5 października 2020

Nie lekceważmy grypy!

O szczepieniu na grypę w czasach koronawirusa, postawie lekarzy wobec szczepień, a także szczepionkowych mitach mówi dr n. med. Ewa Duszczyk, specjalista pediatrii, wieloletni pracownik Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie, w rozmowie z Anettą Chęcińską.

Dotąd Polacy niechętnie szczepili się przeciw grypie. Czy pandemia koronawirusa zmieni nasze podejście do tej formy profilaktyki?

Grypa w Polsce jest chorobą lekceważoną. Czasami mówi się o niej lekko: „grypka”. Jeżeli nasi pacjenci dowiadują się z rodzimych statystyk, że na grypę chorują 4 mln ludzi, a zgonów jest od 100 do 200, uważają, że to niegroźne schorzenie. Tymczasem trzeba przypomnieć, że pacjenci umierają z powodu powikłań pogrypowych (np. zapalenia płuc albo zapalenia mięśnia sercowego). W takim przypadku w karcie zgonu są wpisane choroby, które były bezpośrednią przyczyną śmierci, a nie grypa. Rocznie w sezonie grypowym na świecie choruje łącznie 10 proc. populacji dorosłych i aż 30 proc. populacji dzieci i młodzieży. Dzieci są roznosicielami wirusa grypy. Z doświadczenia zawodowego oraz rodzinnego wiem, że to groźna choroba, a jej powikłania są niebezpieczne. Szczepię się przeciw grypie od około 30 lat. Szczepiłam również moich rodziców, dzięki czemu przedłużyłam im życie przynajmniej o 10–15 lat. Mój ojciec po grypie przechodził ciężkie zapalenia płuc, ale odkąd zaczął się szczepić, powikłania przestały się pojawiać. Szczepienia przeciw grypie w tym roku cieszą się większym zainteresowaniem z uwagi na wirusa SARS-CoV-2 i chorobę, którą wywołuje, czyli COVID-19, ponieważ w sezonie grypowym może dochodzić do współzakażeń, czyli zakażeń oboma wirusami jednocześnie.

Kiedy najlepiej się zaszczepić i czy powinniśmy się obawiać, że szczepionek zabraknie?

Najwięcej zachorowań na grypę notujemy od stycznia do marca. Dobrze, by osoby w wieku senioralnym, szczególnie cierpiące na choroby przewlekłe, zaszczepiły się wcześniej, czyli we wrześniu, październiku, listopadzie. Wiadomo, że szczepionki trafią przede wszystkim do krajów, w których tzw. wyszczepialność jest wysoka. Jeżeli w Polsce średnio do tej pory szczepionkę przeciw grypie przyjmowało około 4 proc. populacji dorosłych, a dzieci chyba poniżej 1 proc., to nie jesteśmy dla producentów obiecującym rynkiem zbytu. Niemniej jednak szczepionki są zamówione, tyle że warto zainteresować się nimi wcześniej. W aptece, w której się zaopatruję, ich pierwsza dostawa rozeszła się w tym roku na pniu.

Kto powinien skorzystać ze szczepienia w pierwszej kolejności?

Nie każdy jest tak samo narażony na ciężkie powikłania grypy. Są pacjenci tzw. podwyższonego ryzyka, np. bardzo małe dzieci, których nie można jeszcze zaszczepić, albo seniorzy, czyli osoby powyżej 65 lat. Znacznie ciężej chorują na grypę ci, którzy mają już inne choroby, np. cukrzycę, choroby układu krążenia, układu oddechowego, a przede wszystkim kobiety w ciąży. Światowa Organizacja Zdrowia zwraca uwagę, że umieralność z powodu grypy jest najwyższa w grupie kobiet w ciąży, dorosłych chorych przewlekle, ludzi bardzo otyłych i dzieci z przewlekłymi chorobami układu nerwowego i zaburzeniami rozwoju. WHO zaleca szczepienie przeciw grypie kobietom na każdym etapie ciąży, dzieciom od 6. miesiąca życia do 5. roku, osobom mającym więcej niż 65 lat i należącym do grup podwyższonego ryzyka oraz pracownikom ochrony zdrowia. Szczepionki przeciw grypie mają w Polsce status zalecanych, tzn. są pełnopłatne, a refundowane w całości lub części tylko w niektórych przypadkach.

Aspekt finansowy ma dla wielu osób znaczenie i wpływa na decyzję o szczepieniu. Kto skorzysta z refundacji w tym roku?

Dla osób powyżej 75 lat szczepionki są bezpłatne. Refundacja 50 proc. obejmie dorosłych do 65. roku życia z chorobami kardiologicznymi, układu oddechowego, metabolicznymi i po transplantacji narządu, a także kobiety w ciąży, dorosłych w przedziale 65–75 lat oraz dzieci w wieku 3–5 lat (w przypadku szczepionki donosowej). Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało również bezpłatne szczepienia dla personelu medycznego mającego bezpośredni kontakt z pacjentami.

Dzieci nierzadko boją się kłucia. Szczepionka donosowa to ułatwienie szczepienia?

Od ubiegłego roku nowością w Polsce jest szczepionka podawana nie w iniekcji, ale właśnie donosowo. Zawiera żywe osłabione wirusy i jest przeznaczona dla dzieci zdrowych – została zarejestrowana do stosowania od ukończenia przez dziecko 2 lat, czyli od 3. do 18. roku życia. Natomiast szczepionki nieżywe są stosowane u dzieci od ukończenia 6. miesiąca życia i mogą być podawane dzieciom z problemami zdrowotnymi. Ale pacjenci boją się nie tylko ukłucia. Wciąż mierzymy się z mitami na temat szczepień, np.: „Szczepienie jest gorsze niż sama choroba” (mnie od tego twierdzenia włosy na głowie się jeżą) albo „Zaszczepiłem się i zachorowałem niemal od razu”. Cóż, po każdym szczepieniu może pojawić się odczyn niepożądany. U części pacjentów występuje miejscowo (ból, zaczerwienienie, obrzęk) i po 2, 3 dniach ustępuje. Natomiast może się zdarzyć, że pacjent, który się szczepi w sezonie grypowym, akurat napotkał wirusa grypy, zanim zdążył wytworzyć odporność.

Kolejny mit: „Szczepionka osłabia siły odpornościowe organizmu”. Odwrotnie – mobilizuje układ odpornościowy do pracy, a osoby, które od lat się szczepią przeciw grypie, naprawdę rzadziej chorują. Wiadomo, że w sezonie jesienno-zimowym krążą różne wirusy, od wirusów przeziębienia do wirusów grypy. Szczepionka chroni tylko przed wirusem grypy, ale pacjenci o tym nie wiedzą. Obecnie stosowane szczepionki są 4-walentne, czyli zawierają dwa wirusy grypy typu A i dwa typu B, czyli po jednym z linii Victoria i Yamagata. Ich skład jest rokrocznie aktualizowany.

Bezpośredni kontakt z lekarzem w czasie epidemii bywa utrudniony. Jak poradzić sobie z kwalifikacją do szczepienia w ramach teleporady?

Zasady realizacji szczepień w dobie COVID-19 zostały bardzo dobrze określone przez Polskie Towarzystwo Pediatryczne i przez krajowego konsultanta ds. pediatrii. Teleporada ma nam służyć do zebrania wywiadu, spytania o uczulenia, reakcje na inne szczepienia, ewentualne niepożądane odczyny, natomiast obowiązuje nas kwalifikacja medyczna, czyli zbadanie pacjenta. Pacjentów umawiać należy na konkretną godzinę, żeby się nie spotykali. Wywiad mamy już zebrany, w związku z tym wizyta nie zajmuje wiele czasu – tylko badanie
i szczepienie. Bardzo istotne jest, żeby pacjent zaraz po szczepieniu nie wychodził z poradni, miał zapewnione miejsce, gdzie może 15–20 minut poczekać. Obserwujemy w tym czasie, czy nie wystąpił szybki odczyn i reakcja poszczepienna. Wydaje mi się, że podobne zasady postępowania powinny być stosowane w odniesieniu do dorosłych.

Czy pacjenci oczekują dobrego przykładu od lekarzy? Pytają, czy personel medyczny jest zaszczepiony?

Lekarz musi dać przykład. Pacjenci nierzadko podkreślają, że lekarze mówią im o szczepieniach, ale sami się nie szczepią. Jeżeli my zasiejemy jakąkolwiek wątpliwość odnośnie do szczepień, jeżeli pacjent usłyszy od nas „niby można się zaszczepić, ale…”, przestajemy być wiarygodni. Dlatego, gdy pacjent mnie pyta, czy się zaszczepiłam, odpowiadam: TAK. Ogólnopolski Program Zwalczania Grypy, którym kieruje prof. Adam Antczak, mobilizuje lekarzy, pielęgniarki, położne, salowe do poddawania się szczepieniom, m.in. po to, by nie odpowiadali za zakażenie pacjentów.

Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie zachęca lekarzy do szczepienia się przeciwko grypie w ramach akcji „Szczepimy – chronimy”.

Takie działania są bardzo ważne. Popieram je w pełni. Szczepienia są wielkim osiągnięciem medycyny, dzięki nim wielu chorób zakaźnych już nie spotykamy. Musimy również pamiętać, że grypa, tak jak wiele chorób zakaźnych, jest nieprzewidywalna. Nie wiemy, czy w danym sezonie uderzy z wielką mocą, czy będzie dla nas łaskawsza, odnotujemy mniej zachorowań i okażą się łagodniejsze. Szczepienie, jeżeli nie zapobiegnie grypie, to zdecydowanie złagodzi jej przebieg.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum