13 sierpnia 2013

Pamięć o powstańczej służbie sanitarnej

„Często zapominamy, że Powstanie Warszawskie to nie tylko heroizm walki żołnierzy. To również heroizm pracy olbrzymiego zaplecza zorganizowanego na miarę talentu i charakteru ludzi, których zgromadziła okupacyjna Warszawa. Więź społeczna, jaka łączyła mieszkańców ówczesnej stolicy, jest to fenomen warty upamiętnienia. Wszak Powstanie miało trwać tylko tydzień…” („Szpitale powstańczej Warszawy” Marii Wiśniewskiej i Małgorzaty Sikorskiej). Wśród tych ludzi z heroicznymi charakterami w walczącej i ginącej stolicy znaleźli się liczni lekarze i sanitariuszki, tworzący wielką gromadę powstańczej służby sanitarnej.

Wysiłek powstańczej służby sanitarnej upamiętnia, choć z pewnością nie oddaje w pełni, ekspozycja w Muzeum Powstania Warszawskiego. Zgromadzono na niej eksponaty – narzędzia medyczne z powstańczych szpitali, opaski sanitariuszek i lekarzy, należące do konkretnych osób – te, które nie uległy zniszczeniu podczas zagłady miasta, a potem w ciągu lat poniewierki, gdy nie było właściwego miejsca do ich przechowania. Uzupełniające je zdjęcia obrazują dramatyzm pracy lekarzy w czasie działań wojennych.
W sumie jednak niewiele materialnych pamiątek pozostało po tak ogromnym przedsięwzięciu, jakim była opieka medyczna nad tysiącami ludzi rannych i chorych w czasie tych 63 dni Powstania. Podobnie jak w całym muzeum, tak i na antresoli, gdzie znajdują się eksponaty związane ze służbą sanitarną, największe wrażenie robi aranżacja wnętrz, efekty nie tylko wizualne, ale i dźwiękowe.
Powstańcza służba zdrowia była potężną organizacją. Tylko sanitariuszek w szeregach podziemnej armii było około 3 tys. (pięć w każdym oddziale liniowym). W wykazach lekarzy biorących udział w Powstaniu – z oczywistych względów niepełnych – można doliczyć się ponad 500 medyków (nie tylko lekarzy, ale i felczerów, studentów medycyny). Ich wysiłki wspomagały pielęgniarki, instrumentariuszki, farmaceuci. Ofiarnie pracowały siostry zakonne z kilku zgromadzeń. Po wybuchu Powstania do pracy w szpitalach i punktach sanitarnych zgłosiło się wielu cywilów. Punktów tych były setki, tworzono je przy każdym ognisku oporu. Przed Powstaniem w szpitalach miejskich było około 4-4,5 tys. łóżek. Potem powstawały, stosownie do potrzeb i możliwości, szpitale polowe. Niszczone, bombardowane w jednym miejscu, przenosiły się wraz z rannymi – w następne. Dziesiątki takich szpitali i szpitalików działało do ostatnich dni walki. Szacuje się, że w czasie Powstania hospitalizowano około 10 tys. rannych i chorych, a kilkunastu tysiącom udzielono pomocy. Walki powstańcze toczyły się w rozproszeniu, w kilku dzielnicach, między którymi łączność była utrudniona, a często nawet przerwana. Podobnie było z pracą służby sanitarnej. Mimo pierwotnych założeń, nie stanowiła jednolitego zespołu. W każdej dzielnicy była odrębną, samowystarczalną jednostką.
Równie wielkie jak organizacja były zadania postawione przez służbą zdrowia w tamtym momencie. O tym, jak heroicznie je wypełniała, napisano setki stron…
Powstanie Warszawskie, choć przez wiele lat PRL pomijane milczeniem, doczekało się wnikliwych badań naukowych, wielu cennych opracowań. Poświęcona mu literatura jest bardzo obszerna. A jednak jeszcze nie wszystko o nim powiedziano. Dlatego Muzeum Powstania Warszawskiego nie tylko przygotowało ekspozycję przeznaczoną dla zwiedzających, ale także zajmuje się gromadzeniem dokumentacji. W Archiwum Historii Mówionej zbierane są relacje i wspomnienia uczestników walk, a także cywilnych mieszkańców stolicy. Wypowiedzi te zaczęto zbierać i dokumentować dopiero stosunkowo niedawno, wielu świadków tamtych dni już odeszło (na szczęście wspomnienia niektórych, w tym lekarzy, utrwalono wcześniej i można je znaleźć w archiwach). W muzeum udało się do tej pory zgromadzić około 300 biogramów – relacji żołnierzy AK, harcerzy z Szarych Szeregów, osób pracujących w służbach pomocniczych, cywilów. Są wśród nich także wspomnienia sanitariuszek.
Można w nich znaleźć powstańczą codzienność, zdarzenia tragiczne, a jednak tak częste i powszednie, że opisywane bez wzruszeń. Opowiada Danuta Bieńko-Olbrych, ps. Danusia (wtedy 17-letnia), z pułku Baszta działającego na Mokotowie:
– Na punkcie sanitarnym zbierałyśmy rannych powstańców. Zdarzyło się, że na Dworkowej Niemcy wyprowadzili z domów mieszkańców i tam ich rozstrzelali. Jak szli po schodach, tak Niemcy do nich strzelali. Przyszli po nas Niemcy i trzeba było uprzątnąć zabitych. Trzeba było ich pochować na tym terenie.
Później, gdy Niemcy bardziej zagłębili się w nasze, powstańcze tereny, trzeba było rannych przenieść do szpitala elżbietanek. Z tego punktu sanitarnego wszystkich rannych powstańców ewakuowałyśmy tam stopniowo […] Kiedy szpital sióstr elżbietanek został zbombardowany, trzeba było przenieść tych, którzy jeszcze ocaleli, na mniejsze punkty sanitarne. […] Znosiłyśmy rannych. Był wypadek, gdzie koleżanki były ranne w alei Niepodległości i my z siostrą czołgałyśmy się tam po nie, był ostrzał z Kazimierzowskiej. Nie można było się do nich dostać i niestety zmarły z wykrwawienia.

Krystyna Bielewicz, ps. Kryśka (lat 16), z batalionu „Kiliński” walczącego na Starówce, na pytanie: – Na czym polegał pani udział w Powstaniu? odpowiada: – Byłam w piwnicach, przy rannych. Pytanie: – Proszę opowiedzieć jakiś dzień powstańczy, jak przebiegał? Odpowiedź: – Normalnie. Koledzy znosili rannych, robiłam opatrunki i siedziałam z nimi w piwnicy.
Tak, w piwnicy Wytwórni Papierów Wartościowych „Kryśka” spędziła tydzień. Potem była ewakuacja kanałami na pl. Wilsona, na Żoliborz:
– Z pl. Krasińskich żeśmy wchodzili z rannymi, a że było blisko wytwórni, to parę razy brało się rannych. Chłopaki czekali nad kanałem, zabierali i wchodzili z rannymi do kanału. Na pl. Wilsona odbierali nas koledzy z „Żywiciela”.
I jeszcze fragment wspomnień Mieczysławy Buczkówny-Jastrun, ps. Wisłocka (lat 20), która uczestniczyła w walkach na Powiślu:
– Nagle, w godzinach popołudniowych, wybuchło Powstanie. Było dość tragicznie, dlatego, że pierwsze siostry urszulanki, które z noszami wybiegły po rannych na ul. Wiślanej (to jest ulica między Dobrą a uniwersytetem) zostały ostrzelane przez oddziały niemiecki. Dwie zginęły na miejscu, trzecia (siostra Płaska, psycholog) ranna poważnie. Pierwszy wstrząs, Niemcy nie szanują nawet chorągwi Czerwonego Krzyża. […] Po dość gorączkowym początku, właściwie entuzjastycznym – zaczęto przynosić rannych do szpitala zorganizowanego przez siostry.

Wiele podobnych relacji można znaleźć w Archiwum Historii Mówionej (http://ahm.1944.pl).

Staraniem Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego, Okręgowej Izby Lekarskiej oraz Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Warszawie ufundowano w 2006 r. pomnik Żołnierzy Służb Sanitarnych Poległych w Powstaniu Warszawskim, który znajduje się w Parku Wolności, obok muzeum.

Archiwum