiejś sprawy dotyczącej konkretnego przewinienia zawodowego lekarza, okoliczności sprzyjających popełnianiu podobnych czynów. Przykładem niech będzie stwierdzenie braku stosownego nadzoru ze strony przełożonych. W takim przypadku dla stwierdzenia faktu zawinienia konkretnego lekarza i wniesienia przez r.o.z. wniosku o ukaranie – wspomniana okoliczność nie ma bezpośredniego znaczenia. Zaczyna odgrywać znaczącą rolę w postępowaniu sądowym, przy ocenie stopnia tegoż zawinienia, rzutującego na rodzaj i wysokość potencjalnej kary, a nadto na możliwość postawienia innego zarzutu osobie nieobjętej wszczętym postępowaniem dyscyplinarnym. Oczywiście zasada prawdy ma pierwszorzędne znaczenie dla etapu sądowego każdego postępowania. W minimalnym stopniu jest adresowana do organu oskarżycielskiego przenoszącego na sąd obowiązek stwierdzenia „historycznego” stanu rzeczy (choćby w aspekcie dyrektywy wykrycia sprawcy – tu: przewinienia zawodowego, którego wina może być stwierdzona dopiero prawomocnym orzeczeniem sądowym). Nie oznacza to, że organ ten jest zwolniony z obowiązku przestrzegania omawianej zasady. W wielu przypadkach bowiem, na gruncie odpowiedzialności zawodowej lekarza, wobec niestwierdzenia przewinienia zawodowego w działaniu lekarza, którego dotyczyła skarga, albo zaistnienia niedających się usunąć wątpliwości co do ustalenia stanu faktycznego sprawy, postępowanie będzie umorzone jeszcze przez r.o.z., po uprzednim zastosowaniu normy art. 4 k.p.k. oraz, w konsekwencji, normy art. 5 §2 k.p.k. De lege ferenda winno się tylko, tak jak ma to miejsce w k.p.k., umożliwić – stronom postępowania wyjaśniającego, bądź tam, gdzie go nie wszczęto [w sytuacji odmowy wszczęcia] – pokrzywdzonemu – złożenie, w każdym wypadku (wyjątek stanowi §26 ust. 4 rozporządzenia), zażalenia na postanowienie r.o.z. o umorzeniu (odmowie wszczęcia) postępowania wyjaśniającego do właściwego sądu lekarskiego w miejsce, jak dotychczas, NROZ. Wymieniony przepis art. 5 §2 k.p.k. to tzw. reguła in dubio pro reo, nakazująca wszelkie niedające się usunąć wątpliwości rozstrzygać na korzyść oskarżonego (w naszym przypadku lekarza, którego dotyczy postępowanie, bądź obwinionego lekarza ). Reguła ta wynika bezpośrednio z jednej z głównych zasad procesu karnego, skodyfikowanej w art. 5§1 k.p.k.: zasady domniemania niewinności, która oznacza obowiązek uznawania oskarżonego (tu: obwinionego lekarza) za niewinnego, dopóki wina jego nie zostanie udowodniona i stwierdzona prawomocnym wyrokiem (tu: orzeczeniem sądu lekarskiego) . Zasadzie tej nadano rangę normy konstytucyjnej (art. 42 ust. 3 Konstytucji RP). Tuż obok, bo w art. 6 k.p.k. – ustawodawca umieścił bardzo ważną zasadę: prawa do obrony (także mającą swój odpowiednik konstytucyjny – art. 42 ust. 2 Konstytucji RP). W doktrynie prawa niektórzy autorzy wyróżniają dwa ujęcia prawa do obrony: 1. obronę formalną, czyli prawo do korzystania z pomocy obrońcy; 2. „właściwe” prawo do obrony, zwane obroną materialną (umożliwia ona oskarżonemu [obwinionemu lekarzowi] korzystanie z dopuszczalnych uprawnień, zapewniających mu pełną obronę, niezależną od zewnętrznych wpływów – z prawa do: zapoznania się z treścią stawianego zarzutu, aktami sprawy, jawnej i ustnej rozprawy [w przypadku lekarzy jawnej wobec członków korporacji], składania wniosków dowodowych, minimum dwuinstancyjnego postępowania sądowego itd.). Na gruncie prawa medycznego zasada ta została w swoistej formie ujęta w art. 53 u.o.i.l. oraz w §15 ust. 1 rozporządzenia. Zgodnie z ww. przepisami obwiniony może wybrać sobie obrońców spośród lekarzy lub adwokatów. Ustawa nie wyznacza przy tym obwinionemu limitu obrońców, których może mieć jednocześnie, tak jak to czyni wobec oskarżonego k.p.k. w art. 77 (maksymalnie trzech). De lege lata należy jednak przyjąć, odpowiednio za k.p.k., iż trzech obrońców obwinionego będzie liczbą z jednej strony adekwatną do najbardziej skomplikowanego stanu faktycznego sprawy, z drugiej zaś strony zapewni wszystkim lekarzom potencjalną równość wobec prawa, niezależną od statusu materialnego (możliwość wyznaczenia