11 września 2017

Wstyd zawodowy

Punkt widzenia

Paweł Walewski

Bardzo cenię starania rzecznika praw obywatelskich o utrzymanie praworządności w Polsce. Podzielam jego niepokój, gdy łamana jest konstytucja i kiedy spiera się z ministrami różnych resortów (nierzadko również zdrowia) o decyzje, które godzą w sprawiedliwość społeczną. Ostatnio Adam Bodnar wystąpił z inicjatywą, by z ustawy o zawodzie lekarza znikła kara dożywotniego pozbawienia prawa wykonywania zawodu. W pierwszej chwili byłem tym zaskoczony, gdyż samorząd lekarski w przeszłości był wielokrotnie krytykowany za zbyt łagodne wymierzanie kar. A teraz okazuje się, że niektóre są zbyt surowe? Ale warto rozważyć, czym kierował się rzecznik, wysuwając swój postulat. Otóż uznał, że skoro w przypadku innych zawodów medycznych nie ma takiego środka represji jak pozbawienie prawa wykonywania zawodu na zawsze, to i lekarze nie powinni być w ten sposób karani. Trybunał Konstytucyjny wymógł na samorządzie pielęgniarskim usunięcie takiego zapisu w 2010 r., orzekając, że pozbawienie szansy na przywrócenie do zawodu uniemożliwia pełną rehabilitację, co niezgodne jest z konstytucją gwarantującą poszanowanie godności i wolne
prawo wyboru zawodu. Adam Bodnar stoi więc na straży równości prawa, bo z jego puntu widzenia nie ma argumentów różnicujących profesje medyczne. Dlaczego u pielęgniarek kara wykluczenia może ulec zatarciu po 15 latach, a u lekarzy nie? Dobre pytanie! Legaliści też się dziwią: można stwierdzić, że ktoś jest niezdolny do wykonywania zawodowych czynności, jeśli jednak zaniechał złych uczynków, powinien mieć prawo do rehabilitacji i po odbyciu kary nie można odbierać mu szansy. Ten prawniczy osąd zderza się jednak z etyką. Zawodowe uśmiercenie zarezerwowane jest przecież tylko dla wyjątkowych przypadków (w ciągu 28 lat istnienia samorządu zapadło jedynie 11 wyroków skazujących lekarzy na dożywotnie wykluczenie z zawodu) i nie ma wątpliwości, że w każdym z nich oskarżeni zachowali się tak podle, iż nie powinni liczyć na czyjąkolwiek wyrozumiałość. Czy każdy musi być lekarzem? Chyba nie. To mimo wszystko profesja, w której powołanie wciąż odgrywa istotną rolę. Zatem czy osoba, która dopuściła się karygodnego czynu, powinna otrzymać po 10, 15, a nawet 20 latach możliwość powrotu do pacjentów, których wcześniej znieważała, lub, mówiąc wprost, przyczyniła się do czyjejś śmierci? Mam wątpliwości. To zachowania niedające się w żaden sposób usprawiedliwić, dlaczego więc nie stosować kar, które raz na zawsze przetną możliwość kontaktu z chorymi? Pacjenci muszą mieć pewność,
że ich lekarz zasługuje na szacunek i nigdy nie nadużył zaufania 

Autor jest publicystą „Polityki”.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum