1 maja 2010

Na marginesie

Nieudokumentowanie, w oddzielnej karcie pacjenta, faktu wystawienia recepty „pro auctore” bądź „pro familia” nie może pociągnąć za sobą negatywnych skutków dla lekarza wypisującego receptę – takie jest stanowisko resortu zdrowia wobec poczynań małopolskiego oddziału NFZ. Przedstawił je wiceminister zdrowia Marek Twardowski.
Jest to reakcja na to, co zrobił, nazwijmy to -„skarżypyta” – prezes krakowskiej izby lekarskiej Andrzej Matyja.
Zdeterminowany, bo inne działania nie skutkowały, naskarżył ministrowi zdrowia, że małopolski oddział NFZ, nie zważając na brak jakichkolwiek podstaw prawnych, dotkliwie karze lekarzy, u których nie odnalazł dokumentacji dotyczącej przepisywania recept pro auctore i pro familia.
Skarga poskutkowała! Ministerstwo Zdrowia w ramach, jak należy rozumieć, nadzoru nad poczynaniami NFZ, pouczyło prezesa NFZ i dyrektorów oddziałów wojewódzkich Funduszu, jakie obowiązują przepisy. A więc: zarówno przepisy ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, ustawa o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, rozporządzenie Ministra Zdrowia w sprawie rodzajów i zakresu dokumentacji medycznej w zakładach opieki zdrowotnej oraz sposobu jej przetwarzana oraz rozporządzenie Ministra Zdrowia w sprawie recept lekarskich, nie nakładają wprost na lekarzy obowiązku dokumentowania faktu wystawiania recept pro auctore i pro familia!
Należy mieć nadzieję, że z tym problemem lekarze nie będą mieli więcej kłopotów.
A więc może „skarżypytą być” wcale (w określonych warunkach) nie jest ujmą. To konieczność.
Bardzo wiele jeszcze jest do wyjaśnienia, rozwiązania, uzgodnienia, naskarżenia. Na pierwszy ogień – na sytuację lekarzy ze specjalizacją I stopnia, którzy, po decyzjach NFZ, nie mogą samodzielnie dyżurować. Oni nie mogą pracować, szpital nie może znaleźć lekarzy, pacjent czeka w coraz dłuższej kolejce. Podobnie, na niekorzyść chorych, wpływają te zarządzenia prezesa NFZ, które w warunkach zawierania kontraktu uniemożliwiają pracę lekarzom niemającym wąskich i rzadkich (!) specjalizacji – mimo ogromnego doświadczenia. Dlaczego lekarz z I stopniem specjalności z interny, z ponad 25-letnim doświadczeniem w wykonywaniu endoskopii i szkolący innych lekarzy na kursach organizowanych przez CMKP, nie może być zaakceptowany przez urzędników NFZ?
Namawiam kolejnych zdeterminowanych, by „byli skarżypytami”!

Ewa Gwiazdowicz

Archiwum