24 kwietnia 2019

Analiza przypadków cz. 3

Aleksandra Powierża – radca prawny

Karolina Podsiadły-Gęsikowska – adwokat

Wydawać by się mogło, że popełnienie błędu medycznego zawsze łączy się z koniecznością przyznania i wypłacenia odszkodowania. W większości przypadków tak właśnie jest. Ale czy zawsze? Przedstawiamy analizę przypadku, która wydaje się zaprzeczać tej tezie.

18.07.2013 r. pan B. doznał urazu prawej stopy na skutek niefortunnego stąpnięcia podczas wysiadania z samochodu dostawczego. Tego samego dnia zgłosił się na SOR Szpitala Powiatowego w W.

Lekarz J., po przeprowadzeniu badania fizykalnego i wykonaniu badania radiologicznego, rozpoznał skręcenie stawu skokowego. Panu B. zalecono leki przeciwbólowe, okłady miejscowe z altacetu, nieforsowanie nogi na spacerach oraz kontrolę w warunkach ambulatoryjnych.

Dwa dni później pan B. zgłosił się do poradni ortopedycznej, gdzie po analizie radiogramów z dnia wypadku rozpoznano wieloodłamowe złamanie kości piętowej i zadecydowano o skierowaniu pacjenta do szpitala. Pan B. został przyjęty na Oddział Urazowo-Ortopedyczny ZOZ w D. Odnotowano znaczny obrzęk stopy i pęcherze na skórze. Zastosowano leczenie objawowe i miejscowe. Po sześciodniowej obserwacji odstąpiono od leczenia operacyjnego i pana B. wypisano do domu. Pacjent kontynuował leczenie ambulatoryjne do 3 listopada 2013 r. w poradni ortopedycznej oraz na oddziale rehabilitacji dziennej.

W związku z nieprawidłową diagnozą postawioną przez dr. J. pan B. złożył do sądu pozew przeciwko Szpitalowi Powiatowemu w W. i zażądał odszkodowania w wysokości 50 tys. zł. Sąd przyznał mu wnioskowaną kwotę. Sąd apelacyjny podtrzymał wyrok sądu I instancji. Po uprawomocnieniu się wyroku ubezpieczyciel placówki medycznej dokonał wypłaty zasądzonej kwoty.

W związku z tym ubezpieczyciel Szpitala Powiatowego w W. wystąpił do ubezpieczyciela doktora J. o zwrot wypłaconych panu B. 50 tys. zł, wskazując, że szkoda nastąpiła z winy dr. J. Podjęto działania mające na celu ustalenie, czy postępowanie medyczne dr. J. było prawidłowe, a w konsekwencji, czy ubezpieczyciel lekarza zobowiązany jest dokonać zwrotu wypłaconej kwoty.

Zasięgnięto opinii lekarza specjalisty z zakresu ortopedii i traumatologii. Biegły stwierdził, że niewątpliwie na SOR Szpitala Powiatowego w W. uraz stopy pana B. zdiagnozowano błędnie. Niemniej jednak nie miało to niekorzystnych skutków. Opiniujący sprawę biegły utrzymywał, że złamania wieloodłamowe kości zawsze powodują znaczne, szybko narastające obrzęki. Nawet jeśli są wskazania do leczenia operacyjnego, zabieg rzadko przeprowadza się w „trybie ostrym”. W celu ustalenia terminu leczenia operacyjnego złamania kości piętowej stosuje się test – tzw. wrinkle sign („znak zmarszczki”), który polega na ściśnięciu palcami skóry w okolicach obrzęku. Jeśli powstanie zmarszczka, oznacza to, że można już podjąć się zabiegu.

Opiniujący przytoczył cytat z zaleceń Arbeitsgemeinschaft für Osteosynthesefragen, zgodnie z którymi problem obrzęku w podobnych urazach jest powszechny, od dawna znany i operację należy przeprowadzać po 10–14 dniach. Fachowa literatura podaje, że powikłania w gojeniu się tkanek miękkich przy tego typu operacjach występują nawet w 30 proc. przypadków. Rekomenduje się więc odczekanie z zabiegiem.

Biegły, odnosząc się do rozpatrywanej sprawy, podał, że wprawdzie dr J. nie rozpoznał złamania, ale |nie miało to wpływu na powstanie obrzęku. Dwudniowa zwłoka w chirurgii kości piętowej nie ma żadnego znaczenia, tym bardziej że często sami pacjenci zgłaszają się do lekarza po kilku dniach od urazu, a w międzyczasie obciążają stopę.

Leczenie, jakie zastosowano na oddziale urazowo-ortopedycznym (elewacja kończyny, leki przeciw-obrzękowe, chłodzenie) i odczekanie z przeprowadzeniem zabiegu nawet kilkanaście dni było zgodne ze sztuką lekarską. Dr J. nie miał wpływu na decyzję odstąpienia od leczenia operacyjnego podjętą przez zespół oddziału urazowo-ortopedycznego, także zwłoka w rozpoznaniu nie miała na tę decyzję żadnego wpływu. Biegły wyjaśnił, że choć doszło do błędu diagnostycznego, nie wydłużył on procesu leczenia, a obecne dolegliwości odczuwane przez pacjenta nie są jego skutkiem, tylko efektem urazu jako takiego.

Warto zwrócić uwagę, że opinia ta zbieżna była z opinią innego biegłego sporządzoną w postępowaniu sądowym prowadzonym przeciwko szpitalowi w W. Stwierdzono, że istniało duże prawdopodobieństwo, iż mimo nierozpoznania złamania pan B. nie obciążałby chorej kończyny ze względu na ból, a co za tym idzie, doznany uszczerbek na zdrowiu nie wynika z opóźnionego rozpoznania, lecz z doznanego urazu.

W tym stanie rzeczy ubezpieczyciel uznał, że choć miał miejsce błąd diagnostyczny, brak trzeciej przesłanki odpowiedzialności, tj. związku przyczynowo-skutkowego nieprawidłowej diagnozy dr. J. ze szkodą poniesioną przez pana B.

Pytanie redakcji:

Dlaczego ubezpieczyciel szpitala zwrócił się z roszczeniem do lekarza i jego ubezpieczyciela?

Odpowiedź prawnika lekarza:

Zgodnie z art. 828 kodeksu cywilnego, o ile strony nie ustanowiły inaczej, w dniu, w którym ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie, nabywa on prawo do roszczenia przeciwko osobie trzeciej, która szkodę wyrządziła, do wysokości odszkodowania zapłaconego poszkodowanemu.

Po uznaniu zasadności roszczeń w trakcie przeprowadzonego postępowania likwidacyjnego lub przegraniu sprawy sądowej ubezpieczyciel placówki medycznej może zwrócić się do lekarza z roszczeniem o zwrot wypłaconego świadczenia. To tzw. roszczenie regresowe. Jego istotą jest fakt, że podmiot, który był zobowiązany do spełnienia roszczenia i spełnił je, ma prawo domagać się zwrotu środków od innego podmiotu.
Warunkiem skutecznego dochodzenia roszczenia przez szpital jest udowodnienie, że to lekarz ponosi odpowiedzialność.

Pytanie redakcji:

Z jakiego więc powodu ubezpieczyciel lekarza J. odmówił uznania wypłaty świadczenia, skoro sąd uznał winę lekarza?

Odpowiedź prawnika lekarza:

Na wstępie należy wyjaśnić, że w sprawie sądowej jedną stronę był pacjent, a drugą – szpital
i jego ubezpieczyciel. Ubezpieczyciel lekarza nie jest więc w żaden sposób związany wyrokiem sądu. Czasem jednak wyroki sądowe potrafią zaskoczyć. Sąd przyjął bowiem, że pan B. doznał szkody, którą należy zakwalifikować jako krzywdę, ponieważ nastąpiło uszkodzenie ciała i rozstrój zdrowia, a po wypadku z 18.07.2013 r., z uwagi na utrzymujące się dolegliwości, musiał zmienić tryb życia i ograniczyć dotychczasową aktywność.

Krzywda nie wynikała jednak z zaniechania dr. J., lecz była konsekwencją wypadku pana B. Sąd w wydanym wyroku w żaden sposób nie odniósł się do wpływu błędnie postawionej diagnozy na dalsze leczenie pana B., tylko do skutków doznanego przez niego urazu. Mimo stwierdzenia winy lekarza, uznano, że krzywda związana jest ze skutkami wypadku, a nie dwudniowej zwłoki we wdrożeniu intensywniejszego leczenia.

Trudno stwierdzić, dlaczego zapadł taki, a nie inny wyrok. Podkreślenia wymaga fakt, że jedną z przesłanek odpowiedzialności jest związek przyczynowy między winą lekarza a szkodą. Brak wystąpienia tej przesłanki powoduje brak odpowiedzialności. Skoro więc nie stwierdzono związku między winą (błędem w diagnostyce) a szkodą (która była wywołana samym urazem, nie błędem w diagnostyce), brak było podstaw do uznania odpowiedzialności lekarza. 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum