27 października 2010

Na stypendium zbożowym w USA cz. I

Zbigniew M. Rap

W 1962 r. podpisana została umowa o współpracy naukowej między rządami Polski i Stanów Zjednoczonych. Opatrzona była klauzulą spłaty kredytu rządu PRL za zboże importowane ze Stanów Zjednoczonych.

W zakresie medycyny umowa ta dotyczyła m.in. badań ośrodkowego układu nerwowego*. W Warszawie umową związane były dwie placówki naukowe: Klinika Neurologiczna AM prowadzona przez prof. Irenę Hausmanową-Petrusewicz i Zakład Neuropatologii PAN kierowany przez prof. Ewę Osetowską. Od momentu powstania Centrum Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej PAN w 1967 r. odpowiedzialny za kontynuację współpracy był prof. Mirosław J. Mossakowski. Obie polskie placówki naukowe współpracowały z Narodowymi Instytutami Zdrowia (National Institutes of Health) Stanów Zjednoczonych w Bethesdzie, w stanie Maryland. Ze strony amerykańskiej umowę koordynował prof. Igor Klatzo, absolwent Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Stefana Batorego, kierownik zakładu w Insytucie Chorób Układu Nerwowego i Udaru Mózgu (NINDS) w Bethesdzie. Tematem prowadzonych badań były, i pozostają nadal, zagadnienia związane z selektywną przepuszczalnością naczyń mózgowych, obrazowo określaną jako bariera krew-mózg, oraz patologiczne zwiększenie masy mózgu związane z nadmiernym gromadzeniem wody, zwane obrzękiem mózgu. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego stulecia kilkunastu pracowników polskich placówek naukowych, między innymi i ja, miało możliwość wyjazdu do Stanów Zjednoczonych i pracy pod kierunkiem Igora Klatzy.
Miałem ogromne szczęście, że w Polsce Ludowej panował w tym czasie permanentny nieurodzaj na zboże, a szczególnie na pszenicę, niezbędną do wypieku bułek. Tak więc władza ludowa musiała zboże kupować.
I to gdzie, u wroga socjalizmu – USA!
Ale władza nie miała dewiz – i na tym polegał jej problem. Zboże kupowano na kredyt, a dług spłacali swoją pracą lekarze, magistrowie i różnego rodzaju doktorzy, których w kraju była nadprodukcja. Z dumą przyznaję, że należałem do tych wyrobników. W 1971 r. otrzymałem sześciomiesięczne stypendium „zbożowe”, paszport oraz bilet lotniczy od mojej instytucji PAN i pierwszy raz w życiu poleciałem samolotem, i to nad Atlantykiem.
A wszystko dzięki władzy ludowej – nie do wiary!

W Bethesdzie zamieszkałem u wdowy po wysokim rangą oficerze wojującym niegdyś w Birmie. Wdowa o wyglądzie miss Marple z angielskich filmów kryminalnych była starszą i nawet sympatyczną osobą, ale jej dom przypominał kaplicę buddyjską.
Dr Marię Spatz, z domu Poznańską, urodzoną na Kresach, wychowaną w Warszawie, gdzie przeżyła wojnę, spotkałem po raz pierwszy w Zakładzie Neuropatologii NINDS w Bethesdzie, kierowanym przez dr. Igora Klatzę, którego poznałem już wcześniej, podczas jego wizyty w CMDiK PAN w Warszawie. Zapoznano mnie z tematem i planem badań. Była to właściwie kontynuacja wcześniej prowadzonych badań z dr. M. Brightmanem i dr. S. Rappaportem, a polegała na ocenie wpływu roztworów hypertonicznych na barierę krew-mózg. Maria miała ocenić zmiany w transporcie znakowanej glukozy do tkanki mózgowej, a ja byłem odpowiedzialny za część eksperymentalną.
Od samego początku znalazłem w Marii serdecznego przyjaciela. Jej wyrozumiałość i otwartość na wszelkie uwagi była mi potrzebna, ponieważ w początkowej fazie eksperymentu natrafiliśmy na duże trudności. Zwierzęta ginęły masowo, nie przeżywając wyznaczonego terminu podania im znakowanej glukozy. Króliczy cmentarz powiększał się o setki tych miłych zwierząt. Czasami przychodził mi w sukurs Joe Walker, pracownik techniczny laboratorium i weteran II wojny światowej, zabierając mnie na lunch do Instytutu Marynarki Wojennej USA. Kiedy pierwszy raz wylądowałem w tamtejszej kantynie, czułem się jakoś niepewnie. Zasłonięte okna, półmrok w ciepłym czerwonawym kolorze, przyciszona muzyka stereo, paru cywilów w typie Jamesa Bonda przy barze i stolikach. Joe zamawia dwa Martini… i nagle reflektor przedziera się przez półmrok i oświetla stojącą na stole półnagą dziewczynę. Rytmiczna muzyka stymuluje jej ruchy, przeważnie górną częścią ciała.
Pytam Joe, co to ma znaczyć. A on odpowiada: „go… go… topless” i dobrodusznie poklepuje mnie po plecach.

Z kolei mój kuzyn Janek Choma, były żołnierz i uczestnik II wojny światowej w Niemczech i w Japonii, zorganizował dla mnie wyprawę do bazy wojsk lotniczych USA w Lafayetteville w Północnej Karolinie. Jego młodszy brat Stefan, zawodowy żołnierz armii amerykańskiej, wrócił właśnie z czteroletniej służby w Wietnamie i wraz z rodziną został zakwaterowany na terenie bazy. Kiedy się tam zjawiłem, ubrano mnie w polowy mundur wojskowy, żebym mógł się swobodnie poruszać i przyglądać lądującym i startującym samolotom – ogromnym transportowcom typu Herkules. Gdyby ówczesne polskie władze dowiedziały się o tym, skończyłoby się to być może posądzeniem, że byłem szkolony na szpiega.

Sytuacja w pracy wyraźnie się poprawiła, gdy udało się ustalić przyczynę umieralności królików, i to w prosty sposób. Śmiertelność była zależna od stężenia roztworu mocznika, lactamidu, acetamidu i innych substancji, których używaliśmy do doświadczeń. Był jeszcze inny powód do zadowolenia. W ramach odwilży politycznej po objęciu władzy przez Gierka pojawili się następni stypendyści z Polski: neurolog Ewa Sawicka, internista-endokrynolog Stefan Zgliczyński oraz fizjolog Jan Górski.

Okazało się też, że w instytucie pracują jeszcze dwie panie z Polski: Zofia Grabińska i Ina Radwan-Ziemnowicz. Obie wielokrotnie przychodziły nam z pomocą, szczególnie Ina, w której domu w Bethesdzie, po przedłużeniu mi stypendium, mieszkałem razem ze Stefanem Zgliczyńskim. Ina dbała również o nasze rozrywki kulturalne, zabierając nas często na różne imprezy, np. do Kennedy Center. Pierwsze wyniki naszych doświadczeń były przedstawiane przez Marię na sympozjum Brain Edema w Mainz (Niemcy) w 1972 r., a potem na Kongresie Neuroscience w Houston, oraz w Chicago, na Konferencji Amerykańskich Neuropatologów w 1973 roku. Naturalnie, stypendyści zostali odkryci przez Polonię z Waszyngtonu. Wszyscy Polonusi, których miałem przyjemność spotkać, wywodzili się z powojennej emigracji. Byli to żołnierze z powstania warszawskiego, z armii Andersa oraz przedwojenni działacze polityczni. Większość z nich była już wykształcona na angielskich lub amerykańskich uniwersytetach. W tym czasie zajmowali wysokie stanowiska w administracji państwowej USA w Waszyngtonie. My, stypendyści, traktowani byliśmy jako młode posiłki z kraju, do tego wykształcone i tańczące, to było wtedy w cenie. Bywaliśmy zapraszani na towarzyskie spotkania, przede wszystkim potańcówki. Organizowano je zwykle w prywatnych domach. Ich liczba wzrastała w okresie karnawału. Swojej wytrwałości na parkiecie zawdzięczam zaproszenie na bal sylwestrowy Polonii na przełomie 1972 i 1973 roku. Pamiętam jednego z prominentów, Stefana Korbońskiego, już wtedy siedemdziesięciolatka, który prowadził mazura.
A ja, tańcząc walca ze starszą damą, usłyszałem osobliwy komplement: „Świetnie pan tańczy, nie wiedziałam, że komuniści potrafią tańczyć walca”. Zaskoczony, odpowiedziałem: „Nie zauważyła pani, że tańczę przede wszystkim w prawo”. Wśród Polonusów spotkałem kuzynkę mego szwagra Ludmiłę Okręglak. W tym czasie była ona pracownikiem radia „Voice of America” w Waszyngtonie.

Fragment autobiografii „Okruchy jednego życia”

(oprac. Ewa Dobrowolska)

Zbigniew M. Rap – ukończył studia medyczne (1953-1959) na lubelskiej AM. Był asystentem na oddziale chirurgicznym Szpitala Powiatowego w Garwolinie. W 1962 r. – uzyskał specjalizację I st. z chirurgii ogólnej. W latach 1963-1966 otrzymał stypendium doktoranckie w Zakładzie Neuropatologii PAN (kierowanym przez prof. dr med. Ewę Osetowską). W 1966 r. obronił pracę doktorską z zakresu neuropatologii. Od 1967 r. był pracownikiem naukowym w Zakładzie Neuropatologii PAN (kierowanym przez prof. dr. med. Mirosława J. Mossakowskiego). W latach 1971-1973 przebywał na stażu naukowym NIH w miejsowości Bethesda w Stanach Zjednoczonych. W 1979 r. habilitował się z zakresu neuropatologii (specjalizacja II st.). Od grudnia 1981 r. był pracownikiem naukowym Centrum Neurochirurgii i Neurologii Uniwersytetu w Giessen w Niemczech (kierowanym przez prof. dr. med. H.W. Pia). 1985 r. habilitował się z zakresu neurologii doświadczalnej. Od 1994 r. na emeryturze.

Archiwum