obrońcy z urzędu sprowadza się do reprezentowania obwinionego przez 1 obrońcę). Mówiąc o swoistości ujęcia przez ustawę, chodzi mi o ciekawą – acz jak najbardziej słuszną w porównaniu z postępowaniem karnym – modyfikację, jaką jest możliwość wybrania przez obwinionego obrońcy spośród lekarzy. Takie uprawnienie, często wykorzystywane w praktyce, ma swoje wielkie walory; rzecz sprowadza się do znajomości przez obrońcę terminologii medycznej tudzież zrozumienia istoty sprawy związanej z wykonywanymi czynnościami o charakterze medycznym. Zupełnie inna bowiem będzie np. sytuacja dotycząca: zarzutu kierowania przez lekarza niestosownych wypowiedzi wobec pacjenta i zarzutu niewłaściwego zachowania się wobec kolegów po fachu (w drugim przypadku jako obrońca z powodzeniem może występować adwokat). Łączy się z tym zdolność obwinionego do nawiązania rzeczowego kontaktu bezpośredniego ze swym obrońcą oraz wypracowania właściwej taktyki procesowej. Wspomnijmy jeszcze o instytucji tzw. obrony obowiązkowej (nie mylić z tzw. przymusem adwokackim), która sprowadza się do obowiązku posiadania obrońcy przez oskarżonego (obwinionego lekarza). Na gruncie prawa medycznego dotyczy ona wyłącznie dwóch sytuacji: uzasadnionej wątpliwości co do stanu poczytalności lekarza, którego dotyczy postępowanie, oraz prowadzenia postępowania po śmierci tego lekarza (§15 ust. 3 pkt 1 i 2 rozporządzenia); wówczas obrońcę wyznacza z urzędu, bądź na wniosek r.o.z., właściwy sąd lekarski. Na marginesie zaznaczmy, że na mocy §15 ust. 4 rozporządzenia – właściwy sąd lekarski może także wyznaczyć obwinionemu lekarzowi obrońcę – na wniosek tego lekarza bądź z urzędu, w innych uzasadnionych wypadkach. Sformułowanie „inne uzasadnione wypadki” odnosić się będzie głównie do spraw o skomplikowanym charakterze lub o ogromnym ciężarze gatunkowym (np. przeprowadzenie zabiegu aborcji w sytuacji braku wskazań medycznych wobec kilkumiesięcznego płodu, połączone z okaleczeniem ciężarnej, czy eutanazja), gdzie faktyczna obecność obrońcy może stanowić gwarancję obiektywnego podejścia do niej organów prowadzących postępowanie dyscyplinarne. De lege lata należy tylko rozważyć kwestię natury technicznej: sposób wyznaczania obrońców z urzędu. Niewątpliwie muszą być nimi inni lekarze, ale oczywiste jest, że wykonywania takiej funkcji mogą podjąć się jedynie dobrowolnie. Może zatem stworzyć listę obrońców z urzędu? Dodatkowo – z podaniem specjalności danego lekarza, tak by np. w sprawie z zakresu ginekologii, w miarę możliwości, obrońcą była osoba mająca taką specjalizację. Moim zdaniem, nawet przy założeniu, iż właściwa izba lekarska porozumiałaby się z właściwą terytorialnie okręgową radą adwokacką co do sposobu wyznaczania adwokatów jako obrońców z urzędu, to – po pierwsze – łączyłoby się to ze znacznymi kosztami przedsięwzięcia (w przepisach brak stosownych wzmianek, choćby odesłania do norm regulujących podobną kwestię w postępowaniu karnym); po drugie zaś -pozbawiłoby obwinionego możliwości posiadania z urzędu obrońcy wykonującego zawód lekarza, a zatem obeznanego z terminologią medyczną. Realizację zasady w ujęciu obrony materialnej zapewniają takie przepisy rozporządzenia, jak: §22 ust. 1 (zaznajomienie lekarza z treścią stawianego zarzutu i przesłuchanie na tę okoliczność), §24 ust. 1 i 2 (umożliwienie lekarzowi złożenia wszystkich wyjaśnień, które uważa za istotne dla sprawy oraz prawo własnej inicjatywy dowodowej), §24 ust. 3 (zaznajomienie lekarza z całością akt sprawy po wydaniu postanowienia o jej zamknięciu), §5 ust. 1 (jawność rozprawy dla członków samorządu lekarskiego), §36 ust.1 (ustność rozprawy), §46 ust. 1 (prawo odwołania od orzeczenia sądu I instancji). Nie ulega natomiast wątpliwości, że tak jak lekarza, którego dotyczy postępowanie, przy pierwszym przesłuchaniu należy pouczyć o obowiązkach procesowych (podania adresu do korespondencji, stawiennictwa na wezwanie itd.) – tak, z drugiej strony, należy go pouczyć o podstawowych uprawnieniach związanych z obroną, zwłaszcza możliwości (bądź żądania) ustanowienia obrońcy z urzędu .
Na koniec trzeba wspomnieć o zasadzie swobodnej oceny dowodów, uregulowanej w art. 7 k.p.k. Uprawnia ona organy procesowe do kształtowania swego przekonania [w zakresie dokonywanych ustaleń faktycznych] na podstawie wszystkich przeprowadzonych dowodów, ocenianych swobodnie, z uwzględnieniem zasad prawidłowego rozumowania oraz wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego. Jest bezpośrednio związana z zasadą prawdy materialnej i dlatego ma priorytetowe znaczenie w toku rozprawy sądowej. Obejmuje jednak także czynności dokonywane przez prowadzącego postępowanie przygotowawcze (tu: wyjaśniające wobec lekarza). Tymczasem w lekarskim postępowaniu dyscyplinarnym rozporządzenie niesłusznie wiąże tę zasadę wyłącznie z sądem lekarskim (§2 ust. 2), zresztą traktując ją w formie bardzo szczątkowej, z pominięciem wymogów: prawidłowego rozumowania oraz uwzględniania wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego, co akurat w środowisku medycznym ma fundamentalne znaczenie. Najważniejsze jest jednak to, że ustawa, a tym bardziej rozporządzenie, nie tworzą urzędowego „katalogu” uznawanych dowodów, a tym bardziej ich nie stopniują. Każdy dowód – czy to treść zeznań świadka, czy wyjaśnień obwinionego lekarza, czy wreszcie zapis dokumentacji medycznej, włącznie ze zdjęciami rtg oraz treść opinii biegłego – jest na gruncie omawianych procedur równouprawniony. Nie oznacza to jednak, iż ma taką samą wartość dowodową; wartość tę, przy zastosowaniu zasady swobodnej oceny dowodów, ustala organ procesowy. Musi on wszakże pamiętać o potrzebie kierowania się dyrektywami art. 7 k.p.k., a motywy podjętej decyzji merytorycznej podlegającej zaskarżeniu winien zawsze rzetelnie uzasadnić. Przykładowo – orzeczenie sądu lekarskiego, zwłaszcza zapadłe w I instancji, jako podlegające zaskarżeniu, musi każdorazowo zawierać uzasadnienie sporządzane z urzędu – §44 ust. 1 rozporządzenia i §43 ust. 1 pkt 6 w zw. z §53 rozporządzenia co do orzeczeń sądu II instancji; podobnie integralną część wszystkich zaskarżalnych postanowień r.o.z. stanowią ich uzasadnienia – por. §20 ust. 2-4 i §26 ust. 2-4 rozporządzenia.
Konstrukcja postępowania w przedmiocie odpowiedzialności zawodowej lekarza to nie do końca doskonała kopia modelu procesu karnego. Jednak i w tym przypadku prawidłowość dokonywanych czynności zależy tylko i wyłącznie od aktywności podmiotów uczestniczących w postępowaniu, od ich dobrej woli i zrozumienia celu postępowania, z reguły odmiennie pojmowanego przez jego uczestników. Oba rodzaje postępowań scala jedność zasad procesowych.

Tomasz Malinowski
Autor jest sędzią karnistą

Rys. Stefan Welbel

Archiwum