21 marca 2004

Język nasz giętki – Czy leczymy chorobę?

„W Gazecie Wyborczej z 22 grudnia 2003 r. ukazał się tekst Elżbiety Cichockiej „Razy na chorych”, a w nim zdanie: „W przyszłym roku szpital będzie dostawał pieniądze za wykonane choremu badania i leczenie jednej choroby. „Czy zwrot „leczenie jednej choroby” jest poprawny? Czy zgodnie z normami języka polskiego leczy się choroby, czy raczej chorych z poszczególnych chorób? Czy lekarz leczy chorego, czy może raczej, jakby z tego wynikało, chorobę?”.

Piotr Mulder-Nieckowski.jpg

Pytania te zadał co prawda doktor, ale matematyki. Jeśli wykształcona osoba nie daje sobie rady z takim problemem, to może to znaczyć, że ogół społeczeństwa niewiele wie o specyfice naszego zawodu. Misja lekarza wciąż wydaje się tajemna, a intelektualny dostęp do niej sprawia trudności. Na początku stycznia 2004 r. szanowny premier RP i wielebny minister zdrowia raczyli wykorzystać rozciągliwość pojęcia „etyka lekarska” i wciągnęli w jego zakres obowiązki państwa wobec lekarzy. Powiedzieli mianowicie, że lekarze rodzinni, nie zgadzając się na warunki dyktowane przez NFZ, popełnili wykroczenie przeciwko etyce lekarskiej. Nic bardziej kłamliwego, premier i minister o tym wiedzą, a działali świadomie, bo społeczeństwo, do którego się zwracali, nie ma o tym pojęcia. Trafili w dziesiątkę, publiczność uwierzyła.
Wobec tego my powinniśmy umieć na to odpowiadać. Także na pytania, jakie zadał nasz matematyk. O red. Cichockiej da się powiedzieć, że użyła języka urzędniczego, w którym wyrażenie „leczenie jednej choroby” jest w jakiś sposób uzasadnione. No bo jak inaczej określić „handlową jednostkę pracy lekarza lub szpitala”? W ekonomii medycznej występują różne obco brzmiące terminy (osobodzień, koszt jednego łóżka itp.), mieszczą się jednak w języku środowiskowym i w nim są na miejscu. Ale tylko w nim. W prasie ogólnej użyłbym raczej określeń opisowych.
Pozostałe zwroty są moim zdaniem także poprawne, ale co innego znaczą i należą do różnych obszarów znaczeniowych.
„Leczymy chorobę” wtedy, kiedy mamy na myśli tylko określone zjawisko patologiczne, tzn. kiedy nie uwzględniamy osoby chorego. Jest to skrót myślowy, odpowiednik zwrotu „leczyć chorego”, najczęściej używany w podręcznikach lekarskich.
„Leczymy chorego”, kiedy mamy na myśli niezdrowego człowieka jako osobę, która nie tylko ma chorobę albo wadę, ale która z tego powodu cierpi. Zwrot „leczyć chorego” nie określa, czy chodzi o jedną chorobę, czy o wiele, ani czy w ogóle chodzi o choroby. Może to być tylko stan złego samopoczucia: obniżony nastrój, niska samoocena, nałóg, dokuczliwy nawyk, niedożywienie itd.
„Leczymy kogoś z choroby”, kiedy mamy na myśli i konkretny stan patologiczny, i dobro osoby, zwykle wtedy, gdy podchodzimy do zagadnienia z dystansem, jaki zachowuje dobry lekarz, tj. fachowiec współczujący.
W pokoju lekarskim mówmy do siebie, jak chcemy, ale na zewnątrz lepiej używać tych określeń precyzyjnie, żeby ludzie nie rozumieli naszych słów opacznie. Nie jesteśmy premierami, więc możemy się wyrażać prawdziwie.

Piotr Müldner-Nieckowski
e-mail: pmuldner@bibl.amwaw.edu.pl

Piotr Müldner-Nieckowski, specjalista chorób wewnętrznych, od 1970 r., gdy skończył Akademię Medyczną w Warszawie, czynnie uprawia zawód lekarza. W 1982 r. uzyskał tytuł doktora nauk medycznych. Jest również pracownikiem naukowym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego na Wydziale Nauk Humanistycznych (Polonistyka). Napisał 40 prac językoznawczych. Od wielu lat prowadzi Poradnik Językowy w Internecie (więcej informacji o autorze w „Pulsie” nr 2/2004).

Archiwum