22 września 2005

Okiem Adama Galewskiego (rewizora)

Zbliża się wyborcza jesień. W Polsce nie ma obowiązku czynnego uczestnictwa. Można nie chodzić i nie głosować. Ale, jak wiadomo, nieobecni nie mają racji. Niektórzy twierdzą, że nieoddanie głosu to też wybór, i to świadomy. Bo nie ma na kogo. Mogę to zrozumieć przy wyborach parlamentarnych, gdzie głosuje się na partię, nie na człowieka. Do czasu, kiedy wprowadzimy zdrową ordynację. Dlatego trzeba poprzeć tych, którzy wprowadzą nową ordynację, i to szybko.
Może też uda się zmienić tzw. ustawę kompetencyjną z końca 97 r., która reaktywowała powiaty. Jednostki biedne, ale niestety rządzące, m.in. szpitalami bez środków finansowych. Za to chętnie rozdające stołki politycznym kolesiom i patrzącym na szpitale jak na zakłady pracy dla znajomych, a nie jednostki przeznaczone do prowadzenia leczenia. Stąd też ogromne zadłużenie, często czynione świadomie – po to, by doprowadzić do tzw. upadłości (sztucznej), a następnie przejęcia najlepszych kąsków. Metody tej dzikiej prywatyzacji są różne, np.: poprzez wykup długów, windykacje, wypuszczanie sztucznych obligacji, pożyczek itd.
W sumie prowadzi to do przejęcia szpitala przez większy kapitał, najczęściej z udziałem inwestora zagranicznego.
Wiadomo, że część naszych starych zakładów nie ma już racji bytu. A powinny być przekształcane w domy opieki, hospicja itp., ale lepiej jest sprzedać, bo największa wartość to ziemia. Tylko dlaczego dąży się do przejęcia w taki sposób jednostek prawie nowych, niedawno wybudowanych lub po remontach? Świetnie wyposażonych z pieniędzy budżetowych w sprzęt i aparaturę. Niestety, od najniższego szczebla w samorządach rządzi polityka. Własne, ciemne interesy, często korupcja. Najmniej ważni są w tym chorzy, którzy tracą najwięcej, ale i my, lekarze, też postrzegani jesteśmy jako roszczeniowcy. Warto porównać zarobki w urzędach gmin czy powiatów i w publicznych szpitalach.
W kampanii obiecanki cacanki. Sami naprawiacze złego. Tak naprawiamy już 16 lat i jest coraz gorzej w naszej służbie zdrowia. Trzeba więc wreszcie zbudować nowy, normalny system ochrony zdrowia. A personelowi – dbającemu o zdrowie narodu, tym, którzy zapobiegają chorobom i leczą, ratują życie – płacić, i to dużo. Bo przecież nie ma ważniejszej sprawy dla człowieka niż jego i jego najbliższych życie i zdrowie. Niby każdy to rozumie, ale z kartkami wyborczymi bywa różnie. Propaganda działa. Znam kilku mądrych, którzy sformułowali tezę, że do wszystkiego, co reklamują w telewizji, należy podchodzić z dystansem – i nie kupować. Chyba taką regułę trzeba przyjąć w najbliższych wyborach. Pominąć te partie, które za dużo obiecują i prowadzą głupią, nachalną kampanię wyborczą.
Wybory czekają nas też w naszym samorządzie. Niestety, w Izbie warszawskiej w połowie rejonów zebrania się nie odbyły z powodu braku frekwencji. Komisja wyborcza przygotowuje trzeci termin. Uważam, że każdy, kto chce działać w izbach lekarskich, ma ogromne szanse stać się delegatem. Ustawa, na podstawie której działamy, ma już 16 lat i na pewno wymaga nowelizacji przez nowy Sejm. Idzie o to, by stało się to z naszym udziałem. Po prostu skoro Polska ma być silna i samorządna, uprawnienia korporacji zawodowych muszą być znacznie większe. Np. prowadzenie specjalizacji. Musimy być stroną w sprawach socjalno-bytowych lekarzy, począwszy od najniższego szczebla. To jest mankament izb.
Tymczasem zanosi się na to, że jednak kupimy posesję, mieszczącą się w dobrym punkcie (blisko Powązek), do remontu. Pewnie wspólnie z aptekarzami. A działkę blisko lotniska na Służewcu z projektem sprzedamy. Daj Boże, że nie będzie straty, a może nawet zarobimy, bo czas pracuje na naszą korzyść. Największa izba powinna mieć wreszcie własną siedzibę. Sprawie bacznie przygląda się Okręgowa Komisja Rewizyjna. Postanowiliśmy też dokonać kontroli finansowej ostatniego zjazdu z 9 kwietnia.
Zachęcam gorąco do dyskusji przedzjazdowej. Większość członków dotychczasowej Komisji Rewizyjnej została już wybrana na delegatów, czekamy więc na listy i telefony. Jesteśmy do dyspozycji wszystkich lekarzy i lekarzy dentystów. Telefony:
Adam Galewski – (0) 604-454-644,
Hanna Wilmowska – (0) 602-818-049.

Wspomnieć pragnę o dwóch zmarłych Kolegach, członkach koła „Grupa Zachód” w Grodzisku Mazowieckim, koła, które wybrało mnie na delegata na zjazd.

Dr Filip Adwent
, anestezjolog, znany był mi od chwili przyjazdu z Francji, gdzie skończył medycynę. Osiedlił się z żoną dermatologiem w Grodzisku, prowadzili tu praktykę lekarską. Człowiek wielkiej uczciwości, zacny, zawsze służący pomocą. Został wybrany do Parlamentu Europejskiego. Znał biegle angielski i francuski. Jeszcze niedawno mnie odwiedził. Obiecał mi interwencję w Strasburgu. A tu nagle tragiczna śmierć w wypadku samochodowym z rodziną (rodzice, córka). TIR z naprzeciwka zjechał ze swego pasa i zmasakrował toyotę. Żal i rozpacz. Cześć Jego pamięci, z Bogiem.

Dr Jan Rutkiewicz
, lekarz chirurg, już starszy, od dawna na emeryturze. Całe życie przepracował w Grodzisku Mazowieckim. Lubiany i szanowany przez pacjentów i środowisko lekarskie. Cześć Jego pamięci.

O obu zmarłych Kolegach pamięć zachowamy. Ü

Archiwum