5 października 2021

Walka o zdrowie

Przygotowując wystąpienie na konferencję o najnowszych trendach w psychiatrii na świecie, obejrzałam ponad 20 godzin wystąpień z dorocznego zjazdu Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (American Psychiatric Association Annual Meeting 2021) powiązanych z różnymi aspektami zdrowia psychicznego lekarzy. Przestudiowałam dziesiątki slajdów o stresie, pandemii, traumie, wypaleniu, depresji, samobójstwach, różne pomysły na lepsze rozumienie i wspieranie dobrostanu psychicznego medyków, a wszystko w czasie, gdy nasze oczy zwrócone są na „białe miasteczko” 2.0.

Magdalena Flaga-Łuczkiewicz

Miałam napisać tekst nawiązujący do protestu, o tym, jak potrzebna jest nam rozmowa z pacjentami, pokazywanie naszej perspektywy, mówienie o postulatach, które są i dla nas, i dla nich. (Właściwie to nie „ich”, bo my też pacjentami jesteśmy albo będziemy.) Że to nasza wspólna sprawa. I jak bardzo czuło się to w „miasteczku” podczas zorganizowanych tam paneli, wykładów i zwykłych rozmów. Miało być wspólnie, ramię w ramię, niemal sielankowo.

Tragiczne wydarzenie z sobotniego poranka brutalnie przerwało idylliczny nastrój, burząc dotychczasowy porządek. Zaplamione krwią fartuchy młodych lekarzy można uprać, trudniejsza sprawa z ich poranionymi traumą umysłami. Zastanawiam się, czy ten dzień odmieni pełnych młodzieńczego zapału i entuzjazmu protestujących? W kolejnych godzinach wraz z psycholog, interweniującą w wypadku nagłego kryzysu, zrobiłyśmy na miejscu, co się dało, by wesprzeć świadków i uczestników wydarzenia. Niestety, mam świadomość, że mimo to u części obecnych, szczególnie tych, którzy nie uczestniczyli bezpośrednio w ratowaniu poszkodowanego, prawdopodobnie rozwiną się objawy zespołu stresu pourazowego (PTSD). Jeśli znamy osoby, które tego tragicznego dnia były w „białym miasteczku”, bądźmy uważni i reagujmy, jeśli coś nas będzie niepokoić. Bądźmy obok.

Jeden z prelegentów zamorskiej konferencji poruszająco przedstawił etapy, przez które przechodzi część lekarzy w przebiegu swojej drogi zawodowej. Zaczynamy jako pełni entuzjazmu, altruizmu, empatii i energii młodzi adepci medycyny, zmotywowani do nauki i pracy, idealistycznie patrzący na świat. Czasem naiwni, trochę wystraszeni i niepewni, ale też podekscytowani, głodni wiedzy i doświadczeń. Potem przychodzi szara, żmudna, frustrująca codzienność z poczuciem bezsilności, przytłoczenia ogromem lekarskich i nielekarskich zadań, wielką odpowiedzialnością, wrażeniem bycia pionkiem w bezdusznej machinie, bez wpływu na cokolwiek. Dopada nas wyczerpanie fizyczne i psychiczne, zniechęcenie, stajemy się rozdrażnieni, czasem cyniczni. Wydaje nam się, że nasza praca nie ma sensu i nikogo nie obchodzi, czy jesteśmy dobrymi lekarzami. Zdarza się, że żałujemy wyboru kierunku studiów, myślimy o odejściu od medycyny. To stadium wypalenia. Jeśli do niego dojdziemy, zadbajmy o siebie, szukajmy odpoczynku, wsparcia bliskich. Spotkania z psychoterapeutą mogą okazać się potrzebne, by znaleźć sposoby na odbudowanie odporności psychicznej. W walce z wypaleniem zawodowym metody nakierowane na pomoc jednostce mają udowodnioną skuteczność, jednak wiemy, że lepsze efekty przynosi interwencja na poziomie organizacyjnym, poprawiająca warunki i atmosferę pracy, pozwalająca odzyskać poczucie wpływu i sensu.

A co się stanie, jeśli nie zrobimy nic? Będzie coraz gorzej. Możemy stopniowo osunąć się w bezsenną otchłań znieczulenia, odrętwienia, odcięcia, psychicznego paraliżu, poczucia, że nie tyle praca, ile całe nasze życie jest bezwartościowe, bez sensu, że nie ma nadziei na cokolwiek lepszego. Taki stan to zdecydowanie więcej niż wypalenie i nie ma szans, by minął bez fachowej interwencji. Jeśli pojawiają się nam w głowie fantazje o znikaniu, myśli, że innym byłoby łatwiej bez nas, to znaczy, że nadszedł moment, kiedy bezwzględnie potrzebujemy natychmiastowej pomocy. Możemy poszukać jej sami, poprosić kogoś zaufanego, by pomógł ją nam zorganizować, a w nagłych okolicznościach, jeśli boimy się o siebie, skorzystać z pomocy medycyny ratunkowej. Podobnie, gdy zachowanie lub wypowiedzi kolegi lub koleżanki nas niepokoją, gdy martwimy się, że dzieje się z nim albo z nią coś złego, nie wahajmy się zaproponować pomocy w dotarciu do specjalisty.

Zawędrowałam myślami w czarne meandry depresyjnych stanów, a przecież planowałam pisać optymistycznie. Młodzi z „białego miasteczka” mają zapał do walki. A walczą także w naszym imieniu o nie byle co, bo o taki medyczny świat, w którym nie będziemy przypłacać swojego zaangażowania wypaleniem. O system, który jest dobry dla pacjentów i dla nas, lekarzy, który nas nie antagonizuje, gdyż bez współpracy obu stron trudno o optymalne leczenie. To sprawa nas wszystkich, niezależnie od tego, gdzie pracujemy, koniec końców wszyscy jesteśmy albo będziemy pacjentami.

Nota bene bycie pacjentem (np. psychoterapeuty) może być dla lekarza dobrym, rozwijającym, dającym ulgę doświadczeniem. Nie musimy ze wszystkim radzić sobie sami.

Czytam ten tekst i widzę, że jest bardzo daleki od ideału – mało w nim „profesjonalnej” chłodnej rzeczowości, za to pełno nie do końca poukładanych myśli i emocji. Można wyczuć, że autorka jest poruszona tym, co się wydarzyło i o czym pisze. Mam tego świadomość i tak to zostawiam. Nawet jeśli jesteśmy lekarzami, to jesteśmy przede wszystkim ludźmi z krwi i kości, i – niezależnie od tego, jak bardzo chcielibyśmy temu zaprzeczać – reagujemy na to, co nas spotyka, emocjami. <

Magdalena Flaga-Łuczkiewicz, psychiatra, psychoterapeuta, pełnomocnik ds. zdrowia lekarzy i lekarzy dentystów – tel. 660 672 133 (proszę o SMS, oddzwonię), e-mail: pelnomocnikzdrowia@oilwaw.org.pl

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum