25 lutego 2022

#Sprawdzam. Testowanie: bez game changera

97. miejsce w świecie pod względem intensywności testowania po dwóch latach pandemii. Jedno z ostatnich w Europie, ostatnie w Unii Europejskiej. Tylko przez kilkanaście dni, w szczycie piątej fali, Polska wykonywała średnio ponad 3,5 testu dziennie w przeliczeniu na 1 tys. mieszkańców.

Małgorzata Solecka

Nasz najlepszy wynik – średnia siedmiodniowa 4,1 – wypada bardzo blado nie tylko na tle Austrii (w szczycie blisko 90, od wielu tygodni – ponad 60) czy Danii (w szczycie ponad 40, od dłuższego czasu – powyżej 25), ale również Włoch, Francji, Grecji i Wielkiej Brytanii.

Przez moment dosłownie wydawało się, że decydenci z testów zrobią główne narzędzie walki z piątą falą, przesuwając punkt ciężkości z akcji szczepień na powszechne testowanie. Temu miał służyć lex Hoc (projekt, który w finalnym stadium miał pozwolić pracodawcom na wysyłanie pracowników na testy). Zagwarantowano nawet miliard złotych na pokrycie kosztów tej operacji. Projekt, zgłoszony przez posła Czesława Hoca (PiS) z woli prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, wylądował jednak w koszu, podobnie jak jego jeszcze bardziej urągający logice i zasadom legislacji następca, czyli lex Kaczyński, który również dotyczył, przynajmniej w pewnym zakresie, testowania.

Gdy 21 stycznia premier Mateusz Morawiecki zapowiadał, że każdy będzie mógł za darmo przetestować się w niemal każdej aptece, wchodząc do niej z ulicy, mało kto mu uwierzył. I słusznie, bo kiedy ostatecznie tydzień później rozpoczęła się realizacja programu testowania w aptekach, przystąpiło do niego kilkadziesiąt placówek z niemal 13 tys. działających w Polsce. Różnica między zapowiedziami a rzeczywistością była więc widoczna gołym okiem. I choć rzecznicy prasowi oddziałów NFZ otrzymali służbowe polecenie zalania Twittera zdjęciami wykonujących testy aptek (kto nie wierzy, może łatwo sprawdzić), co miało wywołać wrażenie sukcesu (ach, ten PR!), kołdra okazała się zbyt krótka. Minęły trzy tygodnie i resort zdrowia przygotował rozporządzenie rozluźniające warunki, jakie musi spełniać apteka, by przystąpić do programu. „Projektowane rozporządzenie ma na celu zwiększenie skali zainteresowania podmiotów prowadzących apteki ogólnodostępne przeprowadzaniem w tych aptekach badań diagnostycznych w kierunku SARS-CoV-2. Problemem wymagającym rozwiązania jest bowiem mniejsza, niż pierwotnie zakładano, liczba tych podmiotów oraz tempo jej wzrostu” – przyznaje ministerstwo w ocenie skutków regulacji.

Łatwiejsze do spełnienia warunki lokalowe (chodzi m.in. o pozwolenie na przeprowadzanie testów w izbie ekspedycyjnej apteki ogólnodostępnej; obecne przepisy umożliwiają przeprowadzanie ww. badań jedynie w wydzielonej przestrzeni tej izby, stanowiącej pokój opieki farmaceutycznej, a nie w izbie samej w sobie oraz w komorze przyjęć apteki) mogą, ale wcale nie muszą zwiększyć zainteresowanie farmaceutów. Czy jednak wpłyną na zainteresowanie potencjalnych kandydatów do testowania?

Polacy, jak się wydaje, znaleźli sposób na obejście systemu testowania. Testują się na własną rękę, o czym świadczą dane dotyczące sprzedaży testów antygenowych w aptekach i sieciach handlowych. W połowie lutego dr Aneta Afelt (Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego) szacowała, że poza oficjalnym systemem wykonywanych jest 42 proc. testów. Z kolei na początku lutego Łukasz Pietrzak, farmaceuta analizujący dane dotyczące pandemii, jeden z wykładowców webinariów covidowych, organizowanych przez dr. Pawła Grzesiowskiego od początku pandemii, obliczał, że w styczniu oficjalnie wykonano i zaraportowano ponad 3,3 mln testów, a w tym samym czasie apteki sprzedały ponad 2,4 mln testów antygenowych. Te dane nie uwzględniały informacji z sieci handlowych, które również informowały o gwałtownym wzroście sprzedaży testów wykorzystywanych na własny użytek.

O tym, że pacjenci testują się poza systemem, informowali już w styczniu lekarze POZ, do których część osób zgłaszała się już z rozwiniętym COVID-19. Dlaczego unikamy – jako społeczeństwo – testowania? Jedną z przyczyn niewątpliwie były zmienione dopiero w połowie lutego nieczytelne, niespójne i nielogiczne zasady izolacji i kwarantanny (np. domowników osoby zakażonej wpychały one w wielodniowe odosobnienie, które nie miało żadnego uzasadnienia epidemicznego). Polska nie wypracowała też żadnych rozwiązań systemowych, które uczyniłyby z testowania narzędzie ograniczania rozprzestrzeniania się wirusa.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum