12 maja 2021

I matka, i lekarka, i zaopiekowana członkini samorządu

Członkowie naszej izby to osoby w różnym wieku, w różnej sytuacji rodzinnej, z różnymi potrzebami. W samorządzie wyodrębniają się grupy, które łączą wspólne sprawy i problemy. Taką prężnie działającą grupą, świadomą swoich praw, walczącą o warunki pracy umożliwiające spełnianie się także w macierzyństwie, jest grupa matek lekarek wspierana przez działający w OIL Zespół ds. Matek Lekarek. Z przewodniczącą zespołu Dorotą Bębenek rozmawia Renata Jeziółkowska.

Skąd pomysł powołania zespołu? Jaki był początek?

Zespół powstał już po kilku latach istnienia grupy matek lekarek w mediach społecznościowych. Ponieważ grupa okazała się strzałem w dziesiątkę, jeżeli chodzi o integrację środowiska i wzajemne wsparcie, Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie zaproponowała, żeby stworzyć podobne oficjalne miejsce.

Jak pomoc wygląda w praktyce?

 

Izba przede wszystkim wspiera nas w rozwiązywaniu problemów formalnych i prawnych. Możemy się zwrócić o pomoc, jeśli pojawiają się konflikty, problemy wynikające z tego, że np. młode kobiety z uwagi na macierzyństwo czasem nie mogą w pełni poświęcić się pracy, co nie jest dobrze widziane w placówkach medycznych. Zespół wspiera matki lekarki w kwestiach opieki nad dziećmi, wychodzi z pomysłami organizacji przez izbę spotkań i imprez, które pozwalają nam wzajemnie się poznawać, wspólnie z rodzinami i innymi lekarzami spędzać trochę czasu, zatrzymać się na chwilę w zabieganym życiu zawodowym. Ogromną popularnością cieszyły się m.in. lekarskie mikołajki.

Zespół ds. Matek Lekarek reaguje na szkodliwe decyzje i przepisy. Były pisma, apele, był też odzew.

Tak, był odzew. Również wiele lekarek dostało wezwanie do pracy przy zwalczaniu epidemii, choć były na zwolnieniu lekarskim, w ciąży, w okresie urlopu macierzyńskiego, rodzicielskiego czy po prostu wychowywały małe dziecko. Mimo że ze względu na sytuację rodzinną nie wolno ich było kierować do walki z epidemią, skierowania otrzymały. Wówczas za pośrednictwem naszego zespołu ich sprawy trafiały do izby, w której bardzo pomagał dział prawny.

W jakich jeszcze sprawach zespół interweniował?

Było wiele sytuacji, które wymagały wyjaśnień. Przykładowo w sprawie wieku, od którego dzieci mają obowiązek nosić maseczki, w kwestii przebywania matek przy dzieciach w szpitalach. Na każde pismo izba odpowiadała. Była też wspólna walka o odwołanie ustnego PES w obliczu braku rąk do pracy w czasie epidemii.

Były także głośne akcje dotyczące wizerunku lekarza i propagowania prozdrowotnych postaw, m.in. „Ja też się szczepię”.

Tak, to była jedna z większych wizerunkowych akcji w okresie pandemii. Wcześniej próbowano w mediach nagłaśniać fałszywą tezę, że lekarze sami się nie szczepią i nie szczepią swoich dzieci. Wtedy wyszłyśmy z akcją „Ja też się szczepię”. Polegała na pokazywaniu kart szczepień naszych i naszych dzieci w mediach społecznościowych na dowód, że lekarze i ich rodziny się szczepią. Ostatnio publikowałyśmy zdjęcia ze szczepienia się przeciwko COVID-19. Jednak antyszczepionkowcy kwestionowali fakty, sugerując, że mamy podawaną… sól fizjologiczną. Ale rozsądnych głosów było znacząco więcej, więc można mówić o pozytywnym odzewie, ocieplaniu wizerunku lekarza. W ten sposób przyczyniłyśmy się do popularyzacji szczepień.

Widać było także waszą aktywność w ramach akcji „Leczymy mimo wszystko”.

Włączyłyśmy się w propagowanie postawy, że mimo błędów systemu, mimo niedogodności, mimo problemów i braku reakcji rządu na te problemy leczymy, działamy, pracujemy. Myślę, że to było ważne i bardzo trudne, bo każdy miał w sobie bunt. I choć mamy go do tej pory, pomagamy i będziemy pomagać pacjentom. Może rządzącym da to wreszcie do myślenia i zajmą się poprawą warunków leczenia.

Zespół ds. Matek Lekarek. Sama nazwa wskazuje, że jest potrzeba szczególnego pochylania się nad sprawami kobiet wychowujących dzieci i wykonujących zawód lekarza. Z jakimi problemami najczęściej się zmagacie?

Moim zdaniem jednym z największych problemów jest to, że lekarki decydujące się na macierzyństwo odczuwają dysonans. Z jednej strony chcą normalnie funkcjonować w rodzinie, a z drugiej mają silną potrzebę poświęcania się medycynie i rozwoju zawodowego. Bardzo trudno to pogodzić. Stworzenie zespołu pozwala na znalezienie złotego środka, a także na likwidowanie trudności, których mogłoby nie być, gdyby nie błędy systemu. Mam na myśli np. kłopoty prawne związane z nierespektowaniem prawa pracy, które dotyczą młodych lekarek będących na rezydenturze. Czasami można odnieść wrażenie, że przepisy ich nie obejmują, więc pracodawcy nie respektują ich praw. Izby lekarskie bardzo sprawnie pomagają w takich sytuacjach, aby nie było potrzeby wchodzenia na drogę sądową z pracodawcą. Chodzi o przestrzeganie praw pracownika będącego jednocześnie matką.

Czy pani zdaniem w czasie pandemii izba sprawdziła się, jeżeli chodzi o pomoc rodzinom lekarskim?

Według mnie bardzo – zapewniła środki ochrony indywidualnej, pomagała seniorom w zapisach na szczepienie, prowadziła akcje edukacyjne, udzielała wsparcia prawnego, m.in. w sprawach skierowań do zwalczania epidemii, oraz organizowała szkolenia.

Czy nie ma pani poczucia, że społeczeństwo postrzega matkę lekarkę jedynie jako lekarza, nie bierze pod uwagę, że ma ona rodzinę, życie pozazawodowe? Zwłaszcza w okresie pandemii wszyscy uważają, że lekarz powinien pracować 24 godziny na dobę…

Nie tylko w czasie pandemii, wcześniej również tak było. Przynajmniej część społeczeństwa, zwłaszcza pacjenci, uważała lekarzy za istoty wyodrębnione z życia społecznego. Medycy po prostu mają pracować. I koniec. Pandemia pewnie jeszcze ten obraz wyostrzyła – lekarz ma być wyłącznie lekarzem. To kwestia nie tylko postrzegania społecznego, wiele zależy od rządzących, którzy taką wizję propagują. Każda odmowa współpracy, każda trudna sytuacja jest rozpatrywana na niekorzyść lekarzy, usiłuje się zrzucić na nich odpowiedzialność. A odpowiedzialność powinna spoczywać na systemie, nie na lekarzach. Również zarządzający podmiotami leczniczymi w obliczu problemów szukają najłatwiejszych dla nich rozwiązań przez zrzucenie odpowiedzialności na personel, by w oczach pacjentów złe funkcjonowanie systemu wynikało z braku chęci i małego zaangażowania medyków, co oczywiście nie jest prawdą.

Zespół ds. Matek Lekarek organizuje różnego rodzaju imprezy, trwają przygotowania Dnia Matki Lekarki. Co dają takie spotkania?

Pierwsze nasze inicjatywy, jeszcze przed pandemią, przyniosły poczucie integracji zawodowej, której do tej pory nie było. Spotkania podczas konferencji jej nie zapewniają. Chciałyśmy stworzyć okazję spotkania na gruncie prywatnym, czego w nawale obowiązków na pewno potrzebujemy.

W czasie pandemii trudno snuć konkretne plany, ale jakie pomysły do zrealizowania w „normalności” ma zespół?

Zamierzamy zorganizować konferencję dla kobiet działających w medycynie, którą pandemia nam zablokowała.

Co robicie dla zdrowia matek lekarek? Wiemy przecież, że często szewc bez butów chodzi…

Organizujemy różne akcje prozdrowotne. Przykładowo podczas jednego z izbowych Dni Matki zainicjowałyśmy akcję wsparcia uroginekologicznego dla matek lekarek. Zwracamy również uwagę na kwestie zdrowia psychicznego. Dużym wsparciem oferowanym przez OIL w Warszawie jest pomoc pełnomocnika ds. zdrowia lekarzy i lekarzy dentystów.

Jak lekarki, które chcą aktywnie działać w zespole, i te, które zwracają się o wsparcie, mogą się z państwem kontaktować?

Mogą napisać bezpośrednio do mnie – e-mailowo (matkilekarki@gmail.com) lub na Facebooku (do grupy Matka Lekarka można dołączyć po weryfikacji przesłanego skanu PWZ). Dane kontaktowe zespołu są na stronie izby. Można zadzwonić pod numer: 22 542 83 80 lub napisać pod adresem e-mailowym: m.matuszewska@oilwaw.org.pl.

Czy matki lekarki są aktywne w Internecie?

Tak, oczywiście. Grupa ma ponad 8 tys. członkiń z całej Polski, a 3 tys. czeka na weryfikację. Wspieramy się nie tylko w macierzyństwie, ale także w rozwoju naukowym, rozpatrujemy różne zagadnienia zawodowe, przypadki medyczne, przekazujemy sobie informacje, gdzie zwracać się o pomoc. W okresie epidemii szczególnie ważna jest szybka wymiana informacji, np. gdy poszukiwani są lekarze z poszczególnych oddziałów intensywnej terapii, szpitali lub gdy trzeba przekazać pacjenta na inny oddział, do innej placówki, znaleźć miejsce z respiratorem. Tworzą się konsylia usystematyzowane na tyle, na ile pozwalają media społecznościowe. A dzięki Okręgowej Izbie Lekarskiej w Warszawie mamy swoje miejsce również poza Internetem. <

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum