4 lipca 2009

Język nasz giętki – rak piersi czy sutka?

Pisze tłumaczka zaniepokojona dyrektywami szefa:
„Zwrócono mi uwagę, że w artykule naukowym po prawnym tłumaczeniem breast cancer jest wyłącznie rak sutka, a rak piersi jest określeniem nieprofesjonalnym, które może być ewentualnie stosowane w tekstach popularnonaukowych. Osobiście nie zgadzam się z tym i uważam, że jest to określenie zarówno profesjonalne, poprawne, jak i bardziej eleganckie”.
Angielskie breast cancer to po polsku rak sutka (łac. carcinoma mammae). W mianownictwie anatomicznym piersią (łac. pectus) nazwano przednią część klatki piersiowej i anatomowie na razie nie mają zamiaru tego zmieniać. Mówimy więc, że „na piersi znajdują się dwa sutki z brodawkami sutkowymi”. Pierś mają zarówno kobiety, jak i mężczyźni, przy czym ci ostatni nawet częściej ją wypinają, zwłaszcza do orderów. To może się w związku z poprawnością polityczną i aktywnością feministyczną zmieni, więcej odznaczeń dostaną panie, ale faktem pozostaje to, że mężczyźni mają sutki i brodawki sutkowe tak jak kobiety (może trochę inne) i że dzięki temu chyba dyskryminowani nie będą. Warto dodać, że sprawa ma wymiar historyczny. Różnica znaczeniowa między sutkiem (mamma) a piersią (pectus) występowała już w języku starożytnych Rzymian. Gdybyśmy chcieli podać nazwę łacińską raka piersi, brzmiałaby carcinoma pectoris, a więc błędnie, bo nie o nowotwór ogólnie przedniej ściany klatki piersiowej chodzi, ale konkretnie sutka.
Zatem wyraz pierś jest w medycynie zarezerwowany dla określonej struktury organizmu, która nie jest sutkiem.
Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, aby poza medycyną używać wyrazów sutek i pierś zamiennie lub żeby sutkiem lub sutką nazywać „medyczną” brodawkę sutkową, a także rękę – dłonią czy bark – ramieniem.
Co więcej, czasem tak trzeba. Jeśli dla niektórych pacjentów sutek jest – jak już wiemy – wyrazem nieeleganckim, to lekarz, który go użyje, może zostać uznany za brutala.
Warto zauważyć, że dzisiaj obserwujemy silną tendencję do używania języka prostackiego z jednoczesnym rygorystycznym przestrzeganiem obyczaju językowego w odniesieniu do prywatności. Jest to prawdopodobnie reakcja na obniżanie się poziomu poczucia wolności osobistej. Kamery na ulicach
i w kawiarniach, potajemne zbieranie danych z prywatnych komputerów przez niektóre firmy rozpowszechniające oprogramowanie, nieograniczone możliwości podsłuchu telefonicznego oraz lokalizowania za pomocą telefonów komórkowych i GPS, zakłamana poprawność polityczna…
Ludzie być może te zjawiska wyolbrzymiają, ale coraz częstsze zachowania obronne są faktem. Język odnoszący się do czyjegoś ciała i umysłu ma w sobie coś intymnego i jeśli się to naruszy, możemy napotkać opór. Lepiej więc do pacjentki powiedzieć, że „ma zdrowe piersi” niż że „ma zdrowe sutki”, inaczej poczuje się urażona albo nie zrozumie. A do pacjenta? Dziś możemy jeszcze mówić dowolnie, ale niewykluczone, że i to będzie na cenzurowanym.

http://www.lpj.pl

Archiwum